Niedługo miną dwa lata od pierwszej manifestacji przeciw działaniom ekipy PiS, wtedy konkretnie przeciw nie uznaniu postanowienia Trybunału Konstytucyjnego, chyba o legalności wyboru sędziów tego gremium przez Sejm poprzedniej kadencji. Jej liczebność zachęciła środowiska opozycyjne skupione wokół rosnącego w siłę z dnia na dzień Komitetu Obrony Demokracji skłoniła organizatorów do kolejnych zgromadzeń lub marszów, już nie tylko w Warszawie, bo przecież nie każdy ma tyle czasu i pieniędzy, lecz w większości wielkich miast. Największy marsz protestu, w lutym 2016 r. ściągnął do Warszawy blisko 200 tysięcy uczestników, a kilkanaście tysięcy dalszych manifestowało swój sprzeciw m.in. w Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu.
Ale już w połowie tamtego roku pojawiły się sygnały zniechęcenia, gdyż protesty nie zatrzymały marszu władz ku coraz dalej idącemu niszczeniu państwa i jego relacji międzynarodowych. Nadzieje przywrócił sukces Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, które na początku października w liczbie dziesiątek tysięcy kobiet mimo ziąbu i deszczu przemaszerowały ulicami już nie tylko stolicy i wielkich miast, ale też miast średnich i małych, a do tego ogłosiły strajk (właściwie jednak wykorzystując dzień urlopu) lub przyszły do pracy ubrane na czarno. Dało to skutek. Rząd odstąpił od forsowania ustawy zaostrzającej tzw. ustawę aborcyjną. A właściwie odłożył na bardziej sprzyjający czas. Kolejnym zrywem protestu było ograniczenie praw dziennikarzy do obecności na posiedzeniach Sejmu. Niestety, w tym czasie wybuchła afera z rachunkami wystawionymi przez przewodniczącego KOD-u na swoją firmę, zaś politycy opozycji, którzy na znak protestu postanowili nie opuszczać gmachu Sejmu i jednocześnie wezwali manifestujących do poparcia ich postawy, zachowali się w czasie świąt Bożego Narodzenia niejednolicie, a przywódcy dwóch największych partii wręcz skandalicznie.
Ale już w połowie tamtego roku pojawiły się sygnały zniechęcenia, gdyż protesty nie zatrzymały marszu władz ku coraz dalej idącemu niszczeniu państwa i jego relacji międzynarodowych. Nadzieje przywrócił sukces Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, które na początku października w liczbie dziesiątek tysięcy kobiet mimo ziąbu i deszczu przemaszerowały ulicami już nie tylko stolicy i wielkich miast, ale też miast średnich i małych, a do tego ogłosiły strajk (właściwie jednak wykorzystując dzień urlopu) lub przyszły do pracy ubrane na czarno. Dało to skutek. Rząd odstąpił od forsowania ustawy zaostrzającej tzw. ustawę aborcyjną. A właściwie odłożył na bardziej sprzyjający czas. Kolejnym zrywem protestu było ograniczenie praw dziennikarzy do obecności na posiedzeniach Sejmu. Niestety, w tym czasie wybuchła afera z rachunkami wystawionymi przez przewodniczącego KOD-u na swoją firmę, zaś politycy opozycji, którzy na znak protestu postanowili nie opuszczać gmachu Sejmu i jednocześnie wezwali manifestujących do poparcia ich postawy, zachowali się w czasie świąt Bożego Narodzenia niejednolicie, a przywódcy dwóch największych partii wręcz skandalicznie.