piątek, 3 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 35 (1589)

3 kwietnia 2020 r. Mamy rosnący w przyspieszonym tempie przyrost liczby zarażeń i zgonów z powodu koronowirusa,  coraz mniej lekarzy i w ogóle personelu medycznego, z powodu zarażeń i wymuszonej kwarantanny, a ci zdolni do pracy pełnią służbę na ostatnich nogach, walcząc z chorobami i nieustannymi brakami w wyposażeniu, a w Sejmie wybory prezydenckie w maju! Albo za dwa lata, byle długopis jak najdłużej niezawodnie podpisywał  wszystko, co jego bezwolnemu właścicielowi podsuną.
A tę całą kołomyję wyborczą można przerwać jedną decyzją rządu - o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Który de facto już od kilkunastu dni trwa. Można rzec, że trwa z naddatkiem, gdyż wprowadza się wciąż nowe zakazy i nakazy, a grzywny za ich naruszenie mogą sięgać sześciokrotnej kwoty wymienionej w ustawie. Mało tego, policja zaczęła kierować służbami miejskimi. Pracują tylko właśnie te służby, policja (skupiona na ostrzeganiu przed wychodzeniem z domu i na łapaniu łamiących zakazy, momentami absurdalne, jak np. trzymanie odstępu 2 metrów przez osoby dorosłe lub jazda na rowerze), transport publiczny, sklepy spożywcze, no i oczywiście wszystkie służby medyczne.
Ach, zapomniałbym! I poczta! O której dopiero teraz rządzący sobie przypomnieli. I nawet zmienili prezesa na bardziej zaufanego. Ale nie wiedzą, że pod ich rządami o połowę zmalała liczba placówek pocztowych, a z pracy odeszła połowa listonoszy, zaś placówki, które się jeszcze ostały przypominają dawne sklepiki "Ars Christiana". I ta poczta ma obsłużyć wybory! Rozdysponować 30 mln pakietów i potem je zebrać i wysłać z powrotem. Kto wie, czy nie na Nowogrodzką.


Wprowadzenie stanu klęski automatycznie oznaczałoby jednak wypłaty odszkodowań dla poszkodowanych, a tych są miliony, i odsuwałoby termin wyborów prezydenckich o najmniej cztery miesiące. Kiedy już ekonomiczne i społeczne skutki pandemii dadzą się ludziom  we znaki i będą wyklinali za swój los rządzących oraz tego żałosnego prezydencinę.
Wczoraj rozeszły się pogłoski, że wicepremier Gowin ze swoją kanapową partyjką nie godzą się na przeprowadzenie wyborów w maju. I gdy już zdawać się mogło, że narażając swą pozycję polityczną chce on rzeczywiście odsunąć wybory na bezpieczny czas, że chce w końcu zrobić coś dobrego, wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz był nawet gotów zaproponować mu stanowisko premiera po upadku rządu PiS, okazało się, że była to tylko rachuba na wydłużenie o dwa lata kadencji Dudy (którego nazwisko w debacie w ogóle nie pada, bo przecież ogólnie wiadomo, że to marionetka) i wypuszczenie balonu próbnego pod adresem opozycji. A jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, rozwiał je pomagier Gowina Kamil Bortniczuk, który powiedział bez ogródek, że jeśli opozycja nie przystanie na propozycję Gowina, partyjka opowie się za majowym terminem wyborów. Czyli jednak nie szło o zdrowie i życie Polaków, tylko o resztki interesu PiS, któremu dwa lata powinny wystarczyć na dokończenia wprowadzania dyktatury na modłę białoruską czy putinowską. Wprawdzie wieczorem Gowin zaklinał się, że o nic mu tak nie chodzi, jak o dobro obywateli w tym trudnym czasie, ale brzmiało to bardzo niewiarygodnie.
A wyborów i tak nie będzie. Będzie tylko jeszcze większa kompromitacja. Obawiam się, że obu stron sceny politycznej
Ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz... nie nadąża [REPORTAŻ]


1 komentarz:

  1. Dzień dobry
    Wybory w wyznaczonym przez zwykłego posła terminie mogą się odbyć. Pomimo braku ludzi w komisjach wyborczych, możliwości technicznych i skandalicznej frekwencji. Wyniki bowiem (w mojej ocenie) już zostały przygotowane, trzeba tylko wymienić oddane/wysłane karty do głosowania na te, przygotowane na Nowogrodzkiej.
    Obstawiam wynik 65% za dudą i 35% rozłożone na pozostałych kandydatów. Dlaczego właśnie 65%? A dlaczego nie?
    Partia rządząca w swojej propagandzie już dawno przestawała zwracać uwagę na jakikolwiek sens przekazu, bowiem prowadzi agitację wyłącznie dla ciemnego ludu (czyli większości społeczeństwa).
    Inteligencji i innych pięknoduchów i tak nikt nie będzie słuchał!
    Jedyna szansa na zmądrzenie ciemnego ludu prowadzi przez pusty portfel (co się właśnie dzieje) ale jestem pesymistą...
    Jeszcze nikt nie przekonał karpia, że wigilia jest dla niego zła!

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń