poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 38 (1598)

13 kwietnia 2020 r. Mijają święta. Inne niż wszystkie, bo tylko we dwoje i mimo pięknej pogody spędzone w domu. W łączności ze światem dzięki technologii komunikacji, także wizualnej.
Za to na skutek niemożności goszczenia się przybyło czasu na lekturę i filmy. Lekturę nie tylko książek (mam zaczętych i w różnym stopniu przeczytanych chyba pięć), ale i gazet. Oraz na odbiór mediów.
A tu główny temat, to karygodny, by nie rzec, że zbrodniczy, upór rządzących przy wyborach prezydenckich 10 maja. W wersji przyjętej przez większość sejmową nie mają one żadnych przymiotów właściwych wyborom demokratycznym. Nie będą bowiem ani powszechne, ani wolne, ani tajne, ani równe. A do tego zamiast Państwowej Komisji Wyborczej oraz samorządów lokalnych, będzie je organizował minister. Nb. współodpowiedzialny za katastrofę smoleńską. Podobnie zresztą jak osobnik na stanowisku prezydenta. Wielka szkoda, że rządząca do 2015 r. koalicja PO-PSL nie tylko nie zrobiła nic, żeby stanęli oni przed sądem, ale dopuściła do skazania osób niewinnych i nie zapewniła im należytej pomocy prawnej. Powinno to być nauczką dla tych, którzy mieliby apetyty na stanie się pionkami na centralnej scenie politycznej.
Niektórzy komentatorzy wydarzeń politycznych słusznie sugerują kandydatom na prezydentów z liczących się stronnictw opozycyjnych oraz kandydatowi niezależnemu, którzy chcieliby nadal być w polityce, żeby wycofali swe kandydatury, bo uczestnictwo w nich w jakimś stopniu legitymizują te wybory. Niestety, zrobiła to tylko, nie czekając zresztą na te sugestie, p. Małgorzata Kidawa-Błońska. Innym wciąż pachnie prezydentura, o której już i tak zdecydowano na Nowogrodzkiej. Tylko jakiś masowy protest, jeśli zaistnieją po temu warunki, może te plany obrócić wniwecz.
Póki jednak ich nie ma, rządzący chcą nie tylko utrzymać dotychczasowe piekło kobiet, jakim jest tzw. kompromis aborcyjny, który nie jest żądnym kompromisem, ale zepchnąć kobiety na samo dno tego piekła, zakazując w drodze ustawy jakiekolwiek warunki dopuszczalności aborcji. Czyli całkowicie pozbawić ich jednego z przyjętych w cywilizowanym świecie praw człowieka. Mają się czuć w Polsce jak w Iranie. Nie wiadomo, jak można temu zapobiec.
Co zaś się tyczy zarazy rozsiewanej przez wirusa, to liczba zachorowań i śmierci rośnie z dnia na dzień i jak sądzą bakteriolodzy, będzie jeszcze rosła. I to nie przez dalsze dwa tygodnie, tylko przez przynajmniej miesiąc. Przybywa wprawdzie możliwości wykonania testów, ale wciąż nie dostaje profesjonalnego wyposażenia w sprzęt ochronny dla personelu medycznego. Którego też w sposób wykładniczy ubywa, bo najwięcej zakażeń ma miejsce właśnie w szpitalach i domach opieki. Morawiecki tłumaczy, że nie tylko polski rząd dał się zaskoczyć pandemią, ale to wyjaśnienie nie przekonuje.
Od stycznia było wiadomo, co się dzieje we Włoszech czy Francji. My, szarzy obywatele, mogliśmy to lekceważyć. Tym bardziej, że nikt nas nie ostrzegał, a już należało. Rządzący zajęci byli jednak wyborami i finansowaniem telewizji. Nawet minister zdrowia nie stanął choćby jednym słowem w obronie chorych na nowotwory. Zaś w sprawie koronowirusa mieliśmy tylko butne zapewnienia o gotowości na nadejście pandemii. A gdy przyszła i obejmuje coraz szersze kręgi, okazuje się, że agenda państwa odpowiedzialna za zapasy materiałowe sprzedała 60 tys. tak dziś potrzebnych maseczek, a minister zdrowia nie ma odwagi wyperswadować swoim kolegom w rządzie w w PiS-ie organizacji wyborów 10 maja. Nie wiem, czy przyjął nagrodę, którą premier obdzielił ok. 60 osób w rządzie. Nie powinien mieć jednak czelności, żeby spojrzeć w oczy lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom których muszą zadowolić oklaski. O których muszą szybko zapomnieć, gdy umęczeni pracą staną w kolejce do sklepu. Tu już kurtuazja się kończy, a zaczynają wyzwiska i łokcie.
Robi się coraz straszniej.

Koronawirus w Polsce. Czego ratownicy medyczni oczekują od władz ...

3 komentarze:

  1. Dzień dobry

    Mądry człowiek, prof. Zajadło (n.b. mój wykładowca na wydziale prawa UG) napisał, że w obecnej chwili obywatelską powinnością jest ZBOJKOTOWANIE tej szopki, którą pis szykuje nam ZAMIAST wyborów...
    Ułatwiło mi to podjęcie decyzji i (pierwszy raz w wolnej Polsce) nie zamierzam brać udziału w wyborach prezydenckich 10 maja br.
    Spokojne patrzenie w lustro jest dla mnie więcej warte niż wybór "mniejszego zła" jakim było by legitymowanie tej farsy!

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Ten i za poprzednie. Czytuje teksty prof. Zajadło w "Wyborczej" i jestem dlań pełen uznania za to, ze schodzi zza uniwersyteckiej katedry i podejmuje trud popularyzacji wiedzy prawniczej w ważnych dla obywatela kwestii.
    Co się tyczy bojkotu, to Pański, mój i innych sprowadzi się do nie oddania głosu. Brakuje mi jednak jasnej deklaracji wszystkich liczących się kandydatów, czynnych polityków, że oni zbojkotują wybory, to znaczy zawieszą swój udział i nie zgodzą się na podanie swych kandydatur na listach wyborczych. Z zachowaniem zgłoszenia i zebranych podpisów na czas, gdy w pełni konstytucyjne wybory będą możliwe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli będzie jak zwykle...
      Społeczeństwo zda egzamin z obywatelskości ale ich przewodnicy (a za takich chcą uchodzić politycy opozycyjni) już nie!

      Ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że bez rewolucji burzącej stary porządek nie da się ruszyć do przodu :(
      Tylko ja już trochę za stary jestem na stawianie barykad :(

      Pozdrawiam

      Krzysztof z Gdańska

      ps. ostatnio moje dzieci (niezależnie od siebie) stwierdziły, że chcą emigrować z Polski do jakiegoś normalnego kraju.
      Jeszcze kilka miesięcy temu żachnął bym się i zrobił im wykład o patriotyzmie i pracy dla ojczyzny...
      Ale teraz się tylko smutnie uśmiechnąłem...
      Może tak będzie lepiej? :(

      Pozdrawiam

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń