Raporty o zanieczyszczeniu powietrza w Europie nie pozostawia złudzeń. Najbardziej zanieczyszczone jest ono w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, stanowiących kiedyś strefę wpływu Związku Radzieckiego.A w tej strefie prym wiodą Bułgaria i Polska. W Polsce zaś miasta Małopolski, Górnego i Dolnego Śląska, ale także Łódź i Warszawa. W niektórych z nich stężenie rakotwórczych substancji przekracza europejskie normy dwudziestokrotnie. Sprawia to, że ich mieszkańcy będą żyli z tego powodu o półtora do dwóch lat krócej. Przeczytałem gdzieś wielce wymowne porównanie. Wrocławianin na skutek skażenia powietrza wdycha tyle szkodliwych substancji, ile z wypalonych rocznie 2500 papierosów, podczas gdy mieszkaniec Londynu czy Madrytu "wypala" ich kilka do kilkunastu.
Geografia skażenia powietrza wskazuje, że w jakimś stopniu jest to efekt prymitywnej technologicznie industrializacji i związanej z nią niskiej świadomości technologicznej. No i pewnie krótkowzroczności polityków. Pamiętamy przecież, że politycy opozycji jeszcze kilka miesięcy temu oskarżali premier Kopacz o zdradę, gdyż tylko o dziesięć lat odsunęła granicę czasową, po której konieczne będzie zmniejszenie zużycia węgla pod groźbą surowych kar finansowych. Wszak węgiel i jego eksploatacja to nasze dobro narodowe i źródło utrzymania milionów Polaków.
Z drugiej strony jednak ta geografia pokazuje, że miasta niektórych krajów postkomunistycznych mają znacznie mniej zapylone powietrze i z pewnością nie jest to dzieło samej natury, lecz także rozsądnej polityki ekologicznej.