sobota, 26 grudnia 2015

Jak być opozycją bogatszą o doświadczenia rządów PiS

W kwietniu pozwoliłem sobie napisać, jak wyobrażam sobie optymalne pełnienie roli opozycji w państwie demokracji liberalnej. Wszystko wydawało się proste: należy pilnie przyglądać się pracom rządu i projektom praw przedkładanych przez większość parlamentarną, akceptować rozwiązania uważane za dobre z punktu widzenia interesów określonej partii opozycyjnej i jej elektoratu lub krytykować rozwiązania uznawane za złe i przedstawiać własne rozwiązania oraz szykować się do kolejnych wyborów, a w razie szans na udział w rządzeniu przygotowywać własne projekty rozwiązań w możliwie szerokim zakresie spraw oraz przygotowywać ludzi do realizacji planów.
Z perspektywy raptem nieco ponad miesiąc trwających działań Sejmu zdominowanego w wyniku wyborów przez jedną partię, wyłonionego przez nią rządu oraz całkowicie uległego wobec niej, a właściwie jej prezesa, prezydenta kraju, przychodzi mi zmienić zdanie. 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Wściekłość i wstyd. Nie tylko Michnika

Adam Michnik stał się dla mnie ważny od czasu, gdy powstał Komitet Obrony Robotników. Z jego tekstami zetknąłem się jednak dopiero w stanie wojennym, dzięki prasie konspiracyjnej i emigracyjnej. Zaimponował mi listem do gen Kiszczaka oraz zbiorem szkiców "Kościół - lewica - dialog". W pierwszym potrafił zarazem okazać niezłomność, jak i umiejętność wzniesienia się ponad własne emocje i doznane krzywdy. W drugim oddał hołd Kościołowi w Polsce, który w latach osiemdziesiątych stał się otwarty na rozmaite opcje polityczne i społeczne i stał się istotnym czynnikiem w spajania narodu w oporze przeciw opresyjnej władzy. Stałe czytanie "Gazety Wyborczej" nawet (a może zwłaszcza?) po odebraniu jej logo "Solidarności", było więc naturalną konsekwencją tego zauroczenia. Nie zmieniłem zdania nawet wtedy, gdy sam zostałem przez nią zaatakowany. Gazeta wierzyła bowiem słowom pewnego generała z dawnej ekipy gen. Jaruzelskiego. Szczególnie ważne są dla mnie artykuły samego naczelnego, który zabiera głos rzadko, ale zawsze jest to głos, z którego tezami nie potrafię się nie zgodzić. 

"Wściekłość i wstyd" to tytuł wydanej w 2006 r. przez Zeszyty literackie książki Adama Michnika i jednocześnie tytuł jednego z zawartego w niej szkicu, opublikowanego po raz pierwszy w 1994 roku. 
Jest tu zawarte credo życiowe autora, ukształtowane w pierwszych latach III Rzeczypospolitej i wciąż aktualne. Sprowadza się ono do szacunku dla tych, którzy poprzez aktywność w Komitecie Obrony Robotników (KOR), w Wolnych Związkach Zawodowych, potem w "Solidarności", a także nierzadko poprzez indywidualną niezłomną postawę oraz przez Okrągły Stół w 1989 r. doprowadzili do powstania wolnej Polski. Ale to niecałe jeszcze credo. Jest jeszcze jego druga część. Autor nawołuje jeśli nie do szacunku, to przynajmniej zrozumienia także dla tych, którzy krok po kroku zbliżali się do Okrągłego Stołu i w końcu zasiedli do niego po drugiej jego stronie. I dla dania im prawa do wspólnej budowy ładu demokratycznego ze swoimi dawnymi przeciwnikami, nawet jeśli ich nękali, pozbawiali pracy i wsadzali do więzień. A mało kto jak właśnie Michnik ma do tego prawo, wybierając bowiem w 1968 r. jeszcze jako student Uniwersytetu Warszawskiego opozycyjność, doznał wszystkich możliwych szykan, może z wyjątkiem pobicia.
Autor w ogóle uważa, że ludzie mają prawo do błądzenia oraz zmiany orientacji życiowej. Pod warunkiem wszelako, że zmieniają ją na uczciwą i nie zapierają się swych życiorysów Daje temu wyraz kreśląc w pierwszej części swej książki portret artystyczny i polityczny Mariana Brandysa, który w pierwszych latach po wojnie uległ ideologii komunistycznej, której na usługi oddał swe pióro, pisząc entuzjastyczne reportaże z placów budowy socjalizmu w Polsce. Oczy na rzeczywistość otworzyły mu Październik 1956 i Marzec 1968 r. Rozstał się z partią, nie wahał się podpisywać pod listami opozycji, a gdy jego żona, wybitna aktorka Halina Mikołajska przystąpiła do KOR, ich  mieszkanie stało się dla opozycji czymś w rodzaju domu otwartego. 

czwartek, 17 grudnia 2015

A jednak Nowoczesna!

Kiedy kilka miesięcy temu wtedy jeszcze Nowoczesna.pl podjęła pierwsze kroki w celu uzyskania prawa o udział w wyborach jako ogólnopolski komitet wyborczy, wyrażałem optymizm, ale spisałem cały szereg warunków, których spełnienie może być drogą do upragnionego celu. No i cały ten ruch, w dużym stopniu jeszcze in statu nascendi, szedł konsekwentnie tak, jak miałem nadzieję, że będzie to się działo. Chodząc na różne spotkania inicjatorów tego ruchu we Wrocławiu (skąd wywodzi się Ryszard Petru), rozmawiałem z podobnymi mi entuzjastami i okazywało się, że i oni podobnie jak ja upatrywali źródeł przyszłego sukcesu i podobnie widzieli te same ewentualne zagrożenia. 
Na spotkaniu w końcu września, podczas którego nastąpiła prezentacja kandydatów ze wszystkich trzech dolnośląskich  okręgów wyborczych, panował już ogólny optymizm, czemu sprzyjała bijąca silna wiara w sukces z ust lidera partii, który może nie jest urodzonym mówcą wiecowym, ale stoi za nim ogromna wiedza ekonomiczna i duże otrzaskanie w publicznych wypowiedziach. Jako wieloletni przewod- niczący Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego oraz częsty gość w mediach elektronicznych, a przy tym po prostu błyskotliwy intelektualnie i ujmujący swoim stylem bycia człowiek, może teraz dyskontować swoje talenty i doświadczenie. 

środa, 9 grudnia 2015

Gęgać czy nie gęgać?

Bylem pelen obaw co do następstw tegorocznych wyborów parlamentarnych. Twierdzilem, że Kaczyński skonsumuje swoje negatywne doświadczenia z lat 2005-7 oraz pozytywne doświadczenia Orbana, Putina i Łukaszenki oraz innych współczesnych satrapów.
I tak się dzieje, ale w tempie, którego nie spodziewał się największy chyba pesymista. Ułaskawienie nie skazanego jeszcze pelnomocnie funkcjonariusza zwycięskiej partii, odmowa zaprzysiężenia prawnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i pospieszne zaprzysiężenie sędziów wybranych bezprawnie, pozbawione podsrtaw prawnych skrócenie kadencji przewodniczącego tego gremium, pospiesznie przygotowywanie zmiany statusu prawnego mediow publicznych, dzięki czemu będzie można zmarginalizowac lub usunąć dotychczasowe organy kierownicze i nadzorcze, nie mogą nie budzić sprzeciwu.