piątek, 10 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 37 (1595)

10 kwietnia 2020 r. Dziesiąta rocznica katastrofy TU 154A z 96 osobami na pokładzie. Wielu wspomina swoje żony, mężów, ojców, matki. A rasa panów, nie bacząc na wydane przez samych siebie ograniczenia praw obywatelskich dla "gorszego sortu"w grupie kilkudziesięciu osób robi, odgrodzona od szarych obywateli szpalerem policji, robi sobie imprezę na Pl. Piłsudskiego. Na twarzach tego pochodu, znanym mi z fotografii i przekazu telewizyjnego trudno dopatrzeć się żalu. Ja widzę poczucie dumy, że to my, władza, możemy sobie bezkarnie łamać wszystkie zakazy i nakazy. A może już tylko nie potrafię patrzeć na nich bez uprzedzeń, a może i nienawiści.
Zrobiono też zdjęcia grupy policjantów, którzy rzucili się na samotnie jadącego nieopodal rowerzystę. Jechał legalnie: własnym rowerem, nie przez park, ani las. Pomijam już to, że te zakazy wchodzenia czy wjeżdżania do parku czy lasu są nielegalne, gdyż prawa obywatelskie mogą być ograniczane tylko w sytuacji stanu wyjątkowego. Więc mogli go pouczyć, wyperswadować, a nie usuwać ze ścieżki, jak to zrobili.


Człowiek wybrany pięć lat temu na prezydenta wygłasza orędzie. Ich dotychczasowa liczba sprawia, że zdewaluowały się one tak bardzo, że nie ma sensu ich oglądanie. Oczywiście też nie oglądałem. Media niezależne nazwały je orędziem wyborczym, bo nikt już nie ma złudzeń, że ta marionetka Kaczyńskiego nie ma za grosz przyzwoitości, która nakazywałaby odłożenie wyborów na spokojniejsze czasy. Najwidoczniej jest mu obojętne to, że w świecie będzie traktowany chyba gorzej niż Orban i Łukaszenka, gdyż tamci, choć rządzą autokratycznie, przynajmniej mają w swoich krajach głos decydujący.
A w rządzie miejsce powołanego na wiceministra Kamila Bortniczuka z partyjki Gowina, zajął Jacek Żalek. Nie znam kulisów. Być może ten pierwszy ponosi koszty przyznania się, że musiał zagłosować za wyborami całkowicie korespondencyjnymi wbrew własnej woli. Ale być może zrezygnował na znak solidarności ze swym pryncypałem Gowinem. Nie chce być twarzą tego rządu. Wnet się okaże.
Państwowa Komisja Wyborcza, opanowana przez ludzi PiS, zdaje się stawać rządzącym okoniem i ogłasza standardy, jakim powinny odpowiadać wybory prezydenckie. Jako żywo to, co szykuje Kaczyński,, ma się do nich nijak. Ale kto wie, czy nie zostanie spacyfikowana. Jest jeszcze kwestia izby Sądu Najwyższego, która ma zdecydować o ważności lub nie wyborów, też opanowana przez PiS i wybrana przez  powołaną niezgodnie z konstytucją Krajową Radę Sądownictwa, podobnie jak Izba Dyscyplinarna, którą Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu zawiesił postanowieniem sprzed dwóch dni. Wniosek jest oczywisty: ta izba też powinna zostać zawieszona. Tymczasem jednak pseudo-prawnicy z Ministerstwa Sprawiedliwości twierdzą, że TSUE po raz kolejny przekroczył swoje kompetencje. Każdy wykształcony prawnik wie, że to sądy i trybunały orzekają, co jest w kompetencji którego organu, a nie urzędnicy. Urzędnicy są od wykonywania postanowień, ewentualnie do odwoływania się, jeśli przewidziany jest taki tryb. Jakby tego było mało, premier zapowiedział, że rząd zaskarży postanowienie w Trybunale Konstytucyjnym. Czy on nie rozumie, że TK może co najwyżej osądzić, że jakaś ustawa (w żadnym wypadku nie orzeczenie sądu) jest zgodna z konstytucją i prawem europejskim, a nie odwrotnie?
W mediach niezależnych, także społecznościowych, trwa dyskusja jak się zachować za miesiąc: głosować na kandydatów opozycji, czy zbojkotować wybory. Ja w tej farsie, w której złamane są wszystkie standardy, a więc wolność, tajność i bezpośredniość, udziału brać nie zamierzam.   



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz