niedziela, 25 października 2015

Nie uszanowaliśmy naszej wolności. Może nie jest nam potrzebna?

Przed chwilą usłyszeliśmy prowizoryczne wyniki wyborów. Ostatecznie mogą zmienić się o jeden - dwa procent w tę lub inną stronę, ale wygląda na to, że partia Kaczyńskiego będzie rządzić samodzielnie. Gdyby jednak nie - stworzy koalicję z Kukizem, którego wynik mnie zaskoczył i stanowi dodatkowy dowód na niedojrzałość społeczeństwa.
Telewizje informacyjne, jak to one, transmitują wiec, w którym trudno liczyć na coś więcej ponad to, co słyszeliśmy ze strony PiS od 2010 roku, tyle, że w wersji triumfalistycznej. Można więc zastanowić się raz jeszcze, co nas może czekać. Bo przyczyny słabego wyniku Platformy Obywatelskiej były opisane po porażce Bronisława Komorowskiego i trudno coś nowego dodać. Wysiłki osamotnionej w gruncie rzeczy Ewy Kopacz mogły dać obecny wynik, mogły dać nieco więcej, ale nie na tyle, żeby nadal rządzić. 
Jakby nie było, Polacy pokazali, że poczucie wolności, jaką cieszyć się mogli przez minione osiem lat, nie jest czymś specjalnie ważnym. Być może nie byli jej świadomi, bo nie potrzebowali jej użycia. Być może wyżej stawiają sobie inne wartości, bardziej przyziemne. Ale głosując jak zagłosowali być może pozbawili jej tych, dla których jest ona ważna. Czasem bywa tak, że brak czegoś uświadamiamy sobie dopiero wtedy, gdy to coś tracimy. Ostatnio w związku z remontem łazienki uświadomiłem sobie jak źle jest nie myc się w umywalce ani skorzystać z kąpieli. 

niedziela, 11 października 2015

Ostatnie dni wolności?

Jestem zwolennikiem wolności w rozumieniu Johna Stuarta Milla, wedle której jedynym czynnikiem ją ograniczającym jest wolność innego,  a władza ma prawo do jej ograniczania tylko w celu zapobieżenia krzywdzeniu innych. 
Oczywiście, takie ujęcie kwestii rodzi rozmaite budzące kontrowersje kwestie, np. co uznamy za krzywdzenie, gdzie przebiega granica między wolnością pracodawcy i pracobiorcy, jak należy rozumieć wolność gospodarowania itd. Należy też zapytać, ile prawdy jest w sformułowaniu głoszonym przez liberałów ekonomicznych, że należy stosować zasadę, że co nie jest zakazane, jest dozwolone. W interpretacji prawa rzecz wygląda prosto i nie wymaga dyskusji. Ale z punktu widzenia władzy może to oznaczać, że trzeba luki w prawie usuwać. A oznacza to drogę do mnożenia przepisów prawa aż do granic jego nieprzejrzystości. Co zresztą dawno już się stało i nie ma końca.
Ale ja chciałbym skupić się na prawach jednostki i prawach obywateli, w których zasada głoszona przez Milla o granicach wolności jest bardziej czytelna. Choć gdy człowiek uświadomi sobie, ile milionów stron zadrukowano i wypełniono w cyberprzestrzeni, tworząc i interpretując uniwersalne i lokalne kodeksy praw jednostki, musi dojść do wniosku, że i w tym zakresie filozofowie i prawnicy wciąż muszą rozstrzygać i na nowo interpretować mnożące się kwestie i dylematy oraz proponować nowe rozwiązania, dyktowane przez postęp cywilizacyjny.