środa, 26 stycznia 2022

Kronika dni zarazy 95 (2171)

 25 stycznia 2022 r.  Dziś znów padł rekord liczby zakażeń, o blisko 20 tysięcy więcej niż wynosił dotychczasowy rekord sprzed niespełna roku - ponad 53 tysiące! Szczęśliwie relatywnie maleje liczba zgonów. Przeciwnicy szczepień głoszą, że zarażenie wariantem omikron przebiega łagodniej, nieomal jak grypa. Specjaliści jednak informują, że owszem, przebiega łagodniej, ale tylko u osób zaszczepionych.
A rząd nadal okazuje bezradność. Wczoraj premier zaprosił przedstawicieli partii opozycyjnych, ale nic nowego nie miał, nad czym warto było dyskutować. Była to lekko zmodyfikowana wersja tzw. ustawy posła Hoca, sprowadzająca się do uprawnienia szefów firm do sprawdzania paszportów covidowych lub testów. Dzieje się to w czasie, gdy w całym świecie paszport covidowy jest wymagany niemal wszędzie: w zakładach pracy, wejściu do instytucji publicznych, do środków masowego transportu, w Niemczech osoby nie zaszczepione tracą prawo do zasiłku chorobowego, a w Austrii wprowadzono obowiązek szczepienia. To znaczy, że osoby nie chcące poddać się szczepieniu płacą wysokie grzywny.
Tchórzliwość rządzących (czy oni w ogóle jeszcze rządzą?) powodują liczni, nie tylko w elektoracie, ale i w szeregach polityków PiS.Zwłaszcza w sytuacji, gdy władza wisi na włosku i perspektywa każdego głosowania powoduje nerwowe liczenie głosów i poszukiwanie poparcia jak nie u tych posłów, którzy już opuścili szeregi tzw. zjednoczonej prawicy, to w teoretycznie opozycyjnej Konfederacji, która jest zdecydowanie antyszczepionkowa.
Zdając sobie sprawę z bezskuteczności służenia pomocą fachową przez Radę Medyczną, większość jej członków, pracująca pro bono, złożyła rezygnację. Ma powstać jakieś nowe gremium doradcze, ale mija tydzień i nic. Kto poważny chciałby dziś firmować nieróbstwo rządu.

Na złożenie rezygnacji na wybitnych specjalistów posypała się fala hejtu ze strony przeciwników szczepień i w ogóle kwestionujących istnienie zarazy.
A teraz znów posypał się hejt na lekarzy. Tym razem na tych, którzy stosując się do zbrodniczego prawa ustanowionego na życzenie tzw. obrońców życia, nie zapobiegli śmierci kobiety, która urodziła martwe dziecko, ale nie zdążyła już urodzić drugiego martwego, bo wywiązała się sepsa. Prokuratura też już bada stan rzeczy. Gdyby sztucznie usunięto to drugie dziecko, też pojawiłaby się prokuratura, skarżąc tym razem lekarzy o dokonanie aborcji.
W ogóle lekarzom w Polsce PiS nie jest łatwo. Teraz będą musieli w ciągu 48 odwiedzić w domu chorego seniora. Tzn. będą musieli, jeśli pomysły premiera przybiorą postać rozporządzenia. Co chyba jednak się nie stanie. Słusznie więc zaczęto mówić, że w Polsce obowiązuje już nie prawo powielaczowe, jak było w czasach PRL, lecz prawo mówione.
Dodać należy do tego wciąż trwający kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej, podczas którego służby mundurowe utrudniają lub wręcz uniemożliwiają niesienie pomocy medycznej uchodźcom.
Nie sposób nie wspomnieć w tym kontekście o kryzysie pomocy psychicznej i psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży. Drastycznie rośnie liczba przypadków depresji i samobójstw w tej grupie wiekowej. A rząd w tej sytuacji całkowicie cofnął pomoc finansową dla ośrodka prowadzącego telefon zaufania. Znalazł się jednak człowiek, który rzucił hasło zorganizowania zbiórki. W ciągu paru dni wpłynęło blisko dwa miliony złotych. A organizator już musiał stawić się przed obliczem prokuratora.
Tak działa rząd i jego służby właściwie już powszechnie nazywany zorganizowaną grupą przestępczą. Choć z tym zorganizowaniem to duża przesada.




wtorek, 11 stycznia 2022

Kronika dni zarazy 94 (2157)

 11 stycznia 2021 r. Dziś padła liczba 100 000 zmarłych z powodu Covid19 lub Covid19 i chorób współistniejących. Wziąwszy pod uwagę, że pandemia trwa w Polsce 94 tygodnie, łatwo wyliczyć, że co tydzień umiera średnio ponad tysiąc osób. A w ogóle można rzec, że z mapy kraju zniknęło miasto Kalisz lub Koszalin.
Minister wciąż powtarza swoje "będziemy chcieli", członkowie zespołu doradców premiera zniechęceni przebąkują o samorozwiązaniu, bo ich sugestie są ignorowane, a Nowogrodzka nie pozwala na żaden krok poza poleceniami przygotowania kolejnych tysięcy łóżek, kosztem miejsc dla chorujących na inne choroby. A to znaczy, że nie tylko nie ma obowiązku szczepienia wszystkich, ale nawet grup zawodowych najbardziej narażonych na bliski kontakt z innymi: nauczycieli, sprzedawców w supermarketach, opiekunów osób starszych itd. Paszporty covidowe zalegają w szufladzie, bo ostatni (i pierwszy) raz okazały się potrzebne w czerwcu w hotelu-sanatorium w Kołobrzegu. Tu i ówdzie może się przydać, np. kiedy chciałbym wejść do kina lub restauracji jako ponadnormatywny, gdy zajęte jest już 30 procent miejsc przez osoby, których paszportów nie sprawdzano, a więc być może zarażających. Wchodzę więc tylko do małych knajpek, gdzie przy jednym z nielicznych i rzadko rozstawionych stolików mogę wypić lampkę wina.
Już chyba pisałem o długu covidowym. Czyli kiedy (kiedy?) zaraza minie, liczba ponadnormatywnych zgonów jeszcze będzie się przez jakiś czas utrzymywała, bo umierać będą ci, którzy nie doczekali się planowanego zabiegu, odpowiednio wczesnej diagnozy i odpowiedniego leczenia, kiedy był na to odpowiedni czas, ale nie było łóżek w szpitalu, a lekarze zajmowali się chorymi na Covid.
Tymczasem w Australii kilka dni trwały rozmaite procedury, łącznie z przymusową kwarantanną, związane z przybyciem niezaszczepionego tenisisty serbskiego. Organizatorzy wielkiego turnieju zaprosili go wiedząc, że nie chce się zaszczepić, ale też podnosi atrakcyjność turnieju. Groził mu jeszcze areszt za podpis na oświadczeniu, że przyleciał do Australii prosto z Hiszpanii, ale jest zdjęcie wskazujące na to, że "zawadził" jeszcze o ojczyznę. Ale zdaje się, że już trenuje. Ale będzie musiał liczyć się z kocią muzyką, jaką zgotuje mu publiczność.
Ta historia świadczy o tym, jak do szczepień podchodzi administracja Australii i co znaczy tam, że wszyscy są równi wobec prawa.
A w Polsce o równości praw przypomina Ziobro, gdy poluje na ludzi, którzy opierają si jego woli, ale zapomina o tym, gdy oczywistego przestępstwa lub wykroczenia dopuszczają się politycy "dobrej zmiany".  Bo każdy już wie, że w kraju, w którym rządzą gangsterzy są równi, równiejsi i najrówniejsi.
Ale ten gang już gnije. A efekt tzw. Polskiego (tzn. PiS-owskiego) Ładu proces rozkładu przyspieszył. Może on jednak potrwać i nawąchamy się jeszcze wydzielanego coraz intensywniej fetoru.




.