piątek, 28 października 2016

Zatrzymać PiS

Manifestacje kobiet (i sekundujących im mężczyzn) uświadomiły mi, że dziś walka w obronie, a właściwie coraz bardziej już o przywrócenie demokracji, to walka z PiS-em, który demoluje demokrację, ład ekonomiczny, relacje społeczne i pozycję Polski w Europie i świecie. Jeśli się w jakiś sposób (demokratyczny) tej ekipy nie pozbawi większości w Sejmie (wtedy i Kukiz skoczy im do gardła), wandalizm będzie postępował i za kilka lat nie będzie co zbierać. Niezależność sądownictwa wisi już na włosku, na co nie pozwolą odważni sędziowie zrobią to wyposażenie w odpowiednie narzędzia już sterowani ręcznie prokuratorzy, i tylko czekać jak zabiorą się za organizacje pozarządowe i niezależne media.To, że budżet w przyszłym roku się sypnie jest pewne jak 2 x 2 = 4. I albo trzeba będzie wyraźnie podnieść podatki, albo liczyć się z powstaniem trudnej do zasypania dziury budżetowej, z wszystkimi jej społecznymi konsekwencjami.

wtorek, 25 października 2016

Beata, niestety, twój rząd obalą kobiety

To, niezbyt szczęśliwe (bo czemu niby niestety?), ale dobrze dające się skandować hasło, padało trzy tygodnie i wczoraj podczas marszu i wiecu we Wrocławiu. Sam je zresztą wraz z tysiącami (media szacują je na 4 do 8) manifestantami wykrzykiwałem w Rynku, z wiarą, że tak się stanie.
Oczywiście, atmosfera tłumu różni się od tej, gdy ten się rozchodzi. Wtedy nadchodzi refleksja nad realnością tego hasła. Przyznaję, że po "czarnym poniedziałku", nawet jeszcze przed posiedzeniem Sejmu, podczas którego Kaczyński zdecydował o zaprzestaniu procedowania projektu ustawy o zakazie aborcji, byłem większym optymistą i podobnie jak wielu komentatorów bieżących wydarzeń już widziałem koniec rządów PiS. Może nie bliski, ale jednak już dostrzegalny.
Im bliżej było wczorajszego "czarnego poniedziałku" tym bardziej nachodziły mnie obawy, że nie powtórzy on siły tego pierwszego. Ich źródłem było przypuszczenie, że wiele kobiet (i wspierających ich mężczyzn) zadowoliło się uchwałą Sejmu o wstrzymaniu prac i nie przestraszyła ich dostatecznie deklaracja Kaczyńskiego, że większość sejmowa jest zdecydowana zrobić wszystko, żeby kobiety rodziły nawet w sposób ewidentny uszkodzone płody. Pod kłamliwym pozorem, że nie można dopuścić do przerwania ciąży z powodów eugenicznych. 

niedziela, 16 października 2016

Jak długo to jeszcze potrwa?

Dobiega rok od fatalnych dla Polski wyborów parlamentarnych, które pozwoliły na samodzielne rządy partii, która zdawałoby się pokazała już wszystko, na co ją stać w latach 2005-2007 i w rezultacie po dwóch latach doprowadziła do takiej mobilizacji Polaków, że w wyborach wzięła udział ponad połowa uprawnionych.
Okazało się, że wystarczyło osiem lat i rosnąca arogancja Platformy Obywatelskiej, żeby o tych dwóch latach zapomnieć. Nie można nie dodać, że tymczasem prawa wyborcze zyskały roczniki, które wcześniej nie interesowały się życiem publicznym i dały się uwieść jak nie obietnicom PiS, to populistycznym hasłom głoszonym przez agitatorów Pawła Kukiza o oddaniu Polski obywatelom. No i nie pierwszy błąd taktyczny Leszka Millera, który zupełnie stracił instynkt polityczny, w wyniku czego niespełna osiem procent głosów nie pozwoliło na wejście do Sejmu, gdzie SLD mogło mieć około 25 mandatów.
W rezultacie partia Kaczyńskiego uzyskawszy niespełna 38 procent głosów mogła samodzielnie stworzyć rząd i podejmując fatalne decyzje butnie powoływać się na werdykt suwerena. I ma do tego swego prezydenta, który okazał się bezwolną marionetką w ręku prezesa partii, który będąc zwykłym posłem faktycznie pełni funkcje premiera rządu i prezydenta państwa. W tych okolicznościach ilekroć słyszę, że prezydent lub premier podjął jakąś decyzję, nie potrafię powstrzymać się od śmiechu, Podszytego złością, bo są to na ogól decyzje fatalne dla Polski, jej obywateli i pozycji naszego państwa w świecie.

poniedziałek, 3 października 2016

Ludwik Stomma nakłuwa balon narodowej pychy

Moja bratowa przekazała mi do szpitala książkę, którą jej zdaniem powinienem przeczytać. Jest to wznowienie wydanych kilka lat temu dwóch tomów esejów pod wspólnym tytułem Polskie złudzenia narodowe
Autor, historyk i antropolog, na podstawie licznych źródeł i obfitej literatury polskiej i obcej obala liczne narodowe mity, stanowiące podstawę powszechnego mniemania o wyjątkowości narodu polskiego jako docenianego w całym świecie narodu bohaterów, pionierów oraz genialnych władców i przywódców politycznych.
Tymczasem okazuje się, że nie jesteśmy ani lepsi, ale też i nie gorsi od innych nacji, że podobnie jak inne narody mieliśmy fałszywych bohaterów, nad miarę wysoko cenionych przywódców a i nasze pionierstwo na wielu polach jest dość podejrzanego autoramentu. A w wielu kwestiach wlekliśmy się w ogonie europejskich narodów.
Kiedy w zachodniej Europie nawet na wsiach przestrzegano pewnych zasad higieny przejazd przez Polskę w XVII czy XVIII wieku był dla podróżnych mitręgą nie tylko z powodu braku dróg i minimum bezpieczeństwa, ale i brudu uniemożliwiającego nocleg lub spożycia posiłków. Wprawdzie w 1573 r. akt konfederacji warszawskiej zawierał pionierską deklarację wolności dla różnych religii i zakaz stosowania kar, ale został on pół wieku później złamany i kiedy w Europie stosy już pogasły, w Polsce jeszcze niecały wiek później jeszcze one płonęły. Ofiarami byli różnowiercy oraz czarownice. A i repertuar tortur bywał bogatszy, gdyż wzorów w tym zakresie dostarczała nie tylko  Europa, lecz także Azja.