poniedziałek, 27 stycznia 2020

Słowacja:Od Meciara do Ciaputovej

Wydawnictwo "Universitas"  uruchomiła serię "Poleca Adam Michnik". Inauguruje ją niewielka książka Martina M. Simecki, którego nie waham się nazwać słowackim Michnikiem. Młodszy o jedenaście lat, zaprawiony w działaniach opozycji demokratycznej w czasach rządów komunistów (czechosłowacki był bardziej bezwzględny wobec opozycjonistów), a potem przez parę lat naczelny słowackiego odpowiednika "Gazety Wyborczej" pod krótkim tytułem "Sme" (My).
Trudno jakoś streścić zbiór esejów tego Słowaka o czeskich korzeniach, układający się w osobistą historię autora, historię okresu "normalizacji" w Czechosłowacji po spacyfikowaniu "Praskiej wiosny" i historię Słowacji po podziale państwa na dwa odrębne, zdaniem autora niepotrzebnie, tylko dla zaspokojenia żądzy władzy niedawnego komunisty Vladimiira Meciara, historię opozycji demokratycznej. Tym bardziej, że czytelnik znajdzie tu ponadto opis losów pojedynczych osób, charakterystykę zachodzących zjawisk społecznych i rozważania nad ich naturą.


piątek, 3 stycznia 2020

Robi się niebezpiecznie

Kilka lat temu spiętrzenie wydarzeń politycznych w Europie spowodowało poszukiwanie w mediach i w prywatnych rozmowach symptomów  z jednej strony narastania nacjonalizmów w Europie, z drugiej militaryzacji państw, których rządy nie bez powodu nazywano awanturniczymi.
Potem na rok - dwa nastąpiło uspokojenie, będące raczej efektem przyzwyczajenia do stanu rzeczy niż faktycznym uspokojeniem.
A tu tymczasem awanturnik zza naszej wschodniej granicy oskarżył polskich przedwojennych polityków o przyczynienie się do wybuchu drugiej wojny światowej. Szybko jednak okazało się, że miał to być sposób na podbudowanie słabnącej pozycji we własnym kraju oraz o szykowanie sobie gruntu pod udział w obchodach rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz, a poza tym zdecydowanymi oświadczeniami zareagowały ważne państwa na mapie świata. Swoją drogą taka lokalizacja konferencji jest wyraźnym sygnałem marginalizacji obecnego rządu Polski w polityce międzynarodowej.
Pojawił się jednak inny groźny w swej głupocie awanturnik w osobie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Najpierw wypowiedział Chinom wojnę celną, wyraźnie dał do zrozumienia, że nie interesują go dobre relacje z Unią Europejską, a w tym polskich rządzących potraktował jak nierozważnego kupca, gotowego wydać miliardy złotych za kijem na wodzie malowane błyskotki. Ci zaś udają przede narodem, że robią  świetny interes. I w tym zakresie też są już osamotnieni.
A teraz ten awanturnik nierozważnym działaniem o charakterze wojskowym wszczął konflikt z innym awanturniczym państwem, którego władze w swej desperacji mogą okazać się nieobliczalne. I kto wie, czy zamordowanie irańskiego, popularnego w swoim kraju, generała nie wciągnie w konflikt innych państw i jak zachowa się w tej sytuacji rząd PiS-owski. Bo nie ma takiego posłuchu w armii, żeby poważył się na wysłanie kontyngentu żołnierzy.