wtorek, 21 kwietnia 2020

Kronika dni zarazy 40 (1606)

21 kwietnia 2020 r. To już ponad 1600 dni Polska doświadcza niszczenia przez ludzi, których naród wybrał do rządzenia, a oni rządzą się tak, żeby jak najwięcej nabrać do kieszeni i dać nabrać swoim rodzinom i znajomkom. Przy nie malejącym poklasku tych, którzy jeszcze ie widzą, lub nie chcą widzieć, że są oszukiwani. Mało tego, nie przyjmują do wiadomości, że popierając tę demolkę, są de facto jej współsprawcami.
Pandemia wciąż nabiera tempa i rozmiarów i do tego nie wiadomo, ile naprawdę mamy zarażonych i zmarłych z powodu tej choroby. Nawet znający się na rzeczy lekarze przypuszczają, że jest ich wielokrotnie więcej niż podaje Ministerstwo Zdrowia. Którego szef całkowicie zaprzedał się rządzącej klice. Bo jak inaczej wytłumaczyć oficjalne przyzwolenie na zwołanie wyborów prezydenckich na 10 maja, choć przecież jako światły człowiek wie, że nie będą one ani powszechne, ani wolne, ani tajne, ani równe.
Rząd całkowicie nie radzi sobie z rozmiarami zarazy. Z braku testów i sprzętu medycznego masowo zarażają się - i w części mrą - ludzie, którzy ostatnie lata swego życia postanowili, lub postanowiły ich rodziny, spędzić w domach opieki, za niemałe pieniądze. Z braku sprzętu i testów, pozwalających szybko odseparować zarażonych,  zmarły pierwsze dwie osoby spośród personelu medycznego. Z braku kadr pracujących do ostatniego tchu. Bo nie dość, że Polska ma jedną z najmniejszych liczbę lekarzy i pielęgniarek na 1000 mieszkańców, to nie dba się o życie i zdrowie tych, którzy ofiarnie pracują. Dopiero po miesiącu od ogłoszenia stanu epidemii zdecydowano się przyznać dodatki dla personelu medycznego pracującego w tzw. szpitalach jednoimiennych, czyli przyjmujących tylko osoby zarażone. Do tej pory zadowalać się musieli oklaskami.
A do tego Ziobro uznał, że powinien się pokazać i w swoim stylu postraszył lekarzy i ogół służb medycznych prokuraturą i więzieniami.  Zdaje się, że ktoś mu dał do zrozumienia, że się wygłupił i wycofał te pogróżki. Podobnie wojewoda mazowiecki wycofał się wcześniej z zamiaru karania pielęgniarek, które lekkomyślnie skierował do pracy poza miejscem zamieszkania.

Z Chin przyleciał specjalny samolot, podobno największy na świecie, zdolny przewieźć ponad 200 ton ładunku, z 80 tonami masek i kombinezonów, witany przez premiera i ministrów. Jak się okazało, taki sam sprzęt z tego samego kraju przyleciał do Niemiec, gdzie po zbadaniu okazało się, że nie spełnia on warunków sanitarnych. Niemożliwe, żeby polski rząd tego nie wiedział. No, ale przecież wiadomo, że polski rząd czy coś robi, czy czegoś zaniecha, czy coś kupi, czy zrezygnuje z kupna, zawsze postępuje świetnie. I takie ustawy przygotowuje do Sejmu, żeby po ich uchwaleniu trzeba było w ciągu jednego roku kilka razy je nowelizować.
Niedawno podjął świetną decyzję o zakazie wstępu do lasów i parków, żeby po kilku dniach ów świetny zakaz znieść. Ale co tymczasem policjanci zgarnęli mandatów, to ich. To znaczy skarbu państwa. 

Policja zresztą stała się przedmiotem powszechnej krytyki. Policjanci wypisujący mandaty w najbardziej absurdalnych sytuacjach i scenerii przepełniają media społecznościowe. I robią to bezprawnie. Na szczęście prawnicy i media wyjaśniają, jak ma zachować się obywatel, któremu policjant wypisuje mandat lub doniesienie do Sanepidu. Obywatel może spokojnie odmówić przyjęcia, a doniesienie do Sanepidu skwitować odwołaniem. Sanepid może go wyegzekwować dopiero po ogłoszeniu końca pandemii, a wtedy przysługuje droga sądowa. Nawet najmłodsi winowajcy nie dożyją procesu. Albo jakiś sąd uzna nałożenie grzywny za bezprawne (nie można karać "zaocznie", bez stwierdzenia naocznego popełnienia wykroczenia), a inne sądy uznają postanowienie za precedens.
Trwają przepychanki w kwestii terminu i sposoby przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Duda w swoim stylu robi żałosne miny i wygłasza żenujące teksty. Inni głoszą, że nie oddadzą stanowiska walkowerem i przypominają tym boksera po wygranym tzw. pierwszym kroku i od kilku miesięcy nie trenującego, mającego stanąć przeciw wytrenowanemu zawodnikowi z kilkuletnim doświadczeniem, startującego zwykle o kilka  wag wyżej i mającego za sobą wpływowego menedżera oraz kupionych sędziów.
Do tego opozycja jak zwykle nie potrafiła stworzyć drużyny. Czym demonstruje żenującą amatorszczyznę, choć przecież są wśród nich politycy z dużym doświadczeniem w sprawowaniu rządów i w zajmowaniu ław opozycji. Słowem znów mamy przynajmniej pięciu liderów opozycji, z których każdy z osobna organizuje swoje konferencje prasowe czy briefingi. Jak przed wyborami do Europarlamentu, a potem do Sejmu.
Ja już zdecydowałem - 10, 17 czy 23 maja w sfingowanych wyborach głosować nie będę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz