czwartek, 30 lipca 2020

Kronika dni zarazy 57 (1796)


30 lipca 2020 r. Dwa tygodnie po tym, kiedy mitoman na stanowisku premiera ogłosił, że pandemia się cofa, chcąc tym sposobem skłonić seniorów do pójścia na wybory, co mu się zresztą udało, com widział w naszym punkcie wyborczym, padł rekord zarażeń, przekraczając dzienną liczbę do 612.
Pewnie w jakimś stopniu jest to efekt tego, nie pierwszego przecież kłamstwa Morawieckiego, ale też poluzowania rygorów przez obywateli już  we własnym zakresie, zwłaszcza nie trzymania dystansu oraz lekceważenia obowiązku noszenia maseczek w miejscach publicznych. Właśnie wracałem ze spaceru wzdłuż basenu kąpielowego w pobliżu naszego osiedla. Tłok jak w najlepszych czasach! Na nadodrzańskiej plaży podobnie. Inaczej na szczęście jest w sklepach, przychodniach czy urzędach. Dziś żeby wejść do przygodni niezależnie od maseczki na twarzy musiałem wypełnić ankietę, a po krótkiej analizie przez dość srogą "bramkarkę" (w charakterze rejestratorki była bardzo uprzejma) i zbadaniu temperatury, mogłem pójść dalej.
Kto wie, czy władze uczelni znów nie każą nam zamknąć biblioteki, choć pilnie strzeżemy ustalonych rygorów i mowy o bliskim kontakcie być nie może.
No i nie wiadomo, czy będziemy mogli skorzystać  z zaczynającego się za 10 dni tygodniowego pobytu w przytulnym pensjonacie w Ciechocinku.

Rozszerza się też zaraza powodowana przez rządy PiS. Za cel ataku wzięły Konwencje Stambulskiej. Sprawa poszła  do Trybunału Konstytucyjnego, który z pewnością wyda postanowienie według dowcipu sprzed ponad 40 lat. Jeden z kandydatów na dyrektora Huty "Katowice" (W Dąbrowie Górniczej) pytany przez komisję konkursową ile jest dwa razy dwa, miał odpowiedzieć "A ile ma być?". A i tak w tym dowcipie zwycięzcą okazał się krewniak Gierka.
Zdumiała mnie reakcja świata politycznego na akcję środowisk mniejszości seksualnych. Otóż we środę rano mieszkańcy stolicy zobaczyli pomniki z tęczową flagą. O ile specjalnego sprzeciw nie wzbudziły pomniki Mickiewicza, Kopernika czy Kilińskiego, to podniósł się zgiełk wokół flagi i maseczki na figurze Jezusa przed kościołem św. Krzyża. Posłanka Lubnauer uznała to za coś niewłaściwego. Red. Tomasz Lis uznał to za błąd strategiczny. Zmartwił mnie jednak zwłaszcza głos prezydenta Warszawy, który posunął się do nazwania tej akcji aktem wandalizmu. Przecież nic nie zostało uszkodzone, ani nawet zamalowane! Więc jakiż wandalizm.
Przykro to stwierdzić, ale źle to wróży na przyszłość. Skoro mniejszości są piętnowane przez polityków największej partii opozycyjnej, a nawet przez nieformalnego przywódcę opozycji i przyszłego prezydenta z powodów religijnych, to gdzie mają one szukać zrozumienia? Widzą teraz jak na dłoni: są same i mają zrozumienie u jakiejś części, mam nadzieję, że znaczącej, ludzi sprzeciwiających się obecnym rządom. Być może też u lewicy parlamentarnej. Ale głosu jej polityków w tej sprawie nie słychać. 

1 komentarz:

  1. I am really grateful to the holder of this web page who has shared this great piece of writing at at this place.

    OdpowiedzUsuń