28 lutego 2020 r. Zaraza PiS-owska przybiera coraz bardziej niebezpieczne rozmiary.
Oto sędzia Igor Tuleya, któremu zdarzyło się wydać wyrok, czy może i wyroki nie po myśli rządzącej szajki, został postawiony przed prokuratorskimi zarzutami w zasadzie za wykonywanie swojej pracy. Pretekstem stał się fakt wpuszczenia na sale rozpraw dziennikarzy. Czyli za coś oczywistego w całym cywilizowanym świecie! Po to są w sądach ławy dla publiczności! Wyjątkiem mogłaby być sytuacja, gdy jedna ze stron zażądała toczenia rozprawy za zamkniętymi drzwiami. Ale i wtedy decyduje o tym sąd. Podobno za to "przestępstwo" grożą nawet 3 lata więzienia. Na szczęście to nie prokuratura decyduje o odebranie sędziemu immunitetu, co jest niezbędne do kontynuowania procesu. I co najgorsze, tzw. 'ustawa kagańcowa" uprawnia pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej "gdy istnieje dostatecznie uzasadnione podejrzenie przez niego przestępstwa" (par. 2c). A Ziobrowa prokuratura i sąd dyscyplinarny mogą tak uznać.
Nawet w PRL-u nie zdarzało się karanie sędziów za wykonywanie pracy! Owszem, były sugestie, naciski, ale jedyne co sędziemu groziło, to zamknięcie drogi awansu lub pomijanie przy rozdziale spraw. Ale nie więzienie!
Nawet w PRL-u nie zdarzało się karanie sędziów za wykonywanie pracy! Owszem, były sugestie, naciski, ale jedyne co sędziemu groziło, to zamknięcie drogi awansu lub pomijanie przy rozdziale spraw. Ale nie więzienie!
To jest możliwe w Turcji. I krok po kroku znaleźliśmy się w kraju o podobnych standardach.