czwartek, 9 lipca 2020

Kronika dni zarazy 53 (1775)

9 lipca 2020 r. Sprawdziłem swoje obliczenia i okazuje się, że zaraza PiS-owska trwa w Polsce o sto dni dłużej. Natomiast wziąwszy pod uwagę mój pierwszy wpis o "zawitaniu" koronowirusa w nasze granice na początek marca, to "gościmy" go już całe cztery miesiące. To, że ja sobie zażartowałem i poprosiłem w pobliskiej pizzerii o coś na odkażanie wirusa, było niemądre. Ale że rządzący najpierw uspokajali nas wszystkich, że wirus jest daleko, a w ogóle państwo ma wszystko pod kontrolą, zaś maseczki to przejaw historii i nie ma potrzeby ich noszenia, to był przejaw karygodnej nieodpowiedzialności. Wnet się okazało, że brakowało wszystkiego: lekarzy i w ogóle personelu medycznego, sprzętu, miejsc w szpitalach itd. O późniejszych skandalach związanych z zakupami owego sprzętu już nie wspomnę.
I mimo zapewnień premiera, który aktualnie nie zajmuje się rządzeniem, pandemia trwa.  Wciąż zdarza się ponad 200 nowych zarażeń i kilka zgonów dziennie. Wielu lekarzy twierdzi, że są to ułamki rzeczywistych rozmiarów zjawiska.
Ale życie się normalizuje, przynajmniej tak to wygląda z prywatnej perspektywy. Biorę maseczkę do kieszeni, żeby włożyć wchodząc do miejsc publicznych, gdzie to możliwe spryskuję dłonie, a po powrocie do domu na pewno, przedtem je umywszy. Spotkań, nawet rodzinnych, mamy niewiele. Kto wie, czy powoli się z tym nie oswajamy.
A w pracy już zaczęliśmy pożyczać książki. Z zachowaniem wszystkich rygorów. Na razie ruch nie jest wielki.


Zaraza, od której zacząłem ten cykl, czyli PiS-owska nie ustępuje. Wprawdzie nie wprowadzono p-rzez ostatnie półtora tygodnia żadnych nowych antyobywatelskich ustaw, ale policji warszawskiej i na terenach rządzonych przez PiS-owski establishment wystarczają do dręczenia ludzi zatrzymaniami i oskarżeniami, głównie o znieważanie prezydenta, na co pozwala czerwcowa ustawa o... pomaganiu przedsiębiorcom.
Kampania wyborcza coraz gorętsza i kolejne granice nieprzyzwoitości przekraczane są przez PiS-owskie media, kandydata i pomagającego mu premiera. Ten ostatni przekracza też bariery głupoty. Rozdaje czeki burmistrzom miast na pieniądze dla samorządów, które mają wpłynąć po wyborach. Bo prawdziwych pieniędzy już w kasie państwa nie ma. Jeden z burmistrzów zrewanżował się przyniesieniem tych samych rozmiarów rachunków, na wielokrotnie większe kwoty, których rząd do dziś nie przekazał. W jego ślady poszli inni I trzeba było tych szopek zaniechać. Rozdają jeszcze wozy strażackie, zakupione za pieniądze przeznaczone na... pomoc ofiarom przestępstw.
Trzy wypadki autobusów miejskich w Warszawie posłużyły premierowi do zarzutów, że miasto stołeczne  i obsługiwane jest przez firmy zagraniczne. Gdy tymczasem wykonują one tylko 10 procent usług. A jednocześnie ukrywa, że sztandarową i nikomu niepotrzebną inwestycję, czyli przekop  Mierzei Wiślanej wykonuje firma niemiecka. I ogłasza jako swój sukces to, że firma Volkswagen przenosi część swoich fabryk do Polski.
Tym sposobem rząd przyznał, że przestępczo skrzywdził całe gminy. Sam Duda desperacko brnie w tony nacjonalistyczne i ksenofobiczne. Co połowie moich współobywateli albo nie przeszkadza, albo wręcz się podoba. Z krótkich migawek jasno wynika, że kierowani są wyłącznie przekazem z telewizji PiSowskiej.
Tymczasem Rafał Trzaskowski też objeżdża polską prowincję,  wszędzie masowo witany przez mieszkańców i niemal fizycznie atakowany przez propagandzistów TVPiS. Raz czy dwa zostali ośmieszeni przez pretendenta za postawione pytania i teraz wolą rozpychać się z mikrofonami i kamerami wśród uczestników wieców i najbliższe otoczenie kandydata. Bandyterka w czystej postaci.
Wszystkie sondaże wskazują na równe szanse, ale z minimalną przewagą Trzaskowskiego.
Boję się o wynik. Boję się przede wszystkim fałszerstw na korzyść Dudy, a w razie ogłoszenia zwycięstwa Trzaskowskiego reakcji elektoratu PiS. Którzy już teraz nie cofają się przed przemocą wobec zwolenników prezydenta stolicy. Napisałem na Twitterze, że grozi nam trzecia tura: tzw. kryterium uliczne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz