środa, 9 grudnia 2020

Moje typy 5

Andrzej Czubak* 

Krzysztof Smela** 

Krzysztof Funkiendorf*** 

Włodzimierz Pietroń****  

Daniel Obajtek

Arkadiusz Franas***** 

Tadeusz Rydzyk

Mikołaj Pawlak




_________________________

* wojewoda opolski

** wiceszef KSP w Warszawie

*** szef antyterrorystów KS w Warszawie

**** Wiceszef KSP w Warszawie, odpowiedzialny za akcję policji 228.11

***** naczelny "Gazety Wrocławskiej"

 

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Kronika dni zarazy 69 (1767)

 7 grudnia 2020 r.  Gdybym miał wgląd w inne niż ministerialne dane o nowych zachorowaniach, zgonach, zajętych łóżkach, mógłbym wyrazić ostrożne zadowolenie, że najgroźniejszy rozwój pandemii Covid 19 w Polsce został przyhamowany. I że jest to efekt ogłoszonych obostrzeń.
Rząd ponoć już szykuje się na szczepienia przeciw Covidowi. Nie wierzę w te ich obietnice. Trzy miesiące czekam w kolejce na zaszczepienie się przeciw grypie. To jak ci popaprańcy i złodzieje chcą zapewnić obywatelom nowe szczepienia? 
Ale rządząca szajka działa chaotycznie i na pokaz. Już pisałem, że tzw. łóżka covidowe, to efekt liczenia królików z powieści o Lejzorku Rojtszwańcu, Szpital Narodowy to typowa wieś Potiomkinowska. Stoki narciarskie zamknięte w drodze rozporządzenia rządu zostały otwarte  na życzenie Pierwszego Narciarza Rzeczypospolitej, ale jeździć na nich mogą tylko miejscowi, w tej liczbie także hotelarze, bo hotele mają być  zamknięte. Chyba, że ktoś służbowo. Jeden z lekarzy stwierdził, że w efekcie może zamieszkać w hotelu z sekretarką, ale z żoną już nie.
Sklepy i galerie miał być w niedzielę 6 grudnia zamknięte, ale lokator Pałacu Namiestnikowskiego obudził się w piątek i podpisał rozporządzenie, że jednak mają być otwarte. Może zadowolił tym część klienteli, ale rozsierdził właścicieli, kierownictwa i personel sklepów, którym z dnia na dzień przysporzył pracy.

niedziela, 22 listopada 2020

Kronika dni zarazy 68 (1750)

 22 listopada 2020 r. Już 1750 dni trwają rządy coraz bardziej drapieżnej dyktatury!
Ale najpierw o zarazie w sensie ścisłym. Wskaźniki oficjalne z dni powszednich oscylują w granicach 25 tysięcy, ale wybitni epidemiolodzy twierdzą, choćby na podstawie liczby użytych dziennie testów, (ok. 40 - 45 % potwierdzeń), że ta liczba może być czterokrotnie większa. A więc i łączna liczba zakażonych musi znacznie przekraczać milion. A to znaczy, że być może kilkaset tysięcy ludzi chodzi do pracy, na zakupy i zaraża. A może i na manifestacje, choć w tej kwestii specjaliści są sceptyczni. Byłoby bezpieczniej, gdyby nie zmasowane ataki policji, która zamiast zapewniać bezpieczeństwo manifestujących i napominać o zachowaniu dystansu, sama się tłoczy i powoduje sztuczny tłok.
Część osób podejrzewających u siebie objawy choroby nie ryzykuje zgłoszenia się, żeby uniknąć godzin czekania na przetestowania, potem na wynik, a potem ewentualnie godzin na izbach przyjęć lub SOR-ach. No i coraz bardziej niepewnego leżenia i leczenia w szpitalu.
Beznadziejność sytuacji spowodowanej przez rządzących opisują lekarze i dziennikarze. Liczbę tzw. łóżek covidowych ustala się poprzez nazwanie oddziałów szpitalnych covidowymi i już liczba łóżek służących dotąd np. chorym na zapalenie płuc wchodzi do liczby łóżek covidowych. Choć nie przybyło ani jedno. A do tego lekarze i pielęgniarki z braku personelu biegają od oddziału do oddziału i na miejscu dowiadują się, kto na co jest chory, jakie dostawał leki, w jakich dawkach i na jakim etapie jest leczenie. Pielęgniarki wiedzą tyle samo i pozostaje tylko wiedza z zapisów na kartach pacjentów.

A tymczasem rząd zbudował wieś Potiomkinowską pod nazwą Szpital Narodowy, do którego mogą dostać się tylko zdrowi, a tam mają jednego "chorego" na jedną osobę personelu medycznego, zainstalowaną w pięciogwiazdkowym hotelu i zarabiającego więcej niż lekarze w innych szpitalach czy w przychodniach. Jest to raczej luksusowe Sanatorium Narodowe. 
Tymczasem premier ogłosił strategię walki z pandemią. Mnie uczono, i sam uczyłem, że strategia to plan długoplanowy złożony z kilku scenariuszy działania, zależnie od okoliczności wewnętrznych lub zewnętrznych, które w trakcie realizacji mogą się zdarzyć. Tu taki plan strategiczny wydaje się prosty, oparty na liczbie realnie stwierdzonych zakażeń, zgonów i ewentualnie postępu medycyny. No i postanowieniu o działaniach stosownych do możliwych okoliczności. Tymczasem otrzymaliśmy tylko jeden scenariusz na dłuższy niż do tej pory okres. I liczenie na szczepionkę, która ma stać się dostępna już w styczniu przyszłego roku.
Przegłosowano tymczasem kolejną tarczę, czyli pomoc finansową dla przedsiębiorców. Oczywiści bez oglądania się na opinie zainteresowanych i opozycji. To znaczy wysłuchano ich, ale zrobiono po swojemu. Z czego ma wynikać, że możemy się zarazić w szkole, sklepie innym niż spożywczy, meblowy i wielobranżowy, w kinie, teatrze, ale w kościele i kasynie nie. Czyli zamiast powodów rzeczywistych, górę wziął lobbing.
A zaraza polityczna? Z jednej strony się nasila, czego wyrazem jest nasyłanie policji i  tituszek (jak się okazuje antyterrorystów w cywilu) na manifestujące kobiety i wspierających je mężczyzn oraz gotowość zawetowania planu finansowego Unii Europejskiej przez rządy Polski i Węgier. Pozostałe 25 państw znajdą rozwiązanie, Orban jak zwykle przystanie  na jakąś formę kompromisu, a Morawiecki zostanie jak ch... na weselu.
Z drugiej strony coraz bardziej nerwowa reakcja na masowe, w gruncie rzeczy nieustające, manifestacje, zwłaszcza ta okazywana przez Kaczyńskiego, każą mieć nadzieję o schyłkowości partii, która już nie ma żądnych atutów, tylko siłę.
Pytanie tylko, jak długo ten okres schyłkowości potrwa.






sobota, 21 listopada 2020

Moje typy 5

Dziś głównie pachołkowie PiS w mundurach i w cywilu, nazywani policją i antyterrorystami 

Józef Chudoba (szef policji w Krapkowicach)

Dariusz Zięba (szef BOA)

Sylwester Marczak

Paweł Dobrodziej (KMP Warszawa)

Piotr Zabuski (KMP Olsztyn)

Maciej Miłkowski (Wicem. zdrowia)

Mariusz Ciarka

Ewelina Karpińska (rzeczn. pras. MKP w Krapkowicach)

Mariusz Kamiński

Paweł Lisiewicz




wtorek, 17 listopada 2020

Moje typy 4

 Patryk Jaki

Sebastian Kaleta

Jarosław Szymczyk

Robert Winnicki

Romuald Szeremietiew

Sławomir Świerzyński

Kamil Bednarek

Łukasz Golec

Paweł Golec

Grzegorz Hyży

Piotr Gliński

Beata Kempa




środa, 11 listopada 2020

Kronika dni zarazy 67 (1739)

 11 listopada 2020. Mamy święto, które trudno świętować. Po  raz drugi większość społeczeństwa dała władzę szajce, która legitymizuje swoje rządy przez oparcie w tak ostatnio skompromitowanym kościele i grupach nacjonalistów oraz neofaszystów, którzy zawłaszczyli sobie akurat to święto.
A szajka w dalszym ciągu "walczy" z pandemią. Może jestem niesprawiedliwy w ocenie. Ale wciąż mszczą się zaniedbania późnej wiosny i lata, gdy pandemia zdawała się uspokajać. Ustanawiane są ustawy, które już na drugi dzień po uchwaleniu ukazują niewybaczalne błędy i luki, podobnie jak wydawane na ich podstawach rozporządzenia rządu i poszczególnych ministerstw. Niczym innym jak skandalem jest kolejna ustawa anty-cowidowa. Posłom opozycji udało się sprolongować debatę nad nią o jeden dzień, żeby mogli zapoznać się i skonsultować doręczony im w przeddzień wieczorem projekt. W końcu, mimo uwag posłów opozycji, w wyniku trzech czytań w ciągu jednej doby, ustawa przeszła. Z wołaniem rządowej szajki, żeby Senat jak najszybciej ją przyjął. Tymczasem przeleżała się ona tydzień w kancelarii prezydenta. Widać uznał ją za mniej pilną niż nieprawne mianowanie sędziów, których nominacje podpisywał jeszcze tej samej nocy, gdy listę przyjął Sejm lub neo-KRS. Senat szybko ją przepracował i przesłał do Sejmu. A ten przełożył obrady o dwa tygodnie. W obawie, że część posłów PiS nie zagłosuje wedle woli dyktatorka z Żoliborza. Nieważna gospodarka, nieważne losy milionów obywateli, nieważni lekarze i cały personel medyczny - ważna większość w Sejmie i perspektywa dalszej  samowoli.

środa, 4 listopada 2020

Moje typy 2

 

Dziś wśród typów m.in. nadgorliwi kuratorzy oświaty


Kamil Bortniczuk

Stanisław Gądecki

Bogdan Święczkowski

Roman Kowalczyk

Robert Gaweł

Krystyna Pawłowicz

Bronisław Wildstein

Beata Pietruszka

Elżbieta Witek

Julia Przyłębska

Andrzej Rzepliński

Jan Majchrowski










sobota, 31 października 2020

Moje typy 1

 W grudniowym numerze "Tygodnika Powszechnego" z 1984 r. Stefan Kisielewski zamiast felietonu spisał listę kilkudziesięciu nazwisk tych, którzy na różnych niwach - w nauce, kulturze, publicystyce - wysługiwali się klice rządzącej. Inna sprawa, że gdyby przy każdym nazwisku podawał powody umieszczenia akurat tych nazwisk, to i tak, cenzura by to wykreśliła.
Wyszedł z założenia, że pisał dla inteligentnych czytelników (a tacy do dziś czytają "TP"), a oni już wiedzieli, czym na umieszczenie na tej liście zasłużył sobie np. Dobraczyński, Olszowski czy Przymanowski.
W połowie 2008 r. taką listę na łamach "Gazety Wyborczej" opublikował Adam Michnik.
Dziś inne są czasy, niż te, w których pisał "Kisiel", ale też i Michnik, bo rozwinęły się media społecznościowe, a wraz z nimi era postrawdy i hejtu. 
Ale spróbuję. Oto typy z mijającego tygodnia (25-31 października


Ks. Leszek Gęsiak, 

Janusz Kowalski, 

Michał Woś, 

Jadwiga Emilewicz, 

Ignacy Dec, 

Łukasz Warzecha, 

Michał Karnowski, 

Robert Bąkiewicz, 

Przemysław Czarnek,

Rafał Ziemkiewicz



Mam nadzieję, że odpowiedź na pytanie, czemu akurat te typy i kto zacz, jest oczywista








wtorek, 27 października 2020

Kronika dni zarazy 66 (1724)

 27 października 2920 r.  Liczba codziennych zakażeń wirusem Covid19 od mego poprzedniego wpisu podwoiła się. Zarządzanie kryzysem sprowadza się do sztukowania stanu rzeczy: przesuwanie łóżek, urządzanie szpitali polowych, nawet podwyżki dla pracowników służby zdrowia i przesuwanie ich z placówki do placówki bez względu na specjalizację, czyli pozbawienie opieki chorych na inne niebezpieczne przypadłości, są czystą prowizorką.
Przez pół roku można było zrobić to wszystko, zapewnić miejsca pracy w służbie zdrowia dla imigrantów, wśród których wielu ma dyplomy i doświadczenie, sprowadzić większy zapas testów i przeszkolić ludzi do ich przeprowadzania oraz laborantów, zapewnić  wystarczającą liczbę szczepionek przeciw grypie w liczbie znaczenie większej niż rok temu, kiedy nie panowała pandemia. Tymczasem sprowadzono mniej. Ale wystarczająco, żeby pokazowo mógł się zaszczepić wicemarszałek Senatu Karczewski. Dla innych zasugerował jabłko z wieczora.
Tę zarazę, na którą rządzący mają tylko jedną odpowiedź, czyli kolejne obostrzenia, robione na łapu-capu, bez żadnych konsultacji i w rezultacie potem wycofywane, podsycili rządzący. Po swojemu, cudzymi rękami, czyli panów i pań w większości tylko poprzebieranych za sędziów  i okupujących siedzibę Trybunału Konstytucyjnego. Sami bali się opinii publicznej, a  zwłaszcza rosnącego w siłę Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i jego liderki Marty Lempart, więc znalazło się kilkudziesięciu fagasów z immunitetami poselskimi, którzy podpisali się pod wnioskiem do tego szemranego w większości towarzystwa o zbadania zapisów w w ustawie o planowaniu rodziny z 1993 r. dotyczących warunków przerwania ciąży pod kątem zgodności z konstytucją. Przyjętą cztery lata później! I "konsumującą" dotychczasowe ustawodawstwo po roku 1989 roku. No i ci przebierańcy uznali, że zapis o przerwaniu ciąży gdy badania prenatalne "wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby" jest niezgodny z instytucją, ale zawarte w tej ustawie dwa inne przypadki są zgodne! Czysta prawna kpina! 

poniedziałek, 19 października 2020

Kronika dni zarazy 65 (1717)

19 października  2020 r. Zaraza przybiera bliskie monstrualności rozmiary. Od tygodnia od siedmiu do blisko dziesięciu tysięcy zachorowań dziennie według danych Ministerstwa Zdrowia, na podstawie ok. 40 tysięcy testów. Specjaliści twierdzą, że faktyczna liczba może  być dziesięć razy większa, gdyż na testy kierowane były do niedawna tylko osoby mające objawy pozwalające sądzić, że to Covid19, a ostatnio także osoby poddane kwarantannie. A i tak tylko części z nich się to udaje, gdyż potrzebne jest skierowanie Sanepidu lub lekarza, ale z powodu kolejek wymagających kilkugodzinnego czekania niektóre osoby rezygnują. Z drugiej strony jednak niektórzy poddają się badaniu "komercyjnemu", kosztującemu do 500 zł.
W ogóle panuje w tej sprawie kołomyja, którą obrazowo opisała pisarska Dorota Masłowska, której córka uległa zakażeniu. Więc sama objęta została kwarantanną. Telefonicznie jednak została zobowiązana do poddaniu się testowi. Czyli mimo kwarantanny musiała wyjść z domu! Lekarka zaleciła zawnioskowanie do Sanepidu o zwolnienie okresowe z kwarantanny. Pisarka mówi, że próbowała kilkadziesiąt razy, bezskutecznie. Na co usłyszała przez telefon "A niektórym się udało!". A więc tylko niektórzy zdołali poddać się testowi.

wtorek, 13 października 2020

Kronika dni zarazy 64 (1711)

13 października 2020 r. Od ostatniego mego wpisu pod tym szyldem codziennie przybywać zaczęło od czterech do blisko sześciu tysięcy zachorowań i powyżej 40 ofiar śmiertelnych.
Wszyscy wypowiadający się rzeczowo na ten temat podkreślają jasno, że rząd lekkomyślnie zmarnował pół roku. Bo faktycznie przez ten czas naprawdę nie zmieniło się nic. Manipuluje się tą samą liczbą łóżek szpitalnych, sprzętu, w tym i respiratorów (jest podobno jeszcze jakaś ich liczba utajniona, przypuszczalnie zerowa), bez brania pod uwagę, że respiratory potrzebują źródeł zasilania w prąd i tlen oraz lekarzy umiejących obsługiwać ten sprzęt i opiekować się ciężko chorymi pacjentami, bo przecież podłącza się ciężko chorych, na granicy życia i śmierci. A tych brakuje. Część lekarzy i pielęgniarek z wyczerpania, zarażenia się lub z powodu skierowania na kwarantannę została bowiem wyłączona z pracy. 
Dziś pierwszy z pierwszych nieudaczników w szajce  rządzącej Sasin miał czelność stwierdzić, że rząd zrobił wszystko co należy, ale brakuje zaangażowania personelu medycznego. Słusznie uznano tę wypowiedź jako skandaliczną i prowokatorską. Członkowie tego rządu, testowani na koszt państwa tyle razy ile zechcą, wszyscy są zaszczepieni, podczas gdy lekarze i pielęgniarki pracują tygodniami w kombinezonach nie zmienianych całymi dniami, a testowani są wybiórczo. Jednemu z nich, pracującemu tygodniami bez wytchnienia, trzeba było transplantować płuca. Niejeden po prostu nie przeżył.
O incydentach lekceważenia zaostrzeń dyktowanych pandemią przez członków rządu i jeszcze nie ministra edukacji i wszystkiego najlepszego już nie wspomnę. Pokaz pychy godny potępienia. Tym bardziej, że bezkarny.

sobota, 3 października 2020

Homofobia i przemoc w szkole

W połowie roku ukazała się książka, która powinna wzbudzić  zainteresowanie nie tylko wśród specjalistów, ale wśród ogółu pedagogów, publicystów, a przede wszystkim władz oświatowych wszystkich szczebli, od ministra poczynając. I oczywiście rodziców, posyłających dzieci do szkoły.
Bo to książka, której lektura powinna nimi wstrząsnąć i wezwać do działania. Minimum to przeszkolić nauczycieli, i to chyba wszystkich, w zakresie umiejętności i rozmawiania z uczniami i rodzicami na tzw. trudne tematy i nieunikania takich rozmów oraz rozpoznawania przypadków dyskryminowania lub stosowania wszelkich form przemocy na tle wszelkich form odmienności wśród uczniów i w stosunku do uczniów. W świetle faktów i przytoczonych wypowiedzi uczniów i nauczycieli nie powinna ulegać wątpliwości celowość wprowadzenia do szkół edukacji antydyskryminacyjnej
Dwoje autorów, dr Marzanna Pogorzelska z Uniwersytetu Opolskiego,  i   prof. Dolnosląskiej Szkoły Wyższej  dr hab. Paweł Rudnicki opublikowali plon swoich badań jakościowych na temat przemocy homofobicznej w szkołach w ciągu ostatnich kilku lat. Książce nadali wołający o dostrzeżenie młodych ludzi potrzebujących pomocy tytuł Przecież jesteśmy! Powiedzieć, że uzyskali i ukazali czytającym obraz mało budujący, to nic nie powiedzieć.
Autorzy wskazali przyczyny homofobii w szkole. Z ich badań, rzetelnie opatrzonych licznymi wypowiedziami, zwłaszcza uczniów, wynika, że bierze się ona z przemilczania zjawiska przez nauczycieli, traktowanie jej jako patologii, czegoś nienormalnego, jako grzech (jedynym przedmiotem, podczas którego często była mowa o homoseksualności, jest religia), język pogromowy (znowu religia i... WF, uczniowskie masowo przytaczają wypowiedzi o potrzebie tępienia, posyłania do gazu lub szpitala psychiatrycznego) i coś, co badacze nazwali "bezalternatywna heteroseksualność", czyli, że dla innych nie ma w społeczeństwie miejsca. Wybrzmiewało to także na lekcjach przygotowania do życia w rodzinie.

poniedziałek, 28 września 2020

Kronika dni zarazy 63 (1856)

 28 września 2020 r. Pandemia ustabilizowała się w granicach 1500 zarażeń dziennie.  Co daje jedną osobę zarażoną na 10 testowanych. Przyjęto złą zasadę poddawania testom tylko w razie jakichkolwiek podejrzeń, przyjmowanym do szpitali zawodowo mającym bliski kontakt z ludźmi. Żeby poddać się badaniom "komercyjnie", odpłatnie, trzeba mieć samochód i podjechać do punktu poboru wymazów. Więc po kraju chodzą prawdopodobnie dziesiątki tysięcy nosicieli wirusa bezobjawowego, nieświadomych swego nosicielstwa i nie zawsze surowo przestrzegających nakazu noszenia maseczek i utrzymywania dystansu wobec innych. Mogą więc zarażać innych i nie każdy przejdzie chorobę bezobjawowo lub lekko, bez konieczności hospitalizacji.
Zachorował były minister Szumowski. Jako profesor medycyny i były dygnitarz chyba nie zobaczy, jakie są skutki jego ministrowania. A szkoda.
A w szpitalach na oddziałach chorób zakaźnych tłok. Wczoraj informowano o zarażonym 77-latku, który był wożony od szpitala do szpitala przez dwa dni. Nie dość, że jego życie było zagrożone, to kilka osób zaangażowanych było w transport i spalono z hektolitr paliwa. Tak wygląda oszczędzanie na lecznictwie. Byle na telewizję Kurskiego wystarczyło.

No i nadal brakuje szczepionek przeciw grypie. Czekamy z żoną w kolejce już drugi tydzień. Rok i dwa lata temu temu już byliśmy o tej porze zaszczepieni.


A  w PiS-ie już drugi tydzień trwa ni to kontredans, ni taniec św. Wita. Mało że w perspektywie była tzw. rekonstrukcja rządu, to część posłów tzw. Zjednoczonej Prawicy odmówiła posłuszeństwa. Pierwszy taniec trwał nieco ponad tydzień i zakończył się podpisaniem porozumienia, którego poza podpisującymi nikt nie widział. Ani nikt nie został poinformowany o jego treści. Nawet chyba posłowie go nie znają. Pytani odpowiadają zdawkowo i przy tym nieudolnie. A teraz porozumiewają się w sprawie obsady ministerstw. To są ludzie tak niepoważni, że aktem braku rozwagi byłoby powierzenie komukolwiek z nim popilnowania roweru.
Wczoraj ujawniony został list otwarty 50 ambasadorów w Polsce do rządu polskiego, wzywający do zaprzestania  dyskryminacji mniejszości seksualnych. Do tego ambasador Stanów Zjednoczonych w swoim wpisie na Twitterze zaznaczyła, że prawa człowieka to ludzie, a nie ideologia. Wiceminister spraw zagranicznych zareagował kłamstwem, że w Polsce nikogo się nie dyskryminuje, a inni politycy dodają, że nie mają nic do ludzi, którzy mogą manifestować, nikt nie stosuje wobec nich przemocy (akurat!), ale są przeciwni ideologii LGBT. I wbrew wszystkim i wszystkiemu upierają się, że jest. Za to nieprawdą jest według nich, że w Polsce wiele gmin ogłosiło się jako wolne od LGBT. 
A propos tych stref. Otóż radni gminy Kraśnik nie bacząc na perspektywę utraty dziesiątek milionów złotych, a to jest jedna z najbiedniejszych gmin w Polsce, nie tylko podtrzymali uchwałę, że jest wolna od LGBT, na dodatek ogłosili gminę jako wolną od  technologii 5G, gwarantującą szybszy i bardziej niezawodny przepływ danych internetowych, a szkoły na terenie gminy jako wolne od WiFi! Ośmieszyli swoja gminę na cały kraj. Stali się przedmiotem setek memów i przeróbek dowcipów o Wąchocku. Mój kolega po fachu zauważył, że nie bardzo jest się z czego śmiać, bo dzięki rządom PiS Polska stała się Kraśnikiem Europy.
Należy też odnotować skandal z tytułem honorowego obywatela Dolnego Śląska. Oczywista była kandydatura noblistki, zasłużonej osobistym wkładem do kultury i popularyzacji Dolnego Śląska. PiS-owscy radni "dla równowagi" zgłosili kandydaturę odchodzącego na emeryturę biskupa Deca. Pozyskując, co było łatwe do przewidzenie, zblatowanych z nimi radnych tzw. bezpartyjnych samorządowców. W tej sytuacji jedyne co mogła zrobić Olga Tokarczuk, to nie przyjąć wyróżnienia. Zrobiła to z właściwą sobie klasą, pisząc w liście do radnych, że taka decyzja o nagrodzie oznaczałaby pogłębienie i tak już głębokiego podziału w społeczeństwie i społeczności Dolnego Śląska, więc nie chce do tego przykładać ręki.



poniedziałek, 21 września 2020

Kronika dni zarazy 62 (1848)

 20 września 2020 r. Zacząłem ten wątek pół roku temu mając na względzie zarazę toczącą nasz kraj i jego obywateli od 2015 r. , czyli rządy PiS, które okazały się po wyborach jesienią zeszłego roku rządami Zjednoczonej Prawicy, choć kandydaci z kanapowych partyjek Ziobry i Gowina, które umocniły się podczas poprzedniej kadencji, startowali ze wspólnej listy PiS. 
W marcu tego roku pojawiła się rzeczywista zaraza, czyli pandemia koronowirusa i po pół roku zdecydowanie przybrała na sile. Wprawdzie nie zbiera ona w Polsce takich żniw jak w innych krajach, ale jednak pochłonął już znacznie ponad dwa tysiące ofiar śmiertelnych, średnia dzienna zachorowań oscyluje wokół 900, a wczoraj przekroczyła tysiąc. I to pomimo podwyższenia kryteriów kierowania na bezpłatne testy. Powrót dzieci do szkół i przedszkoli (dzięki temu spada z państwa ciężar wypłacania zasiłków dla rodziców) i zaostrzone kryteria dla decyzji przejścia na nauczanie hybrydowe lub zdalne) spowodował już zamknięcie wielu szkół i skierowanie na kwarantannę całych zespołów nauczycieli dziesiątek szkół. W sumie kwarantannę odbywają już setki tysięcy osób. Obecny minister edukacji okazał się osobą lekkomyślną i całkowicie uległą wobec kierownictwa swojej partii. Twardy jest tylko wobec nauczycieli (jego wypowiedzi pod ich adresem są adresem są zdecydowanie wrogie), uczniów i rodziców.
Dziwnie zachowuje się rząd w sprawie ograniczenia ruchu międzynarodowego, utrzymując go jakby na przekór zaleceniom Komisji Europejskiej. Jakby nie rozumiał, że wirus nie uznaje granic. Wciąż zmieniana jest lista krajów, do których nie można polecieć samolotem bezpośrednio. W efekcie ci co wybierają się do tych krajów, lecą najpierw do krajów spoza listy, np. do Niemiec, a po przesiadce lecą dalej. Zwiększa to koszty podróżowania i możliwość zarażeń. Bo naraża na zakażenie się od dwa razy większej liczby chorych, a jeśli podróżujący jest nosicielem wirusa, może zarazić dwa razy większą liczbę współpasażerów. O osobach przebywających na lotniskach nie wspomnę.
Rozmiary zachorowań z natury rzeczy wpływają na całość zdrowotności społeczeństwa. Więcej szpitali lub ich oddziałów trzeba było wyłączyć na potrzeby tworzonych szpitali nastawionych wyłącznie na chorych na Covid19. We Wrocławiu w rezultacie ubyło 75 łóżek na oddziale położniczym. Onkolodzy wskazują, że utrudniony dostęp do lekarzy w przychodniach i do specjalistów powoduje, że na oddziały onkologiczne trafiają chorzy w bardziej zaawansowanym stadium choroby nowotworowej niż do tej pory. A przecież i tak w Polsce pod tym względem nie było najlepiej.
A w ogóle z całego kraju płyną skargi, że trudno jest dotrzeć do lekarzy pierwszego kontaktu, gdyż najpierw trzeba uzyskać e-poradę, o którą jest niełatwo, bo są kolejki w oczekiwaniu na dodzwonienie się, a dopiero na jej podstawie lekarz decyduje o sensowności porady w trybie bezpośrednim. A potem, w razie potrzeby i otrzymania skierowania trzeba zawalczyć o poradę u lekarza specjalisty.
Z kolei zaraza pod nazwą PiS (chwilowo?) traci na sile. Pożarli się w dwóch kwestiach: ustawy o ochronie zwierząt, w której głównie szło o zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz o uwolnieniu urzędników od przestępstw związanych z pandemią. Pierwsza, dalece niedoskonała, bo np. nie dawała czasu hodowcom do przystosowania się do nowej sytuacji, przeszła tylko dzięki głosom opozycji, konkretnie Lewicy i Platformy z przyległościami, a druga w zaistniałej sytuacji została wycofana w ostatniej chwili, bo w tej sprawie żądna partia opozycyjna by jej poparła. Partyjka Ziobry, Gowina pewnie też, była przeciwna pod górnolotnym hasłem "Prawo musi być równe dla wszystkich", choć pięcioletnia praktyka wskazuje, że dla niektórych równiejsze. A faktycznie Ziobrze idzie o to, że  ta ustawa wytrąciłaby mu atuty z ręki. Skoro wszyscy urzędnicy zgodnie z ustawą mogliby kraść, zawłaszczać, dawać swoim, to prokuratura, podlegająca Ziobrze, nie miałaby już bata na Morawieckiego, Sasina i innych członków szajki. 
No i na razie z ust ludzi Kaczyńskiego padają słowa o końcu koalicji, czasie na sprzątanie biurek, 15 posłów PiS zostało zawieszonych w prawach członkowskich, podczas gdy ludzie Ziobry i Gowina oraz posłowie zawieszeni zapewniają o trwaniu Zjednoczonej Prawicy. 
I chyba podwiną ogony, prezes da się ubłagać i koalicja będzie trwała. Bo zbyt wiele mają do stracenia: cały gabinet Ministerstwa Sprawiedliwości, to ludzie Ziobry. A utrata urzędu prokuratora generalnego to groźba, że sami mogą stać się przedmiotem jej zainteresowania. Z kolei rząd mniejszościowy straciłby impet i sens istnienia. A to oznaczać może jego upadek.
Z kolei wątpliwe jest zwołanie wyborów w sytuacji nasilenia pandemii. Dudy i jego kancelarii nie stać na racjonalne, a przy tym konstytucyjne rozwiązanie tej sytuacji. Chyba nie obeszłoby się bez wprowadzenia jednak stanu wyjątkowego. 
W poprzednim wpisie pisałem już o trzeciej zarazie, toczącej świat zachodni od dwóch tysięcy lat. Polscy hierarchowie weszli już w buty episkopatu niemieckiego w czasach Trzeciej Rzeszy. Z braku Żydów przedmiotem  jawnej nienawiści stały się osoby nieheteronormatywne. Idą w tym  zakresie ręka w rękę z ludźmi Ziobry, którzy są najbardziej zajadłymi nienawistnikami. Mimo coraz wyraźniej głoszonych napomnień ze strony Franciszka. U nich nie ma on żadnego autorytetu. Zyskałby go, także u tych wiernych, którzy nie godzą się na nienawiść, gdyby wreszcie rozwiązał polski episkopat i dokonał czegoś w rodzaju weryfikacji biskupów i kardynałów. Ale nie wiedzieć czemu  nie podejmuje decyzji w tej sprawie.|
Więc będzie miał do czynienia z jeszcze szybciej postępującą sekularyzacją i biskupi jeszcze głośniej będą utyskiwać na malejącą liczbę  uczniów na szkolnej katechezie.







wtorek, 8 września 2020

Kranika dni zarazy 61 (1836)



8 września 2020 r.  Obie zarazy rozwijają się jakby nigdy nic. Wprawdzie od dwóch dni liczba zakażeń znacznie zmalała, ale z kimkolwiek o tym rozmawiam nie ma złudzeń, że to efekt zmniejszenia liczby testów. Tym bardziej, że nowy minister zdrowia jest ekonomistą i być może poznał realia, w jakich objął urząd. Więc nawet jeśli nawet otoczył się ekspertami i rzeczywiście liczba rzeczywiście zmalała, to rządzący swoimi licznymi kłamstwami sprawili, że stali się w oczach znaczącej części społeczeństwa całkowicie niewiarygodni.

Pojawiły się nowe dwa problemy: lekarze rodzinni zostali uprawnieni do kierowania na testy i do szpitala. Czyli musieliby spotkać się osobiście z osobami podejrzewającymi u siebie zarażeniem covidem. A przy braku minimum zabezpieczeń nawet jeśli same się od nich nie zarażą, to i tak będą musiały odbyć kwarantannę, co może doprowadzić wyłączenia się z leczenia na minimum dziesięć dni lub nawet do zamknięcia przychodni.
Alarm podniesiony przez lekarzy rodzinnych i ich organizacje spowodował na szczęście opracowanie bardziej szczegółowych procedur i zasad przyjmowania chorych.
Drugi poważny problem to zastraszający brak szczepionek na grypę. Ministerstwo podobno zamówiło ich tyle, co w poprzednich latach, 1 800 000 ale na razie dotarła do Polski tylko niewielka ich część, podobno na dniach nastąpią dalsze dostawy. Ale nawet jeśli tak jest i dodatkowo zamówił jeszcze 200 000, to nie wziął pod uwagę, że tymczasem wybuchła pandemia i samo ministerstwo ustami swoich urzędników oraz autorytety medyczne apelują, zwłaszcza do seniorów (płci obojga), żeby koniecznie się zaszczepili, gdyż radykalnie zmniejsza to niebezpieczeństwo zarażenia się nie tylko grypą, ale i covidem, albo sprawia łagodniejszy przebieg choroby.
A jeszcze rok temu prezydent Wrocławia żeby zachęcić seniorów do zaszczepienia się, zafundował im szczepionkę. Z czego oboje z żoną skorzystaliśmy i mamy wciąż nadzieję, że uda nam się zaszczepić i w tym roku. Jeszcze we wrześniu, jak rok temu.


czwartek, 27 sierpnia 2020

Kronika dni zarazy 60 (1824)

27 sierpnia 2020 r. Liczba zakażeń wynosi od ok trzech tygodni w granicach 700-900 dziennie. Ale brakuje w telewizji dramatycznych scen, które oglądaliśmy w telewizji w okolicach świąt wielkanocnych, więc chyba przebieg choroby dzięki wypróbowanym lekom na inne dolegliwości jest trochę lżejszy.
Tymczasem w tej "wypłaszczonej" fali zarażeń ze stanowisk ustąpili minister zdrowia i jego, obaj z pewnością winni lekkomyślnych wydatków w setkach milionów złotych za lipne maseczki i respiratory, których wciąż nie ma. Nowy minister jest ekonomistą, więc może będzie wydawał pieniądze bardziej rozważnie.
Problem w tym, że ich już nie ma. Ze zrównoważonego budżetu wyszło 110 miliardów deficytu, wielokrotnie wyższego niż kiedykolwiek w historii Polski po odzyskaniu państwowości w 1918 r.
W perspektywie nowy rok szkolny. Minister edukacji, sprawiający wrażenie osobnika mało rozgarniętego, zarządził, że lekcje mają odbywać się jak przed pandemią, ale z obowiązkiem... częstego mycia. Nawet maseczki nie są konieczne! Na weselach może być maksimum 50 osób, a w szkołach kilkaset lub ponad tysiąc! A przy tym nauczyciele nie mogą liczyć na żadne zabezpieczenia. Epidemiolodzy przepowiadają przynajmniej podwojenie liczby zakażeń. 

niedziela, 16 sierpnia 2020

Kronika dni zarazy 59 (1912)

16 sierpnia 2020 r. Wypadki związane z łapanką na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie do dziś budzą emocje i "wyganiają" ludzi na ulice. Flagi tęczowe są powszechne. Policja jednak zachowuje pewien umiar. Ale zanim zdjęto zawieszoną w nocy "tęczówkę" na pomniku Prusa w Warszawie, pilnowało jej ośmiu "granatowych". Na Twitterze widziałem filmik pokazujący rowerzystę, który wolno jechał tuż przed samochodem szczującym na osoby nieheteronormatywne, że to one są głównymi sprawcami aktów pedofilii. Został on przez policjantów (oni już nie zasługują na takie ich nazywanie, więc od tego miejsca warszawskich "stróży prawa" będę nazywał "granatowymi") strącony z roweru i siłą zaciągnięty na chodnik.
Dziś "granatowi" utworzyli mur między manifestującymi sprzeciw wobec dyskryminacji osób LGBT+ a marszem nacjonalistów i neofaszystów, którzy setną rocznicę tzw. "Cudu nad Wisłą" (niczego nie umniejszając dzielnym żołnierzom i ich dowódcom) potraktowali jako okazje do manifestacji nienawiści do mniejszości seksualnych.
Ale w największych miastach całej Polski dziś dominowały flagi biało-czerwono-białe. Mieszkający w Polsce Białorusini, sądząc po wieku, głównie studenci i zarabiająca tu w usługach młodzież płci obojga, w części mający już polskich mężów i żony (obok mnie dziewczyna w kresową wymową witała się czule ze swoją teściową, nazywając ją mamą) manifestowali swoją bliskość z rodakami demonstrującymi wolę wolności od dyktatury Łukaszenki na ulicach i placach miast i miasteczek w ojczyźnie i sprzeciw wobec brutalności policji, dopuszczającej się tortur na tysiącach zatrzymanych ludzi. Z nimi zaś solidaryzowali się uczestniczący w manifestacjach Polacy, którzy też w zauważalnej liczbie przyszli na wrocławski Rynek. I zgodnie skandowali "Żywie Biełarus'!" oraz "Uchadi!".

sobota, 8 sierpnia 2020

Kronika dni zarazy 58 (1804)


8 sierpnia 2020 r. Obie zarazy - Covid 19 i PiS - są coraz bardziej niszczące.
Od paru dni codziennie dowiadujemy się o nowych rekordach dziennych zarażeń. Wczoraj, 7 sierpnia odnotowano ich 842.  Niemal dwa razy więcej niż w okresie pierwszej fali. Co prawda     medycyna trochę lepiej sobie z chorobą radzi. Znaleziono lub wynaleziono leki, dzięki którym przebieg choroby jest łagodniejszy. Ale i tak zostawia ponoć na układzie krążenia trwałe ślady, obniżające jakość życia.
Wprowadzono, ale tym razem punktowo, obostrzenia w gminach i powiatach, gdzie zachorowań było najwięcej. Bo jednak gospodarka musi funkcjonować. Niektóre gminy, np. Pszczyna, protestują, bo znalezienie się w strefie szczególnych obostrzeń sprawi, że przybędzie tu mniej turystów, a gmina na nią kilka lat temu postawiła, mając atut w postaci pięknego pałacu, parku i uroczego rynku.
Absurdalne w tej sytuacji jest zarządzenie ministerialne o powrocie dzieci i młodzieży do szkoły. Bez żadnych szczegółowych wytycznych, np. kryteriów niedopuszczenia do otwartej działalności szkoły. Te minister o aparycji i słownictwie typowym dla ćwierćinteligenta (w najlepszym razie ćwierć), pozostawił samorządom. Które zawsze będzie można oskarżyć jak nie o nadmierną surowość, to o nadmierny liberalizm.

czwartek, 30 lipca 2020

Kronika dni zarazy 57 (1796)


30 lipca 2020 r. Dwa tygodnie po tym, kiedy mitoman na stanowisku premiera ogłosił, że pandemia się cofa, chcąc tym sposobem skłonić seniorów do pójścia na wybory, co mu się zresztą udało, com widział w naszym punkcie wyborczym, padł rekord zarażeń, przekraczając dzienną liczbę do 612.
Pewnie w jakimś stopniu jest to efekt tego, nie pierwszego przecież kłamstwa Morawieckiego, ale też poluzowania rygorów przez obywateli już  we własnym zakresie, zwłaszcza nie trzymania dystansu oraz lekceważenia obowiązku noszenia maseczek w miejscach publicznych. Właśnie wracałem ze spaceru wzdłuż basenu kąpielowego w pobliżu naszego osiedla. Tłok jak w najlepszych czasach! Na nadodrzańskiej plaży podobnie. Inaczej na szczęście jest w sklepach, przychodniach czy urzędach. Dziś żeby wejść do przygodni niezależnie od maseczki na twarzy musiałem wypełnić ankietę, a po krótkiej analizie przez dość srogą "bramkarkę" (w charakterze rejestratorki była bardzo uprzejma) i zbadaniu temperatury, mogłem pójść dalej.
Kto wie, czy władze uczelni znów nie każą nam zamknąć biblioteki, choć pilnie strzeżemy ustalonych rygorów i mowy o bliskim kontakcie być nie może.
No i nie wiadomo, czy będziemy mogli skorzystać  z zaczynającego się za 10 dni tygodniowego pobytu w przytulnym pensjonacie w Ciechocinku.

wtorek, 28 lipca 2020

Kronika dni zarazy 56 (1794)

28 lipca 2020 r.  Zaraza koronawirusa odradza się. Kto wie, czy nie skutkują wiece wyborcze,  wesela i dobra pogoda do plażowania. Ja jednak w swoim otoczeniu obserwuję pożądane zachowania: ludzie masowo nakładają maseczki w sklepach, powszechnie dostępne są spryskiwacze do rąk, a tu i ówdzie personel przypomina o konieczności jego użycia. U mnie na uczelni wymogi stosowane są dość rygorystycznie.  W zasadzie nie można pokazać się w publicznie dostępnych miejscach bez maseczki. No i my rygorystycznie strzeżemy stosowania się do wymogów ze strony naszych czytelników.
Na Facebooku jakaś pani opowiedziała, jak to nie poddaje się terrorowi tego nakazu, ale nie znalazła wsparcia w nikim, kto skomentował ten skandaliczny wpis.
My mieliśmy mały sprawdzian zachowań z okazji naszych złotych godów. Zaprosiliśmy najbliższą rodzinę do restauracji, gdzie czekał elegancko nakryty stół wystarczająco duży, żeby zachować dystans, choć np. małżeństwa czuły się z tego zalecenia zwolnione. A przedtem obowiązkowe spryskanie dłoni. Niestety, takim lepliwym płynem, którego nie lubię, polałem więc dyskretnie dłonie wodą do picia. Żona nosi mały spryskiwacz w torebce i nim skropiłem ręce na nowo.

sobota, 18 lipca 2020

Kronika dni zarazy 55 (1784)

18 lipca 2020 r. Dowiedzieliśmy się, że w naszej uczelni środki ostrożności związane z pandemią potrwają przynajmniej do końca roku, a może nawet do przyszłych wakacji. Czyli nadal na miejscu pracować będzie tylko jedno z nas, a reszta będzie wykonywać pracę w domu. Na szczęście front robót jest wciąż rozległy. Sam robię to, na co nie było czasu od kilkunastu lat. Już zresztą widać efekt: zwiększyło się zainteresowanie książkami, w których rekordy (opisy katalogowe) mają poszczególne artykuły. Jeśli bowiem gruby tom poświęcony chorobom i niepełnosprawnościom dzieci miał ogólne hasła typu "choroby dziecięce" i "dzieci niepełnosprawne", to teraz swój opis  i ścisłe określenie ma 40 rozdziałów, a każdy poświęcony innej chorobie czy niepełnosprawności.
Czytelnicy stosują się do obowiązku noszenia maseczki i rękawiczek. Choć być może przydałby się punkt dystrybucji dla zapominalskich. Dziś np. wybrałem się samochodem do galerii na większe zakupy. Na miejscu okazało się, że nie wziąłem maseczki. Uprzytomniłem sobie jednak, że w galerii jest apteka. Musiałem tylko przejść jakieś 20 metrów, żeby się do niej dostać i wytłumaczyć przed ochroniarzem, żeby już z apteki wyjść z maseczką na twarzy. Z konieczności odsyłamy do galerii odległej o jakieś pół kilometra.

poniedziałek, 13 lipca 2020

Kronika dni zarazy 54 (1779)

13 lipca 2020 r. Mimo stwierdzenia zarażenia u kolejnych 370 osób i śmierci dalszych kilku dalszych chorych, mimo rekordowych liczb zakażeń w skali globalnej, Polacy na trzy doby (na razie) zupełnie o zagrożeniu zapomnieli. W lokalach wyborczych i przed nimi rygory dotyczące maseczek i odstępów były zachowane, ale na wiecach ludzie podawali sobie ręce jakby nigdy nic.
Wszyscy żyli wyborami. W sobotę wprawdzie trwała tzw. cisza wyborcza, ale od czego są media społecznościowe!? I do tego słowa i znaki o umownym znaczeniu. Mowa więc była o skokach lub zniżkach cenach cykorii i dżemu, ale furorę zrobił symbol "***** ***". Tym wygodniejszy, że można w nim zawrzeć wulgaryzm, jak w tym przypadku, i nie narazić się na interwencję administratorów Facebooka czy Twittera.  Nieświadomy znaczenia tego hasła Duda zrobił sobie sweetfocię z młodym człowiekiem z tymi gwiazdkami na t-shirt-cie. Jakby bez tego nie był dostatecznie śmieszny.


czwartek, 9 lipca 2020

Kronika dni zarazy 53 (1775)

9 lipca 2020 r. Sprawdziłem swoje obliczenia i okazuje się, że zaraza PiS-owska trwa w Polsce o sto dni dłużej. Natomiast wziąwszy pod uwagę mój pierwszy wpis o "zawitaniu" koronowirusa w nasze granice na początek marca, to "gościmy" go już całe cztery miesiące. To, że ja sobie zażartowałem i poprosiłem w pobliskiej pizzerii o coś na odkażanie wirusa, było niemądre. Ale że rządzący najpierw uspokajali nas wszystkich, że wirus jest daleko, a w ogóle państwo ma wszystko pod kontrolą, zaś maseczki to przejaw historii i nie ma potrzeby ich noszenia, to był przejaw karygodnej nieodpowiedzialności. Wnet się okazało, że brakowało wszystkiego: lekarzy i w ogóle personelu medycznego, sprzętu, miejsc w szpitalach itd. O późniejszych skandalach związanych z zakupami owego sprzętu już nie wspomnę.
I mimo zapewnień premiera, który aktualnie nie zajmuje się rządzeniem, pandemia trwa.  Wciąż zdarza się ponad 200 nowych zarażeń i kilka zgonów dziennie. Wielu lekarzy twierdzi, że są to ułamki rzeczywistych rozmiarów zjawiska.
Ale życie się normalizuje, przynajmniej tak to wygląda z prywatnej perspektywy. Biorę maseczkę do kieszeni, żeby włożyć wchodząc do miejsc publicznych, gdzie to możliwe spryskuję dłonie, a po powrocie do domu na pewno, przedtem je umywszy. Spotkań, nawet rodzinnych, mamy niewiele. Kto wie, czy powoli się z tym nie oswajamy.
A w pracy już zaczęliśmy pożyczać książki. Z zachowaniem wszystkich rygorów. Na razie ruch nie jest wielki.

niedziela, 5 lipca 2020

Kronika dni zarazy 52 (1681)

5 lipca 2020 r. Patentowany kłamca z wyrokami potwierdzającymi, że kłamał, wspiął się na wyższy szczebel; kłamstwa powiązanego podłością, czyli z wzywaniem seniorów do narażania własnego życia i zdrowia. Otóż dowiedziawszy się, ze frekwencja osób starszych w pierwszej turze wyborów była o ponad milion niższa, niż pięć lat temu, oznajmił on, że pandemia koronowirusa już minęła i seniorzy mogą bezpiecznie iść do wyborów.
Przeczy oczywistym faktom, gdyż liczba dzienna zarażeń wciąż oscyluje między 200 a 400 i kosztuje życie kilku do kilkunastu ofiar. W czerwcu bodaj tylko jedna zmarła osoba liczyła mniej niż 60 lat - konkretnie 58.
Te kłamstwa napotykają na ostry sprzeciw lekarzy, ale dociera on właściwie tylko do wąskiego kręgu czytelników poważnych gazet i takichże mediów elektronicznych. Nie oglądam tzw. mediów publicznych, ale przypuszczam, że tych słów sprzeciwu nie pokazują.
Oczywiście w niedzielę pójdę świadom pandemii i niesionych przez nią zagrożeń i zagłosuję, z zachowaniem wszelkich rygorów.

środa, 1 lipca 2020

Kronika dni zarazy 51 (1676)


1 lipca 2020 r. Oficjalne dane o nowych zarażeniach w Polsce pozwalają na pewne uczucie ulgi. Na Dolnym Śląsku to są już liczby jednocyfrowe. Ale obserwuję już pewne nawyki, także u siebie samego. Przy wyjściu z domu zabranie ze sobą - do kieszeni - maseczki i rękawiczki stało się takim samym nawykiem jak zabranie portfela i telefonu. Ta druga przydaje się już przy otwarciu drzwi do windy, druga przy wejściu do sklepu czy tramwaju. I przeważająca większość ludzi czyni podobnie. W tramwaju czy autobusie nie widziałem już dawno kogoś bez maseczki. Jakiś tydzień temu pani w średnim wieku wchodząc do tramwaju głośno oznajmiła, że nie może nosić maseczki. Wstało kilka osób i w rezultacie siedząc wyglądała jak samotna wysepka, bo wokół były puste miejsca.
Pojawiły się widoki na otwarcie - w wąskim zakresie - naszej biblioteki. Będzie można telefonicznie lub mailem zamówić potrzebne książki i po zawiadomieniu, że są dostępne, będą do odebrania. Wchodząc do biblioteki pojedynczo, w maseczce i w rękawiczkach. A zwroty tylko do tzw. trezora, lub, jak kto woli, wrzutni.
Przed wyborami była taka euforia, że zacząłem sobie wyobrażać równy wynik głównych pretendentów. Było jednak zgodnie z sondażami. Co pozwala na pewien optymizm co odo drugiej tury. Specjaliści mówią, że Duda już wyczerpał swoje zasoby, zaś Kandydat demokratyczny może liczyć na głosy zwłaszcza Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Biedronia. Ci dwaj ostatni to wprawdzie raptem niespełna milion głosów, ale dobre i to. Duda przymila się do neofaszystów, ale zdaje się, że dostał kosza.

czwartek, 25 czerwca 2020

Kronika dni zarazy 50 (1671)

25 czerwca 2020 r. Moja żona zaczyna dzień od sprawdzenia liczby zachorowań i zgonów. Przyznaję, że mnie zadowalają już tylko ogólne dane, wskazujące na skalę zagrożenia. Staramy się oboje trzymać się reżimów. Wychodzimy z domu z maseczkami w kieszeni i zakładamy, gdy wchodzimy między ludzi: do autobusów i tramwajów, do sklepów czy do zakładów usługowych, np. fryzjerów, a w moim . A po powrocie starannie myjemy i dezynfekujemy ręce.
Chodzę też - raz w tygodniu - do pracy. W pozostałe dni pracuje zdalnie. Jest to co robić. Raz będąc na uczelni zostawiłem maseczkę na stanowisku pracy, ruszyłem do innej agendy uczelni i natychmiast w holu nadziałem się na naszego behapowca i nie było rady, trzeba było zawrócić i się "uzbroić".
Ale wczoraj na imieniny żony przyszły dzieci i wnuki (wcześniej my byliśmy u nich), ale wciąż obywa się bez czułości. Tylko ich pies, świadom, że nie zaraża, okazywał wszystkim czułość, z wzajemnością. A w sobotę po raz pierwszy od blisko pół roku będziemy gościli bratostwo. Oni są jeszcze bardziej ostrożni niż my.
Znów mam dodatkową motywację do spacerów, gdyż niezależnie jaką trasę obiorę, trafiam na miejsce, gdzie mogę wypić lampkę wina. Po zniesieniu ograniczeń w obu najczęściej odwiedzanych miejscach zostałem przywitany przez personel jak na stałego bywalca przystało. Nie inaczej było w barze w centrum miasta, który odwiedzam po manifestacjach, na które znów chodzę i przy piwku spisuję krótki komunikat i okraszam zdjęciem.

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Kronika dni zarazy 49 (1668)

22 czerwca 2020 r. Przypomnę, że liczba w nawiasie to dzień trwania zarazy w postaci rządów PiS.
Zaraza koronawirusa wciąż ma się w dobrze, a my jesteśmy z nią coraz bardziej zżyci. Nawet policjanci mający strzec zasad zachowania dystansu liczną gromadą zagarniali ludzi, żeby jedynym  dzielącym ich dystansem była odzież. Wręcz lubuje się w otaczaniu grup ludzi i minimalizowania dystansu. A potem już spokojnie można skierować zawiadomienia do Sanepidu za nie przestrzeganie zachowania dystansu, a ten bez osobistego stwierdzenia stanu rzeczy przez uprawnioną osobę, co jest ustawowym wymogiem, wymierzy grzywnę 10 tys. złotych lub więcej. W sklepach i galeriach połowa ludzi jest w maseczkach, ale z tej połowy połowa nie zakrywa nosa lub nawet ust. Mnie się zdarza po powrocie do domu zapomnieć o umyciu i zdezynfekowaniu rąk, ale na szczęście mam anioła stróża w osobie żony. A wiadomo, że Wielkopolanki są legalistkami.
Zaraza PiS-owska przybiera na sile. Jednym jakoś ona nie wadzi, cieszą się, że zaostrza się prawo, a jeszcze bardziej jego stosowanie, daleko poza przepisy. Policja zarządzania przez Mariusza Kamińskiego, pokazująca się masowo w otoczeniu polityków rządzących lub manifestacji antyrządowych, a już broń Boże w koszulce z napisem "Konstytucja" lub z napisem przypiętym do roweru, upodobniła się do milicji białoruskiej. Już bez ceregieli pod byle pretekstem albo bez pretekstu zabiera z ulicy ludzi do tzw. suki i wywozi w nieznanym kierunku. Kiedy zdarzyło się ująć przechodzącą (a może i manifestującą?) osobę niewidzącą, oficer policji zlecił podkomendnemu wywieść mężczyznę za miasto, wyjaśniając, że ktoś taki długo nie będzie mógł wrócić do domu.
Ostatnio zaczęli znęcać się nad zatrzymanymi każąc im rozebrać się do naga.

sobota, 13 czerwca 2020

Kronika dni zarazy 48 (1659)

13 czerwca 2020 r. Obie zarazy mają się dobrze. Z jedną, mimo "wypłaszczenia" na poziomie około 500 zachorowań dziennie, coraz bardziej się oswajamy. Niektóre portale zaprzestały nawet podawanie codziennych raportów, choć zarazem informują o rosnącym tłoku na plażach, trasach i szlakach turystycznych.
Druga zaraza przybiera na sile. Po "liście do Koryntian" (właściwie ich cór i synów) prezesa język wykluczenia w ustach polityków szajki rządzącej stał się nienawistny bez osłonek. Z braku Żydów (choć antysemityzm ma się między Bugiem a Odrą/Nysą dobrze), obiektem zintensyfikowanej nienawiści stały się osoby nieheteronormatywne. Najpierw jeden z członków rządu, a potem błazen na urzędzie prezydenta, wyrazili się wprost, że osoby LGBT to nie są ludzie. Na szczęście prowadzącą rozmowę w TVN 24 dziennikarka zachowała się przytomnie i wyprosiła nienawistnika, który już wcześniej zapisał się jako autor ekscesów słownych, ze studia. Dziś już jest bohaterem mediów zwanych prawicowymi, a de facto ekstremistycznych.
Jednocześnie językiem nieskrywanej nienawiści i wykluczenia przemawiać zaczął pretendujący do drugiej kadencji na urzędzie prezydenta Duda. Jego mowy w Brzegu i w Opolu niewiele już różniły się w języku i mowie ciała od duce i fuehrera. Na to nie może być miejsca w kraju, który był główną areną holokaustu!
Z kolei europoseł Joachim Brudziński na forum Twittera wyraził się wprost, że Polska byłaby piękna bez LGBT. Z potrzeby lakoniczności na tym forum nie rozwinął myśli i nie zasugerował, czy należy te osoby wygnać, zamknąć w gettach, jak to zrobili naziści, czy apartheidowskie władze RPA.

niedziela, 7 czerwca 2020

Kronika dni zarazy 47 (1653)

7 czerwca 2020 r. Ciekawe ile jeszcze odcinków tej kroniki przyjdzie mi napisać. 
Wbrew buńczucznym opowieściom Morawieckiego i Szumowskiego rząd całkowicie zawodzi jako zarządzający pandemią. Pomijając szamotaninę z odradzaniem noszenia maseczek, a potem nakazem ich noszenia, zakazem wchodzenia do parku, by kilka dni potem go odwołać, bo został powszechnie wyśmiany, a teraz pod pretekstem zwiększenia dopuszczalnej liczby weselników zwiększeniem liczby wiernych na nabożeństwach (taca, Misiu, taca!), spowodował radykalny wzrost zakażeń, podczas, gdy w całej Europie ta liczba znacznie maleje.
Zakładam, że dane były rzetelne i że obecnie są rzetelne, a wzrost jest wykazywany, żeby mieć pretekst do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i odwleczenia wyborów lub powrotu do głosowania pocztowego z nieuchronnymi fałszerstwami. A co do tej rzetelności są różne zdania. Czytałem, że w bilansie przed tygodniem nie byli ujmowani zmarli na Dolnym Śląsku.

wtorek, 26 maja 2020

Kronika dni zarazy 46 (1642)

26 maja 2020 r. Zaraza Covid19 nie ustępuje, utrzymuje się od paru tygodni na poziomie 400 zakażeń i 10 zmarłych dziennie według danych Ministerstwa Zdrowia, podważanych jednak przez lekarzy z obozu władzy.
Rządzący uważają, że ten oficjalny wskaźnik jest efektem powstawania lokalnych ognisk, bo zachorowalność maleje. Specjaliści zaś uważają, że wciąż przeprowadza się za mało testów. Gdyby w takich rozmiarach, jak na Górnym Śląsku i południowej Wielkopolsce przeprowadzano je np. w Lubuskiem lub na Podlasiu, pewnie okazałoby się, że tam nie jest lepiej.
Ludzie też powoli oswajają się z zagrożeniem. Na ulicach i w parkach coraz więcej ludzi, coraz więcej samochodów i zarządzane są kolejne tzw. poluzowania. Można już wejść do lokali gastronomicznych, do fryzjerów, a większej liczbie także do sklepów, galerii i środków komunikacji miejskiej.

niedziela, 17 maja 2020

Kronika dni zarazy 45 (1633)


17 maja 2020 r. Wszystko wskazuje na to, że - wreszcie! - PiS naprawdę znalazł się na równi pochyłej i nic tej tendencji już nie odmieni. Nagromadzenie histerycznych i zarazem  groźnych w swej śmieszności zachowań rządzących nie wróży im niczego dobrego. A tu żadnej Wunderwaffe na widoku, pozwalającej wierzyć w cudowny zwrot kierunku wydarzeń, ani nawet wiary w cud.

Minister Szumowski zamieszany w zakup - po zawyżonej cenie - maseczek bez atestu od spółki, którą dzień po złożeniu oferty założył znajomy ze stoku narciarskiego. Mało, że bez przetargu, to jeszcze bez skonfrontowania z innymi, korzystniejszymi ofertami.
A do tego jest wspólnikiem w spółce jego brata, która w ciągu niespełna dwóch lat, czyli od kiedy jest ministrem, powiększyła stokrotnie kapitał. Głównie dzięki ministerialnym funduszom.
Dodać do tego należy to, że jako lekarz głosował za przeprowadzeniem wyborów prezydenckich w szczycie pandemii, czym skompromitował się też jako lekarz.
Narastają protesty społeczne. Bo w sytuacji opieszałości w wypłacie pomocy powodowanej skomplikowanymi przepisami i braku  szans na odszkodowania drobni przedsiębiorcy domagają się umożliwienia im prowadzenia działalności gospodarczej i zarabiania. Udało się tym sposobem wrócić do pracy za granicą mieszkańcom miejscowości przy granicach z Niemcami, Czechami i Słowacją, więc widać, że presja ma sens.

niedziela, 10 maja 2020

Kronika dni zarazy 44 (1626)

10 maja 2020 r. Dzień wyborów, których nikt nie odwołał, ale miały być unieważnione post factum. Nie zamierzałem brać w nich udziału, bo teraz już jest oczywiste, że miały być szwindlem.
Ale tym razem chciałbym skupić się na jednej kwestii. Oto nawet w poważnych mediach pojawia się niepoważna sugestia, żeby Koalicja Obywatelska korzystając z pretekstu, jakim  może być formalne uznanie dzisiejszych wyborów za nieodbyte, zmieniła swojego kandydata na prezydenta. Na szczęście kierownictwo partii (A może tylko klubu poselskiego? Kto się w tym wyzna?) obstaje przy kandydaturze p. Kidawy-Błońskiej.
Nie ukrywam, że podchodziłem do jej kandydatury z dużą dozą krytycyzmu. Doceniając jej doświadczenie w polityce, wysoką kulturę osobistą, o czym przekonałem się osobiście zamieniwszy z nią kilka lat temu temu parę zdań przy okazji gdańskich obchodów rocznicy 3 sierpnia, miałem jej za złe bliskie koneksje z hierarchami Kościoła. Preferowałem kandydata Lewicy, mimo że zawiódł on wyborców nie zrzekając się mandatu europosła na rzecz prof. Moniki Płatek, która uzyskała drugi wynik w eurowyborach wiosną zeszłego roku. Jest wprawdzie kompetentnym i aktywnym posłem, walczącym o praworządność w kraju, ale wyborców oszukał i tego mu nie zapomnę. Ale wolałbym mieć prezydenta postępowego, niezależnego od biskupów.

sobota, 9 maja 2020

Kronika dni zarazy 43 (1625)

9 maja 2020 r. W warunkach ciszy wyborczej, której nikt nie odwołał, ale i nie przestrzega.Milczałem ponad tydzień, zniechęcony trudnościami z nadążaniem za przyspieszonym biegiem wydarzeń. Zaraza Covid19 zeszła na głębokie tło dalece groźniejszej zarazie PiS. Mało kto już się nią przejmuje. Z wyjątkiem służby zdrowia, chorych i ich rodzin.
Kiedy pisałem poprzedni odcinek kroniki Gowin był jeszcze nadzieją opozycji. Ten jednak rozmawiając z liderami KO poszedł do Kaczyńskiego i uzgodnił całkiem co innego. Że mianowicie wybory nie będą w maju, ale za to jego partyjka poprze odrzucenie stanowiska Senatu  w sprawie głosowania pocztowego. Co też się stało. Gowin stracił więc resztki wiarygodności w oczach opozycji. I wielu głosiło, że Kaczyńskiemu też już stał się w tej sytuacji, jako rozbrojony, bezużyteczny. I oto w chwili gdy piszę okazuje się, że stało się to jeż dwa dni po tym porozumieniu. Kaczyński jednak chce wyborów w maju. Żeby nie było wątpliwości, minister Sasin już nakazał samorządom przekazanie poczcie spisów wyborców. Tym razem chyba legalny, bo ustawa o wyborach została przyjęta, m.in. głosami posłów Gowina. A że konstytucja nie pozwala na przesuwanie terminu wyborów, nikt z rządzących się tym nie przejmuje. 
Mówi się, że w tej sytuacji frakcja Gowina odejdzie. Ale już nie bardzo ma dokąd. Dla opozycji też jest już bezużyteczny. Bo cóż  to za partner, który gra na dwa fronty?
A wystarczy jeden krok: ogłoszenie przez rząd stanu klęski żywiołowej. Gdyby tylko był samodzielny. A jest posłuszny woli małego dyktatorka.
A w narodzie trzeszczy. Najpierw na ulice miast przygranicznych wyszli pracownicy mający etaty w sąsiednich krajach, w których już wre praca. Władza musiała ustąpić. We czwartek i piątek na ulice Warszawy wylegli w liczbie kilkuset przedsiębiorcy. Nie wiadomo, czy wezwał ich kandydat na prezydenta Tanajno, czy tylko się do nich przykleił, a dołączył jeszcze poseł Braun. W każdym razie osoby o awanturniczym usposobieniu temu słusznemu protestowi odbierają wiarygodność. Mogli ich wesprzeć politycy opozycji parlamentarnej, ale ich zadowala wygłoszenie oświadczeń na tle kratownicy w gmachu Sejmu. No i oni nie wiedzą, czy wspierać pracodawców, czy pracobiorców. Jak staną na czele pracodawców, oburzą się pracobiorcy i vice versa. Lepiej więc się nie narażać.

Prezes Jarosław Kaczyński i jego koalicjant Jarosław Gowin podczas konwencji PiS. Warszawa, 19 lipca 2014

piątek, 1 maja 2020

Kronika dni zarazy 42 (1616)

1 maja 2020 r. To już ponad 1600 dni znosimy PiS-owską zarazę bezczelnego łamania prawa, zawłaszczania państwa przez PiS-owskich polityków, ich krewnych i popleczników, przywłaszczania sobie pieniędzy w formie nienależnych premii, nagród, dywidend, dotacji i lipnych konkursów, tworzenie lipnych spółek i fundacji oraz zwykłego złodziejstwa. Ostatnio słyszę i czytam o spółce ministra zdrowia, jego brata, bratowej i bratanka, której majątek w dwa lata się utysiąckrotnił. Ani chybi przez lipne konkursy i zlecenia bez koniecznych przetargów.
Pandemia trwa w najlepsze (brzmi niestosownie, ale przecież nie mówi się, że coś trwa w najgorsze), codziennie przybywa po kilkaset nowych stwierdzonych zarażeń i śmierci, codziennie ubywa na skutek zarażeń i wyczerpania pracą ponad siły lekarzy, pielęgniarek i miejsc w szpitalach, a drogi sprzęt kupiony w Chinach  przetransportowany za miliony złotych i witany z honorami przez premiera, nie ma niezbędnych atestów. Mimo to został skierowany do placówek medycznych i opiekuńczych i z braku innego lekarze i pielęgniarki wdziewają te kombinezony i gogle, ryzykując zdrowiem i życiem. Dla rządzących życie ludzkie wszak się nie liczy.
Kolejnym powodem, żeby tak sądzić jest "poluzowanie" w żłobkach i przedszkolach bez odrobiny znajomości rzeczy oraz w galeriach handlowych mimo utrzymywania się skali zachorowań i zgonów na koronowirus. Lekarze twierdzą, że jest wielce prawdopodobne nasilenie  się fali zachorowań, tym groźniejsze, że do dyspozycji jest coraz mniej personelu medycznego i miejsc w szpitalach oraz miejscach izolacji chorych. Dziś dowiedziałem się, że pielęgniarki i ratownicy na Śląsku zignorowali polecenie wojewody stawienia się do pracy, bo po prostu są wyczerpani fizycznie i psychicznie trzytygodniową ciągłą pracą. Wezwał więc... ratowników górskich. 

niedziela, 26 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 41 (1611)


26 kwietnia 2020 r. Od kilku dni ten sam temat: wybory prezydenckie. Których już żadną miarą wyborami nazwać się nie da. Mimo braku ustawy, bo Senat odeśle swoje poprawki w ostatnim możliwym terminie, tj. 6 maja, na 4 dni przed datą tego cyrku, premier zlecił Poczcie Polskiej, którą teraz kieruje (komenderuje?) generał skierowany z Ministerstwa Obrony, zebranie list wyborców z gmin samorządowych. Już wcześniej zdecydowano, że to ona roześle i zbierze listy wyborcze. Listonosze protestują, bo jest ich coraz mniej, a teraz jeszcze mniej, bo muszą brać urlopy, żeby zając się dziećmi, które jeszcze przez miesiąc nie pójdą do szkoły.  Poczta zaś bez żadnego podpisu kogokolwiek z zarządu mailem rozesłała wezwania do wójtów, burmistrzów i prezydentów wezwania do przekazania list. Jak na razie wiadomo, że zdecydował się na to tylko burmistrz Stalowej Woli. Reszta odmawia. Bez ustawowej podstawy premier polecił wiceministrowi Jackowi Sasinowi druk list wyborczych. Choć powinna to zrobić Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych, i o tym, że tak jest zapewniał Sasin, zlecenie druku otrzymała prywatna firma z większościowym kapitałem niemieckim w Brodnicy. 

I choć wiadomo, że to co się zapowiada, nie będzie wyborami, lecz aktem przestępczym, znaczna część kandydatów opozycyjnych zdecydowała się kandydować. Że niby nie oddadzą wyniku walkowerem. 

wtorek, 21 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 40 (1606)

21 kwietnia 2020 r. To już ponad 1600 dni Polska doświadcza niszczenia przez ludzi, których naród wybrał do rządzenia, a oni rządzą się tak, żeby jak najwięcej nabrać do kieszeni i dać nabrać swoim rodzinom i znajomkom. Przy nie malejącym poklasku tych, którzy jeszcze ie widzą, lub nie chcą widzieć, że są oszukiwani. Mało tego, nie przyjmują do wiadomości, że popierając tę demolkę, są de facto jej współsprawcami.
Pandemia wciąż nabiera tempa i rozmiarów i do tego nie wiadomo, ile naprawdę mamy zarażonych i zmarłych z powodu tej choroby. Nawet znający się na rzeczy lekarze przypuszczają, że jest ich wielokrotnie więcej niż podaje Ministerstwo Zdrowia. Którego szef całkowicie zaprzedał się rządzącej klice. Bo jak inaczej wytłumaczyć oficjalne przyzwolenie na zwołanie wyborów prezydenckich na 10 maja, choć przecież jako światły człowiek wie, że nie będą one ani powszechne, ani wolne, ani tajne, ani równe.
Rząd całkowicie nie radzi sobie z rozmiarami zarazy. Z braku testów i sprzętu medycznego masowo zarażają się - i w części mrą - ludzie, którzy ostatnie lata swego życia postanowili, lub postanowiły ich rodziny, spędzić w domach opieki, za niemałe pieniądze. Z braku sprzętu i testów, pozwalających szybko odseparować zarażonych,  zmarły pierwsze dwie osoby spośród personelu medycznego. Z braku kadr pracujących do ostatniego tchu. Bo nie dość, że Polska ma jedną z najmniejszych liczbę lekarzy i pielęgniarek na 1000 mieszkańców, to nie dba się o życie i zdrowie tych, którzy ofiarnie pracują. Dopiero po miesiącu od ogłoszenia stanu epidemii zdecydowano się przyznać dodatki dla personelu medycznego pracującego w tzw. szpitalach jednoimiennych, czyli przyjmujących tylko osoby zarażone. Do tej pory zadowalać się musieli oklaskami.
A do tego Ziobro uznał, że powinien się pokazać i w swoim stylu postraszył lekarzy i ogół służb medycznych prokuraturą i więzieniami.  Zdaje się, że ktoś mu dał do zrozumienia, że się wygłupił i wycofał te pogróżki. Podobnie wojewoda mazowiecki wycofał się wcześniej z zamiaru karania pielęgniarek, które lekkomyślnie skierował do pracy poza miejscem zamieszkania.

czwartek, 16 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 39 (1601)

16 kwietnia 2020 r. Niepokojąco wzrasta represyjność  ze strony policji. Oczywiście wybiórczo. Żaden policjant nie śmiał choćby upomnieć "będących w pracy" oficjeli i goryli PiS, którzy w grupie blisko 20 osób obchodzili pomniki i składali wieńce na warszawskim Pl. Piłsudskiego, ani wjeżdżającego limuzyną na cmentarz Kaczyńskiego. Za to legitymowali stojące w przepisowych odstępach, w maseczkach i rękawiczkach uczestniczki manifestacji przeciw szykującemu się znów potęgowaniu piekła kobiet. Zdarza się, że osobom nie przyjmującym nakładanych bezprawnie mandatów wypisują doniesienia do Sanepidu, a ten nakłada grzywny w tysiącach złotych pod rygorem natychmiastowej wykonalności.
Do represji przyłączył się wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, za sprawą którego Sanepid wymierzył grzywnę 5000 zł pielęgniarkę skierowaną ze szpitala do leżącego poza miejscem zamieszkania domu opieki społecznej, a która nie mogła zostawić niepełnoletniego syna.
Policja ustami swego rzecznika broni się przed tymi zarzutami, ale nie jest w stanie zaprzeczyć faktom nadużyć ze strony policjantów, ani przyznać, że nadgorliwi policjanci nie są napominani lub karani. W ogóle skoncentrowanie policji na ochronie władzy i represjonowaniu zwykłych obywateli zagraża pozbawieniem jej z trudem odzyskiwanego po latach PRL-u zaufania, a poza tym sprawia, że może niebawem wzrosnąć zuchwałość sprawców groźnych przestępstw. Grozi nam plaga bandytyzmu, wobec którego malejące szeregi policjantów (wakuje kilka tysięcy etatów w skali kraju), pozbawione zaufania społeczeństwa mogą okazać się bezsilne. Łatwiej bowiem będzie wykazać się przyłapaniem kogoś bez maski na ulicy lub otwartego mimo zakazu punktu fryzjerskiego lub przygodnego sprzedawcę produktów z własnej działki (bo trzeba z czegoś żyć) niż uganiać się za bandytami. Zwłaszcza że budżet pilnie potrzebuje pieniędzy.
Czymś niegodnym okazał się porządek wtorkowego i środowego "posiedzenia" Sejmu (mogło go nie być, gdyby nie łatwowierność lub fałszywie rozumiana konstruktywność  części opozycji, tzn. Lewicy i PSL). W sytuacji pandemii zarządzono obradowanie, pod pretekstem reguły kalendarza sejmowego, nad udziałem dzieci w polowaniach (czyli zorganizowanego zabijania zwierząt) i zaraz potem o ochronie życia przy jednoczesnym zakazie edukacji seksualnej. Z tego ostatniego ostała się i przeszła do drugiego czytania ustawa zmniejszająca do dwóch powody do przerwania ciąży. Kobiety będą zmuszone rodzić płody uszkodzone, grożące śmiercią lub powikłaniami matce i skazujące je na wieczne cierpienie z powodu urodzenie dzieci trwale chorych lub niepełnosprawnych. Ale nie przeszedł tzw. projekty społeczny, za którym stoi Ordo Iuris i jego przepełnionej nienawiścią,  sfanatyzowanej działaczki Kai Godek. Na to nawet ciemnogród PiS-owski nie mógł się zgodzić.
Ku uciesze kościoła, bo przybędzie trochę "cołasek" za chrzest. Ten sam Kościół ustami swoich hierarchów zamiast okazywać troskę o chorych i czuwających nad nimi zmęczonych pracą ponad siły lekarzy i całego personelu medycznego, martwi się o zmniejszające się wpływy z tacy i głoszą, że Kościół biednieje. Mają może i miliony hektarów ziemi, którą pewnie dzierżawią nie za darmo, bogato wyposażone rezydencje, po kilka samochodów, bank watykański nie może doliczyć się miliardów, z budżetu dostają setki milionów złotych i biednieją! Takie skargi to jest nic innego jak  sianie zgorszenia!
A naprawdę biednieją ludzie tracący pracę lub mający małe sklepiki, zakłady usługowe, bary i restauracje. Rząd wciąż uchwala rozmaite "tarcze", zamiast po prostu przekazać pieniądze na podstawie oświadczeń i podań. Liczba złożonych wniosków wraz ze stertami załączników wzrosła w ciągu tygodnia o pół miliona, a nie wiadomo, ile z nich zakończonych zostało zakończonych przelewem. 

Ale w oczach, a w każdym razie w ustach premiera jesteśmy "piersi na świecie".Protest Kobiet, Strajk Kobiet, Piekło Kobiet - o co chodzi?

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 38 (1598)

13 kwietnia 2020 r. Mijają święta. Inne niż wszystkie, bo tylko we dwoje i mimo pięknej pogody spędzone w domu. W łączności ze światem dzięki technologii komunikacji, także wizualnej.
Za to na skutek niemożności goszczenia się przybyło czasu na lekturę i filmy. Lekturę nie tylko książek (mam zaczętych i w różnym stopniu przeczytanych chyba pięć), ale i gazet. Oraz na odbiór mediów.
A tu główny temat, to karygodny, by nie rzec, że zbrodniczy, upór rządzących przy wyborach prezydenckich 10 maja. W wersji przyjętej przez większość sejmową nie mają one żadnych przymiotów właściwych wyborom demokratycznym. Nie będą bowiem ani powszechne, ani wolne, ani tajne, ani równe. A do tego zamiast Państwowej Komisji Wyborczej oraz samorządów lokalnych, będzie je organizował minister. Nb. współodpowiedzialny za katastrofę smoleńską. Podobnie zresztą jak osobnik na stanowisku prezydenta. Wielka szkoda, że rządząca do 2015 r. koalicja PO-PSL nie tylko nie zrobiła nic, żeby stanęli oni przed sądem, ale dopuściła do skazania osób niewinnych i nie zapewniła im należytej pomocy prawnej. Powinno to być nauczką dla tych, którzy mieliby apetyty na stanie się pionkami na centralnej scenie politycznej.

piątek, 10 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 37 (1595)

10 kwietnia 2020 r. Dziesiąta rocznica katastrofy TU 154A z 96 osobami na pokładzie. Wielu wspomina swoje żony, mężów, ojców, matki. A rasa panów, nie bacząc na wydane przez samych siebie ograniczenia praw obywatelskich dla "gorszego sortu"w grupie kilkudziesięciu osób robi, odgrodzona od szarych obywateli szpalerem policji, robi sobie imprezę na Pl. Piłsudskiego. Na twarzach tego pochodu, znanym mi z fotografii i przekazu telewizyjnego trudno dopatrzeć się żalu. Ja widzę poczucie dumy, że to my, władza, możemy sobie bezkarnie łamać wszystkie zakazy i nakazy. A może już tylko nie potrafię patrzeć na nich bez uprzedzeń, a może i nienawiści.
Zrobiono też zdjęcia grupy policjantów, którzy rzucili się na samotnie jadącego nieopodal rowerzystę. Jechał legalnie: własnym rowerem, nie przez park, ani las. Pomijam już to, że te zakazy wchodzenia czy wjeżdżania do parku czy lasu są nielegalne, gdyż prawa obywatelskie mogą być ograniczane tylko w sytuacji stanu wyjątkowego. Więc mogli go pouczyć, wyperswadować, a nie usuwać ze ścieżki, jak to zrobili.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 36 (1591)

6 kwietnia 2020 r.  Zdarzenia przebiegają tak szybko, że to, co teraz piszę, pod koniec dnia już może się okazać zamierzchłą historią.
Wczoraj, w niedzielę był piękny dzień. Wystawiłem więc na balkon fotelo-leżak i letni stolik, na nim stanęła lampkę wina i z książką w rękach korzystałem ze słońca. A nad osiedlem krążył bezustannie helikopter, kontrolując pewnie czy aby ktoś nie poważył się na krótki spacer bez psa i czy to aby nie jest siedemnastolatek.
Jak to w niedzielę media obfitują w różne debaty polityków. Ci z rządzących już się tylko bronią, używając argumentów albo typu "a w Ameryce biją (nie, nie biją, bili kiedyś) Murzynów lub stosując logikę, której wstydziłby się licealista, nie mający przecież za sobą kursu logiki, lecz kierujący się zasadami zdrowego rozsądku.
Dziś wybrałem się na zakupy do supersamu odległego o kilkaset metrów. Musiałem nadłożyć drogi, bo skrótem, który nie ma ani statusu parku, ani tym bardziej lasu, jeździł policyjny ambulans. Przed sklepem ostałem swoje, jakiś kwadrans, w maseczce i rękawiczkach i zauważyłem, że maseczki poza mną,  było nie był już seniorem, mieli sami młodsi klienci. W sklepie poza tym, że mało ludzi, wszystko jak przed pandemią, tylko dużo droższe. Sałata lodowa jeszcze miesiąc temu kosztująca niecałe 4 zł, teraz już ceniona jest na 6 zł (bez grosza), a zupka typu gorący kubek, niedawno kosztująca półtora złotego, teraz kosztuje 2,25 zł. Za to nie stałem już w kolejce do kasy.
Zanim jednak wyruszyłem pracowałem zdalnie, mając jednak na podglądzie wydarzenia w Sejmie. A tu najpierw mowa-trawa premiera. Wyjątkowy popis pustosłowia przy minimum konkretów, słusznie skrytykowany przez wszystkie stronnictwa opozycyjne. Podobnie jak zbyt daleko idące obostrzenia, nie mające żadnych podstaw prawnych.  Potem bomba, która szybko okazała się kapiszonem. Oto Jarosław Gowin ogłosił rezygnację z udziału w rządzie przy jednoczesnej gotowości głosowania - wbrew sobie - jak prezes każe. Czyli za wyborami przez pocztę. Odważył jednak kilkoro posłów, którzy w głosowaniu za wprowadzeniem do porządku obrad głosowania  nad takim sposobem głosowania, i to już 10 maja, byli przeciw lub wstrzymali się od głosów. Dzięki temu rządzący to głosowanie przegrali. Sam Gowin nie brał udziału, ale wyjaśnił, że chciał zagłosować jak rządzący, ale nie zdążył. Czyli jakby głosował "za", ale się nie cieszył. Cały Gowin!
Niebawem wznowienie obrad i kto, czy wypowiedź Gowina i jednego z posłów PiS, który twierdził, że pomylił się w glosowaniu nie okażą się powodem do reasumpcji głosowania. "Bo sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie".
W tej gorączce wydarzeń na dalsze tło odsunęła się się kuriozalna wypowiedź Kaczyńskiego, który tradycyjnie zabrał głos w żadnym trybie i wbrew oczywistym faktom upierał się, że obecny Trybunał Stanu jest całkowicie legalnie wybrany, w przeciwieństwie do tego, który funkcjonował do końca 2015 roku i że przesunięcie wyborów na późniejszy termin byłoby złamaniem konstytucji.
Obrońca konstytucji się znalazł!


Tezy Bałtroczyka: #5 Szpagat - Kabarety.TworzymyHistorie.pl

piątek, 3 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 35 (1589)

3 kwietnia 2020 r. Mamy rosnący w przyspieszonym tempie przyrost liczby zarażeń i zgonów z powodu koronowirusa,  coraz mniej lekarzy i w ogóle personelu medycznego, z powodu zarażeń i wymuszonej kwarantanny, a ci zdolni do pracy pełnią służbę na ostatnich nogach, walcząc z chorobami i nieustannymi brakami w wyposażeniu, a w Sejmie wybory prezydenckie w maju! Albo za dwa lata, byle długopis jak najdłużej niezawodnie podpisywał  wszystko, co jego bezwolnemu właścicielowi podsuną.
A tę całą kołomyję wyborczą można przerwać jedną decyzją rządu - o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Który de facto już od kilkunastu dni trwa. Można rzec, że trwa z naddatkiem, gdyż wprowadza się wciąż nowe zakazy i nakazy, a grzywny za ich naruszenie mogą sięgać sześciokrotnej kwoty wymienionej w ustawie. Mało tego, policja zaczęła kierować służbami miejskimi. Pracują tylko właśnie te służby, policja (skupiona na ostrzeganiu przed wychodzeniem z domu i na łapaniu łamiących zakazy, momentami absurdalne, jak np. trzymanie odstępu 2 metrów przez osoby dorosłe lub jazda na rowerze), transport publiczny, sklepy spożywcze, no i oczywiście wszystkie służby medyczne.
Ach, zapomniałbym! I poczta! O której dopiero teraz rządzący sobie przypomnieli. I nawet zmienili prezesa na bardziej zaufanego. Ale nie wiedzą, że pod ich rządami o połowę zmalała liczba placówek pocztowych, a z pracy odeszła połowa listonoszy, zaś placówki, które się jeszcze ostały przypominają dawne sklepiki "Ars Christiana". I ta poczta ma obsłużyć wybory! Rozdysponować 30 mln pakietów i potem je zebrać i wysłać z powrotem. Kto wie, czy nie na Nowogrodzką.

wtorek, 31 marca 2020

Kronika dni zarazy 34 (1586)

31 marca 2020 r.  Dwie zarazy postępują w tempie wykładniczym. O ile jednak liczba zakażeń jest w gruncie rzeczy niewiadoma z powodu znikomej na tle innych krajów liczby przeprowadzanych i odczytywanych testów, o tyle zarazy PiS-owskiej nie krępuje niemal  nic.
A mimo relatywnie niewielkiej, jakby wynikało z oficjalnych enuncjacji liczby zakażeń i zgonów sytuacja w służbie zdrowia jest fatalna. Brakuje wszystkiego, łącznie z brakiem lekarzy i personelu medycznego, którego i tak mamy najmniej w Europie w stosunku do liczby mieszkańców, a część musiała został poddana kwarantannie. Kto wie, czy  więcej sprzętu i materiałów dla szpitali niż państwo, nie przekazuje fundacja Jurka Owsiaka.
Senat poszedł rządowi na rękę przeprowadzając ustawę przez komisje i obrady plenarne po upływie raptem części weekendu i w ciągu jednej doby, zaś większość sejmowa zupełnie je zignorowała, głosując w sposób zdalny, trudny do zweryfikowania. Może i on był lege artis, ale nikt rozsądny już tej władzy i szajce zwanej PiS nie wierzy. W rezultacie ani zwykli obywatele, ani rodziny, ani pracobiorcy i pracodawcy nie mają poczucia bezpieczeństwa, że przeżyją ten okres epidemii, ani potem, gdy zapanuje duże bezrobocie i zmaleje popyt na wiele produktów nie będących pierwszą potrzebą. Jako emeryt mógłbym czuć się względnie bezpiecznie, ale boję się, że moja i żony emerytura będzie traciła wartość nabywczą. 

sobota, 28 marca 2020

Kronika dni zarazy 33 (1583)

28 marca 2020 r.  Kiedy ja sobie spokojnie spałem, kilka (oby tylko kilka!) osób trafiło do szpitali z rozpoznaniem koronowirusa, już o innych rozpoznaniach nie wspomnę, a posłowie zmuszeni przez naczelnego konusa kraju i jego przybocznych konferowali do rana. I kiedy już się obudziłem, dowiedziałem się, że  razem z nazwaną szumnie Tarczą Antykryzysową uchwalono zmianę o ordynacji wyborczej, wedle której jako senior nie muszę 10 maja iść do urny wyborczej, wystarczy zagłosować zdalnie. I tak nie zagłosuję! Bo pamiętam czasy, gdy niezależnie od faktycznej frekwencji, podawano, że wynosiła ona najmniej 97 % i niezależnie kto jak głosował (nawoływano, żeby bez skreśleń), w Sejmie znaleźli się ci, których listę ustalono w zacisznych gabinetach gmachu zwanego Domem Partii, zanim wydrukowano listy wyborcze. I wiele skazuje, że Duda ma zostać wybrany za wszelką cenę, nawet dziesiątek zgonów i tysięcy wykrytych zarażeń. I bez względu na to, ile osób -  i jak - zagłosowało.
Ta zmiana jest w sposób oczywisty niekonstytucyjna. Żeby nie rzec podwójnie niekonstytucyjna. Po pierwsze bowiem mamy faktyczny stan klęski żywiołowej, który w razie ogłoszenia automatycznie odsuwałby wybory na najmniej pół roku po odwołaniu stanu i po drugie konstytucja nie pozwala na zmiany ordynacji w okresie krótszym niż pół roku przed ogłoszoną czy przewidywaną datą wyborów. Ponadto ustawa daje premierowi prawo manipulowania składem Rady Dialogu Społecznego. Może on usuwać zeń jej członków.
I do tego podobno posłowie Koalicji Obywatelskiej zagłosowali za tą zmianą, żeby tylko przeszła owa Tarcza Antykryzysowa, czyli żeby ludzie nie potracili zarobków, ulg i chronione były resztki ich praw. Być może nie doszło by do tego wszystkiego, gdyby 
kluby Lewicy i PSL w naiwnej wierze, że da się w ogóle coś uchwalić, nie zgodziły się na zmianę regulaminu Sejmu.  Teraz PiS może już wszystko, czego sobie oberprezes zamarzy.Jest nadzieja, że Senat odpowiedzialnie i z należną powagą kierowany przez prof. Andrzeja Grodzkiego, naprawi ją, a PiS nie uzbiera niezbędnej większości, żeby zmiany odrzucić.
Osobiście mam nadzieję, że dożyję dnia, kiedy oberprezes i jego otoczenie zasiądą na długiej ławie oskarżonych za sprowadzenie niebezpieczeństwa na masowe zachorowania i śmierć naszych obywateli i za wiele innych wcześniejszych deliktów.
A na osobnej zasiądzie Duda. Za dziesiątki podpisów i za to, że teraz, widząc co się dzieje, nie wycofuje swojej kandydatury.
Średniowieczny Miecz I Tarcza - zdjęcia stockowe i więcej obrazów ...

wtorek, 24 marca 2020

Kronika dni zarazy 32 (1579)

24 marca 2020 r. 13 grudnia 1981 r. Rada Państwa niezgodnie z konstytucją PRL wprowadziła na terenie całego kraju stan wojenny. Bezterminowo, z długiem szeregiem zakazów, za których złamanie groziły grzywny lub sąd, uniemożliwieniem połączeń telefonicznych, cenzurą korespondencji oraz z internowaniem tysięcy ludzi.
Szajka Kaczyńskiego na razie przez pięć lat łamiąc konstytucję zmieniła w znacznym stopniu ustrój państwa, przywracając porządek PRL-owski. Bronią się jeszcze reduty, jak np. sądownictwo, niezależna sztuka czy część mediów. Bo nie znacjonalizowano (czyli jak oni mówią, nie zrepolonizowało)  jeszcze wszystkiego.
A teraz, w sytuacji groźnej pandemii, choć chciałoby się użyć sformułowania "korzystając z pretekstu", rząd w trybie pozakonstytucyjnym wprowadził de f
acto stan klęski żywiołowej, choć takim go nie nazwał. Ale swobody obywatelskie (zakaz zgromadzeń i ograniczenie swobody poruszania się) już są mocno ograniczone, co zresztą większość mieszkańców kraju przyjęła ze zrozumieniem.
Gdyby jednak w zgodzie z konstytucją rząd ogłosił stan klęski żywiołowej, to musiałby ograniczyć go w czasie do jednego miesiąca, a potem w razie potrzeby go ponowić. Poza tym musiałby odroczyć wybory ogólnokrajowe i samorządowe na czas najmniej 90 dni od ustania ogłoszonego stanu. No i musiałby zrekompensować pracodawcom i pracobiorcom oraz właścicielom majątków poniesione w tym czasie straty. Musiałby faktycznie, a nie tylko obiecywać i traktować je jako wyraz własnej dobrej woli. Stan jaki jest obecnie jest więc rządowi na rękę choćby z tego powodu, że może trwać dowolnie długo, a w ograniczeniach swobód można nadal manipulować. Można jeszcze np. ocenzurować media społecznościowe lub zawirusować serwery niezależnych gazet i tygodników. 


niedziela, 22 marca 2020

Kronika dni zarazy 31 (1577)

22 marca 2020 r. Pandemia się rozwija, choć na tle innych krajów europejskich rozmiary są niewielkie. Wydaje się to jednak podejrzane w świetle informacji ustalonych przez internetowy portal koduj24.pl wojewoda warmiński zakazał podawania informacji o liczbie zarażonych na podlegającym mu obszarze. Być może jest to nadgorliwość jednego urzędnika, ale nie należy wykluczać, że kierował się zaleceniem centrali z Nowogrodzkiej.
W województwie podkarpackim, będącym zagłębiem PiS-owskiego elektoratu odbyły się dziś wybory uzupełniające w 9 powiatach. Lub raczej miało się odbyć, gdyż w jednym przypadku wszyscy kandydaci, kierując się zrozumieniem sytuacji i własnym poczuciem przyzwoitości, zgodnie wycofali swoje kandydatury.
We Francji na początku marca odbyły się w niektórych okręgach wybory lokalne, ale frekwencja była tak znikoma, że odwołano drugą turę, a tę pierwszą była minister nazwała maskaradą. Mało tego, ok. 600 lekarzy podpisało się pod wezwaniem, żeby organizatorów pierwszej tury postawić przed trybunałem stanu. Nie wiem, czy wybory zarządził prezydent, czy premier, czy może tylko minister administracji.