poniedziałek, 28 września 2020

Kronika dni zarazy 63 (1856)

 28 września 2020 r. Pandemia ustabilizowała się w granicach 1500 zarażeń dziennie.  Co daje jedną osobę zarażoną na 10 testowanych. Przyjęto złą zasadę poddawania testom tylko w razie jakichkolwiek podejrzeń, przyjmowanym do szpitali zawodowo mającym bliski kontakt z ludźmi. Żeby poddać się badaniom "komercyjnie", odpłatnie, trzeba mieć samochód i podjechać do punktu poboru wymazów. Więc po kraju chodzą prawdopodobnie dziesiątki tysięcy nosicieli wirusa bezobjawowego, nieświadomych swego nosicielstwa i nie zawsze surowo przestrzegających nakazu noszenia maseczek i utrzymywania dystansu wobec innych. Mogą więc zarażać innych i nie każdy przejdzie chorobę bezobjawowo lub lekko, bez konieczności hospitalizacji.
Zachorował były minister Szumowski. Jako profesor medycyny i były dygnitarz chyba nie zobaczy, jakie są skutki jego ministrowania. A szkoda.
A w szpitalach na oddziałach chorób zakaźnych tłok. Wczoraj informowano o zarażonym 77-latku, który był wożony od szpitala do szpitala przez dwa dni. Nie dość, że jego życie było zagrożone, to kilka osób zaangażowanych było w transport i spalono z hektolitr paliwa. Tak wygląda oszczędzanie na lecznictwie. Byle na telewizję Kurskiego wystarczyło.

No i nadal brakuje szczepionek przeciw grypie. Czekamy z żoną w kolejce już drugi tydzień. Rok i dwa lata temu temu już byliśmy o tej porze zaszczepieni.


A  w PiS-ie już drugi tydzień trwa ni to kontredans, ni taniec św. Wita. Mało że w perspektywie była tzw. rekonstrukcja rządu, to część posłów tzw. Zjednoczonej Prawicy odmówiła posłuszeństwa. Pierwszy taniec trwał nieco ponad tydzień i zakończył się podpisaniem porozumienia, którego poza podpisującymi nikt nie widział. Ani nikt nie został poinformowany o jego treści. Nawet chyba posłowie go nie znają. Pytani odpowiadają zdawkowo i przy tym nieudolnie. A teraz porozumiewają się w sprawie obsady ministerstw. To są ludzie tak niepoważni, że aktem braku rozwagi byłoby powierzenie komukolwiek z nim popilnowania roweru.
Wczoraj ujawniony został list otwarty 50 ambasadorów w Polsce do rządu polskiego, wzywający do zaprzestania  dyskryminacji mniejszości seksualnych. Do tego ambasador Stanów Zjednoczonych w swoim wpisie na Twitterze zaznaczyła, że prawa człowieka to ludzie, a nie ideologia. Wiceminister spraw zagranicznych zareagował kłamstwem, że w Polsce nikogo się nie dyskryminuje, a inni politycy dodają, że nie mają nic do ludzi, którzy mogą manifestować, nikt nie stosuje wobec nich przemocy (akurat!), ale są przeciwni ideologii LGBT. I wbrew wszystkim i wszystkiemu upierają się, że jest. Za to nieprawdą jest według nich, że w Polsce wiele gmin ogłosiło się jako wolne od LGBT. 
A propos tych stref. Otóż radni gminy Kraśnik nie bacząc na perspektywę utraty dziesiątek milionów złotych, a to jest jedna z najbiedniejszych gmin w Polsce, nie tylko podtrzymali uchwałę, że jest wolna od LGBT, na dodatek ogłosili gminę jako wolną od  technologii 5G, gwarantującą szybszy i bardziej niezawodny przepływ danych internetowych, a szkoły na terenie gminy jako wolne od WiFi! Ośmieszyli swoja gminę na cały kraj. Stali się przedmiotem setek memów i przeróbek dowcipów o Wąchocku. Mój kolega po fachu zauważył, że nie bardzo jest się z czego śmiać, bo dzięki rządom PiS Polska stała się Kraśnikiem Europy.
Należy też odnotować skandal z tytułem honorowego obywatela Dolnego Śląska. Oczywista była kandydatura noblistki, zasłużonej osobistym wkładem do kultury i popularyzacji Dolnego Śląska. PiS-owscy radni "dla równowagi" zgłosili kandydaturę odchodzącego na emeryturę biskupa Deca. Pozyskując, co było łatwe do przewidzenie, zblatowanych z nimi radnych tzw. bezpartyjnych samorządowców. W tej sytuacji jedyne co mogła zrobić Olga Tokarczuk, to nie przyjąć wyróżnienia. Zrobiła to z właściwą sobie klasą, pisząc w liście do radnych, że taka decyzja o nagrodzie oznaczałaby pogłębienie i tak już głębokiego podziału w społeczeństwie i społeczności Dolnego Śląska, więc nie chce do tego przykładać ręki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz