niedziela, 19 lutego 2017

"Murarze" i "Żołnierze". Komu przeszkadzała jedność?

Dwa miesiące trwa już wewnętrzny konflikt w Komitecie Obrony Demokracji spowodowany "aferą fakturową". Wiem o niej tyle, ile o niej informują media i pisze się na Facebooku. Osobiście uważam, że więcej szkody dla ruchu i dla sprzeciwu wobec postępującego zmieniania Polski z państwa demokratycznego w satrapię wyrządziło nagłośnienie sprawy faktur przez kilkoro członków tymczasowego zarządu niż samo wystawienie faktur. Nawet jeśli było to działanie niewłaściwe.
Efekt jest taki, że od względnie masowej manifestacji przed gmachem Sejmu 16 grudnia tymczasowy zarząd główny nie wykonał żadnego spektakularnego działania. Mało tego, fakt, że wybuch afery zbiegł się w czasie z manifestacją przed gmachem Sejmu, sprawił, że ta z każdym dniem topniała. Być może wpłynęła na to w znaczącym stopniu mroźna pogoda oraz święta. A że afera wybuchnęła w gorących (wbrew aurze) dniach protestu w Sejmie i wokół niego, trudno mi się opędzić od myśli, że przeciwnicy Mateusza Kijowskiego  zadziałali z korzyścią dla partii rządzącej. A starożytni Rzymianie mawiali nie bez racji, że Is fecit, cui prodest. Nie chce mi się bowiem wierzyć, że to czysty przypadek.

środa, 1 lutego 2017

Do czego służy policja?

Kiedy w czasach PRL-u zdarzało się komuś wyjeżdżać na tzw. Zachód, dziwił się, że policja swoją obecnością i zachowaniem sprawia poczucie bezpieczeństwa: pomaga osobie niepełnosprawnej w przejściu przez ulicę, jest czymś oczywistym, że policjant podchodzi do bezradnie rozglądających się osób i pyta, w czym może pomóc, lub wskazuje drogę do celu, gdy ktoś o to pyta.
Na ten widok zadawał sobie człowiek pytanie, czy kiedyś tak będzie w Polsce.
I oto po obaleniu władzy komunistycznej wydawało się, że u nas może być podobnie. W ekspresowym tempie Milicja Obywatelska przemianowana została na Policję Państwową, a potem po prostu na Policję. Trochę dłużej trwała zmiana umundurowania, a najdłużej trwa przemiana mentalna. Zwłaszcza gdy idzie o sprawianie poczucia bezpieczeństwa. Bo wydaje się, zwłaszcza komuś, kto nie ma bezpośredniego kontaktu ze zjawiskami przestępczości, że z łapaniem przestępców czy ochroną imprez masowych policja radzi sobie dobrze. A najlepiej ze zbieraniem mandatów w ruchu drogowym. W mieście lub na obrzeżach mniejszych miejscowości, bo poza tym można przejechać tysiące kilometrów głównymi drogami i autostradami i nie zobaczyć policjanta. Chyba, że samochód policyjny na sygnale gna do wypadku lub eskortuje ważnego polityka. Ostatnio oba takie przypadki coraz częściej współwystępują.
Pominę już takie zdarzenia jak fotografowanie i przekazywanie organom prokuratury podobizn uczestników pokojowych manifestacji, czy nie dopuszczanie osób postronnych w pobliże budynków sejmowych czy nieudzielenie pomocy osobom chcącym wziąć udział w nabożeństwie, gdyż miały ze sobą nie takie flagi, jakie były mile widziane, w tym flagi organizacji faszystowskich, na co nie pozwala prawo. Nie wspomnę już o policjantach pełniących rolę asysty przebranych za ni to aniołów ni husarię. Policja zachowywała się tak na wyraźne polecenie nadzorujących ja polityków.