poniedziałek, 7 grudnia 2020

Kronika dni zarazy 69 (1767)

 7 grudnia 2020 r.  Gdybym miał wgląd w inne niż ministerialne dane o nowych zachorowaniach, zgonach, zajętych łóżkach, mógłbym wyrazić ostrożne zadowolenie, że najgroźniejszy rozwój pandemii Covid 19 w Polsce został przyhamowany. I że jest to efekt ogłoszonych obostrzeń.
Rząd ponoć już szykuje się na szczepienia przeciw Covidowi. Nie wierzę w te ich obietnice. Trzy miesiące czekam w kolejce na zaszczepienie się przeciw grypie. To jak ci popaprańcy i złodzieje chcą zapewnić obywatelom nowe szczepienia? 
Ale rządząca szajka działa chaotycznie i na pokaz. Już pisałem, że tzw. łóżka covidowe, to efekt liczenia królików z powieści o Lejzorku Rojtszwańcu, Szpital Narodowy to typowa wieś Potiomkinowska. Stoki narciarskie zamknięte w drodze rozporządzenia rządu zostały otwarte  na życzenie Pierwszego Narciarza Rzeczypospolitej, ale jeździć na nich mogą tylko miejscowi, w tej liczbie także hotelarze, bo hotele mają być  zamknięte. Chyba, że ktoś służbowo. Jeden z lekarzy stwierdził, że w efekcie może zamieszkać w hotelu z sekretarką, ale z żoną już nie.
Sklepy i galerie miał być w niedzielę 6 grudnia zamknięte, ale lokator Pałacu Namiestnikowskiego obudził się w piątek i podpisał rozporządzenie, że jednak mają być otwarte. Może zadowolił tym część klienteli, ale rozsierdził właścicieli, kierownictwa i personel sklepów, którym z dnia na dzień przysporzył pracy.

Szajka rządząca stała się jeszcze bardziej niebezpieczna dla obywateli. Wraz z rządem Węgier chce zablokować fundusze unijne. Także ten pomocowy, w przypadku Polski oznaczający ponad 100 mld złotych i drugie tyle w formie tanich kredytów. Pod pretekstem wydumanych zarzutów o bezprawnych rozporządzeniach chce zablokować budżet na lata 2021-2027. Pozostałych 25 państw  ma już plan B na fundusz pomocowy, a zamiast nowego budżetu, wyjątkowo korzystnego dla Polski, zafunkcjonuje prowizorium budżetowe. A i tak, do Polski wpłynie tylko niewielka część przypadającej jej kwoty. Więc Unia sobie z Polską poradzi, Polacy pozbawieni miliardów złotych zaś mogą pożegnać się nie tylko z nowymi inwestycjami infrastrukturalnymi (drogi, kanalizacja, komunikacja zbiorowa itd.) , ale i z dokończeniem trwających. A rolnicy z dopłatami. 
Tragikomiczne jest w tym, że minister rządu grozi utratą zaufania do premiera. W normalnym rządzie premier w natychmiast po takim szantażu pozbyłby się takiego ministra, a tu premier kładzie usłużnie uszy po sobie. Mamy już nie tylko malowanego prezydenta, ale i premiera. Nie wspomnę o ministrze sprawiedliwości i prokuratorze generalnym, którzy działają dokładnie odwrotnie w stosunku do tego, co nakłada na nich konstytucja i zwyczajna przyzwoitość.
Bujnie rozwija się trzecia zaraza. Jej najnowszym przejawem są kolejne urodziny Radia Maryja. Tzw. ojciec Rydzyk (fałszywy ojciec, fałszywe nazwisko) w otoczeniu biskupów i innych hierarchów kościoła, wszyscy bez maseczek nazywa akty pedofilne, czyli gwałcenie i molestowanie dzieci,  uleganiem grzesznym pokusom, a biskupa zwolnionego przez papieża z posługi po ustaleniu, że krył księży dopuszczających się takich aktów, nazwał męczennikiem! A obecni na tym spektaklu ministrowie rządu,  w tym minister sprawiedliwości i prokurator w jednej osobie, rozbawieni klaskali temu Lucyferowi i podawali rękę! Dość, że nie tańczyli jak rok temu, jak im Rydzyk zagrał.
Przecież po  tym skandalu prokurator powinien kazać przyprowadzić  z celi Rydzyka, przedstawić mu zarzuty i kazać do celi odprowadzić. I złożyć wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie. Choćby po to, żeby zapobiec kolejnym aktom publicznego głoszenia przyzwolenia dla przestępstw pedofilnych (nie pisze pedofilii, gdyż nie jest ona karalna, w przeciwieństwie do ulegania popędom pedofilnym).
A tymczasem pięknoduchy z "Tygodnika Powszechnego" zapraszają do przysłuchiwania się  dyskusji o tym jak walczyć z kryzysem w Kościele! Nie byłoby to może aż tak zabawne, gdyby nie dobór dyskutantów, m.in. red. Lisickiego czy zajadłego fundamentalisty Tomasza Terlikowskiego. To trochę tak jakby sztucznie dopingującego się sportowca zaprosić do dyskusji o walce ze sztucznym dopingiem.
Kościół w swoich archaicznych strukturach, w sytuacji wszędobylskich mediów, latami ukrywający przestępstwa w swoich szeregach i rozpatrujący je następnymi latami, choć winy są ewidentne, żeby w efekcie pozbawić zaszczytów na kilka dni przed śmiercią delikwenta, nie ma szans na uchronienie się przed postępującym kryzysem i utratą resztek wpływów w społeczeństwach.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz