wtorek, 8 września 2020

Kranika dni zarazy 61 (1836)



8 września 2020 r.  Obie zarazy rozwijają się jakby nigdy nic. Wprawdzie od dwóch dni liczba zakażeń znacznie zmalała, ale z kimkolwiek o tym rozmawiam nie ma złudzeń, że to efekt zmniejszenia liczby testów. Tym bardziej, że nowy minister zdrowia jest ekonomistą i być może poznał realia, w jakich objął urząd. Więc nawet jeśli nawet otoczył się ekspertami i rzeczywiście liczba rzeczywiście zmalała, to rządzący swoimi licznymi kłamstwami sprawili, że stali się w oczach znaczącej części społeczeństwa całkowicie niewiarygodni.

Pojawiły się nowe dwa problemy: lekarze rodzinni zostali uprawnieni do kierowania na testy i do szpitala. Czyli musieliby spotkać się osobiście z osobami podejrzewającymi u siebie zarażeniem covidem. A przy braku minimum zabezpieczeń nawet jeśli same się od nich nie zarażą, to i tak będą musiały odbyć kwarantannę, co może doprowadzić wyłączenia się z leczenia na minimum dziesięć dni lub nawet do zamknięcia przychodni.
Alarm podniesiony przez lekarzy rodzinnych i ich organizacje spowodował na szczęście opracowanie bardziej szczegółowych procedur i zasad przyjmowania chorych.
Drugi poważny problem to zastraszający brak szczepionek na grypę. Ministerstwo podobno zamówiło ich tyle, co w poprzednich latach, 1 800 000 ale na razie dotarła do Polski tylko niewielka ich część, podobno na dniach nastąpią dalsze dostawy. Ale nawet jeśli tak jest i dodatkowo zamówił jeszcze 200 000, to nie wziął pod uwagę, że tymczasem wybuchła pandemia i samo ministerstwo ustami swoich urzędników oraz autorytety medyczne apelują, zwłaszcza do seniorów (płci obojga), żeby koniecznie się zaszczepili, gdyż radykalnie zmniejsza to niebezpieczeństwo zarażenia się nie tylko grypą, ale i covidem, albo sprawia łagodniejszy przebieg choroby.
A jeszcze rok temu prezydent Wrocławia żeby zachęcić seniorów do zaszczepienia się, zafundował im szczepionkę. Z czego oboje z żoną skorzystaliśmy i mamy wciąż nadzieję, że uda nam się zaszczepić i w tym roku. Jeszcze we wrześniu, jak rok temu.



A zaraza zwaną rządami PiS coraz bardziej przyjmuje znamiona totalitaryzmu. Herszt szajki nakazał ministrowi sprawiedliwości usuwać z urzędu sędziów wszystkich tych, którzy ośmielą się kierować prawem i własnym sumieniem. Niezależnie od tego do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego skierowana została skarga nielegalnego rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów przeciwko ponad tysiącowi sędziów, którzy legalnie podpisali się  pod listem OBWE w sprawie planowanych w maju prezydenckich wyborów w trybie korespondencyjnym, które słusznie uznali za niekonstytucyjne.
A na co dzień z rosnącą brutalnością nękani są najbardziej zasadniczy w stosowaniu prawa pojedynczy sędziowie i prokuratorzy, wzywani na coraz częstsze przesłuchania, będący pod niemal stałą obserwacją, otrzymujący telefony i sms-y z pogróżkami pod ich adresem i z groźbami wobec ich rodzin.
A sama szajka od kilku tygodni gryzie się o stołki. Miała być "rekonstrukcja  rządu" i liczba ministerstw zmniejszona do dziesięciu. Potem już mówiło się o dwunastu, a dziś rzecznik tej kliki mówił już o czternastu. Żeby nie było ministerstw-molochów. A naprawdę żeby dla wszystkich wystarczyło. A z drugiej strony niemal codziennie słyszymy o powołaniu nowych pełnomocników do spraw, które i tak są w gestii poszczególnych resortów. Ale pełnomocnik może dostawać ekstra pensję i dodatek funkcyjny i pewnie zatrudnić kogoś z rodziny.
Jednocześnie zapowiadają się cięcia w administracji publicznej. Te na pewno przejdą i będziemy stali w dłuższych kolejkach w urzędach skarbowych, ZUS, w urzędach wojewódzkich itd. Bo e-PUAP wszystkiego nie załatwi.
Widzimy, co się dzieje w Białorusi. Jeśli nie zahamujemy PiS-u w marszu, możemy doświadczyć tego samego za trzy lata. 
Tymczasem opozycja, z nielicznymi wyjątkami, głównie kobiet, podobnie jak rządzący, uznała, że ma trzy lata spokoju. A potem już na pewno wygra wybory, które PiS przeprowadzi lege artis i uszanuje wynik. Chciałoby się wykrzyknąć: O święta naiwności! Ale to chyba nie naiwność, tylko oportunizm.
Zaraza objęła polski kościół (nie, nie użyję tu dużej litery!) przeżarty do cna niemoralnością i bezdusznością. Biskupi ręka w rękę z rządzącymi szczują na mniejszości seksualne, które dla zmylenia opinii publicznej nazywają ideologią. Za nic mając  ewangeliczny nakaz miłowania (każdego) bliźniego jak siebie samego. Biskupi za nic mają papieski nakaz usuwania ze stanu kapłańskiego sprawców czynów pedofilnych oraz tych, którzy ich ukrywają. Wobec oczywistych, niejednokrotnie potwierdzonych sądownie przypadków, tłumaczą, że Watykan nie wydał dokładnych instrukcji! Zero przy tym empatii dla ofiar, czyli dzieci. Nawet uchodzący na jednego z najbardziej przyzwoitych biskupów, Grzegorz Ryś pozwolił sobie w oficjalnej enuncjacji na podanie personaliów ofiary księdza z jego diecezji, ukrywając jego personalia! Pozostaje mieć nadzieję, że pokrzywdzony (podwójnie) zaskarży diecezję i otrzyma sowite pieniężne zadośćuczynienie. Oczywiście, jeśli kuria, mając za sobą potęgę państwa, zastosuje się do wyroku...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz