17 marca 2021 r. Od roku z kilkoma dniami trwamy w pandemii koronowirusa. W trzeciej fali. Choć pewien lekarz pytany o to, czy to trzecia fala odpowiedział, że jest lekarzem, a nie politykiem. W każdym razie dzisiejsza odnotowana przez Ministerstwo Zdrowia liczba zarażonych (ponad 25 tys. ) i zgonów (ponad 500) jest rekordowa w tym roku i dogania rekordową z jesieni roku ubiegłego. Dość szybko rośnie liczba zajętych łóżek i resporatorów. Zaczynają zapełniać się stojące miesiącami puste lub niemal puste szpitale zapasowe.
Rząd ma na to jedyny sposób: kolejny lockdown. Tym razem dał jednak trzy dni na przygotowanie. No i opublikował zalecenie, żeby odłożyć terminy planowanych zabiegów. Czyli ludzie którzy miesiącami lub latami czekali na wszczepienie stawów biodrowych lub kolanowych, usunięcie chorych organów mają nadal cierpieć ból i niepewność jutra. Na szczęście lekarze deklarują, że będą kierowali się wiedzą medyczną i sumieniem, a nie zaleceniami ministra. Tylko czy wszyscy, lub przynajmniej większość?
Lockdown ma potrwać przynajmniej do 9 kwienia, czyli skończyć się w przeddzień ślubu syna. A co będzie, jeśli zostanie sprolongowany? Zostanie sam ślub i odłożone przyjęcie, także z udziałem najbliższych? I czy ksiądz (obie mamy, a i panna młoda chcą mieć ślub kościelny) udzieli go z bliska. czy z bezpiecznej odległości? No i jak z odpowiedniej odległości się spowiadać?