piątek, 29 grudnia 2017

Moralna panika wobec kryzysu migracyjnego

W święta Bożego Narodzenia, zwłaszcza w kontekście wieczerzy wigilijnej, gdy tradycyjnie stawia się nakrycie dla zbłąkanego wędrowca, odżył temat przyjęcia uchodźców. Stał się on istotnym wątkiem kazań podczas pasterki. Papież Franciszek, który z bliska widział tragedię ludzi na Lampeduzie, postawił go nieomal na ostrzu noża. Polscy biskupi poruszyli go jakby półgębkiem lub przemówili językiem, którego sam Ezop by nie prześcignął, a biskup Głódź po raz kolejny zhańbił się mową nienawiści.
Nienawiść, pomieszana z lękiem, a mająca swe źródło w stereotypach podsycanych przez rządzących i sprzyjające im media, przelewa się też na forach dyskusyjnych, do których asumpt stanowi każdy artykuł czy wywiad choćby tylko zatrącający o ten temat. Jak to się stało z wywiadem ambasadora UNICEF, popularnego aktora Artura Żmijewskiego. I niestety, goszcząca też wokół niejednego świątecznego stołu. Szczęśliwie, nie w mojej rodzinie.
Piszę o tym, bo akurat kilka dni temu zamknąłem po kilkuwieczornej lekturze (co wieczór jeden rozdział) niewielkiej książeczki (128 stron niedużego formatu) Zygmunta Baumana Obcy u naszych drzwi (PWN, 2016). Zmarły niedawno wielki uczony z właściwą sobie wnikliwością analizuje i wyjaśnia reakcję polityków i społeczeństw Europy na narastającą dość gwałtownie w latach 2015 i i 2016 falę emigracji i uchodźstwa z bliskowschodnich i północnoafrykańskich krajów ogarniętych wojnami, głodem lub rządami terroru. Z natury rzeczy ludzie ci uciekają do najbliższych europejskich krajów, Włoch, Grecji (a właściwie należących do tych państw wysp na Morzu Śródziemnym) oraz Turcji i Jordanii. Gdzie otrzymują elementarną pomoc, ale próbują szukać warunków, w których mogliby żyć mniej więcej normalnie, choć z daleka od ojczyzn i swoich rodzin, móc zarabiać na życie, wychowywać dzieci i posyłać je do szkoły.
W części europejskich krajów krajów znajdują zrozumienie i pomoc, a rządzący w tych krajach rozumieją, że w sytuacji kryzysu demograficznego zyskują potrzebne ręce do pracy. Tym bardziej, że wśród uchodźców, zwłaszcza z krajów bliskowschodnich, duża część ludzi ma wyuczone kwalifikacje i doświadczenie zawodowe. Państwa te miały prawo liczyć na solidarność ze strony innych państw europejskich. Miał im w tym pomóc plan relokacji uchodźców, który w jakimś stopniu się powiódł.

środa, 6 grudnia 2017

Nowe hasło: Precz z PiS-em!

Kiedy dwa lata temu PiS zaczął demolowanie systemu demokratycznego Polski i osamotnianie jej w polityce międzynarodowej, na co odpowiedzią było m.in. powołanie Komitetu Obrony Demokracji, rozpoczęła się dyskusja nad tym, w jaki sposób poszerzać front sprzeciwu. Pojawił się dość szybko projekt nowej, lepszej konstytucji, który miałby zabezpieczać Polskę przed ewentualnymi następnymi wandalami, m.in. przez stworzenie poprawę mechanizmu powoływania sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Dziś już dla każdego, z wyjątkiem co naiwniejszych posłów ugrupowania Kukiz'15, jasne jest, a w każdym razie jasnym być powinno, że jak do władzy dochodzą wandale, to niszczą wszystko, nawet najlepsze prawne zabezpieczenia.
Dość zgodnie głoszono, że niemożliwy jest, a w każdym razie mało atrakcyjny dla wyborców powrót do polityki wewnętrznej sprzed października 2015 roku. Że trzeba pracować nad bardziej prospołeczną koncepcją rządzenia. Głosili to politycy partii opozycyjnych, szczególnie PO oraz lewicowe ugrupowania pozaparlamentarne, a przede wszystkim zdający znać się na wszystkim publicyści, wytykający przy okazji błędy poprzedniego rządu. Byłem zresztą podobnego zdania, o czym tu pisałem.