wtorek, 13 października 2020

Kronika dni zarazy 64 (1711)

13 października 2020 r. Od ostatniego mego wpisu pod tym szyldem codziennie przybywać zaczęło od czterech do blisko sześciu tysięcy zachorowań i powyżej 40 ofiar śmiertelnych.
Wszyscy wypowiadający się rzeczowo na ten temat podkreślają jasno, że rząd lekkomyślnie zmarnował pół roku. Bo faktycznie przez ten czas naprawdę nie zmieniło się nic. Manipuluje się tą samą liczbą łóżek szpitalnych, sprzętu, w tym i respiratorów (jest podobno jeszcze jakaś ich liczba utajniona, przypuszczalnie zerowa), bez brania pod uwagę, że respiratory potrzebują źródeł zasilania w prąd i tlen oraz lekarzy umiejących obsługiwać ten sprzęt i opiekować się ciężko chorymi pacjentami, bo przecież podłącza się ciężko chorych, na granicy życia i śmierci. A tych brakuje. Część lekarzy i pielęgniarek z wyczerpania, zarażenia się lub z powodu skierowania na kwarantannę została bowiem wyłączona z pracy. 
Dziś pierwszy z pierwszych nieudaczników w szajce  rządzącej Sasin miał czelność stwierdzić, że rząd zrobił wszystko co należy, ale brakuje zaangażowania personelu medycznego. Słusznie uznano tę wypowiedź jako skandaliczną i prowokatorską. Członkowie tego rządu, testowani na koszt państwa tyle razy ile zechcą, wszyscy są zaszczepieni, podczas gdy lekarze i pielęgniarki pracują tygodniami w kombinezonach nie zmienianych całymi dniami, a testowani są wybiórczo. Jednemu z nich, pracującemu tygodniami bez wytchnienia, trzeba było transplantować płuca. Niejeden po prostu nie przeżył.
O incydentach lekceważenia zaostrzeń dyktowanych pandemią przez członków rządu i jeszcze nie ministra edukacji i wszystkiego najlepszego już nie wspomnę. Pokaz pychy godny potępienia. Tym bardziej, że bezkarny.

My z żoną jako osoby z grupy ryzyka ograniczamy się  do wyjść na spacer i ewentualnie przy okazji na drobne zakupy. Większe znów robią nam dzieci, zwłaszcza młodszy syn, któremu ze względu na miejsce pracy jest bliżej. No i czekamy, już prawie miesiąc na zaproszenie do zaszczepienia przeciw grypie. Jakże więc muszą złościć  zalecenia do zaszczepienia się, a zwłaszcza demonstracja byłego marszałka Senatu jakie to proste dać się zaszczepić.
W jeszcze gorszej sytuacji są nauczyciele i dyrektorzy szkół, którym kazano nauczać stacjonarnie, ale szkoły wyposażono właściwie tylko o środki odkażające, a tu i ówdze dozowniki bezdotykowe. W większości woźny/woźna psikają uczniom na ręce. I do tego odebrano dyrektorom szkół prawo decydowanie o przejściu na nauczanie zdalne lub hybrydowe. Decydują lokalne oddziały Sanepidu, jakby i bez tego miały za mało roboty. Rząd nie wierzy nauczycielom, a sterowany politycznie Sanepid ma za zadanie odwlekanie zgód, bo za nimi idzie konieczność zostania  przynajmniej jednego z rodziców ucznia w domu. 
Efekt jest taki, że coraz więcej nauczycieli "łapie" wirusa i jak nie wszyscy, to znaczna część nauczycieli i uczniów ma kwarantannę.
Zmorą stali się antymaseczkowcy. Według badań, jest ich w społeczeństwie blisko 20 %. W minioną sobotę zorganizowali manifestacje przychodząc bez masek mimo obowiązującego             już nakazu noszenia ich w miejscach publicznych. Co prawda, ten obowiązek nie ma umocowania prawnego. Rozporządzenie premiera nie opiera się na żadnej ustawie. Jak czytam 200 z nich zostało ukaranych mandatami, a przeciwko ok. 1500 innym manifestantom zostały skierowane skargi do sądów.
Dziś w Warszawie wielka manifestacja rolników. Moim zdaniem ograniczenie lub zakaz hodowli zwierząt na futra i zapewnienie lepszych warunków dla życia  zwierząt jest pilnie potrzebne. Ale mędrcy w rządzie PiS zabrali się do niej bez uprzednich szerokich konsultacji z rolnikami, napisali ją byle jak (właśnie dowiaduję się, że np. dopuszczalny jest ubój rytualny drobiu, a zwierząt czworonożnych już nie) i bez odpowiednio długiego  vacatio legis (w USA ustawa nowelizująca prawo emerytalne miała 10-letnie vacatio legis). I doprowadziła do podziałów we własnej partii. Były pretensje do opozycji, że zagłosowała za tą ustawą. Czyli tak, jak  większość posłów PiS. Ale niełatwo wyobrazić sobie odbiór społeczny głosowania przeciw. Głoszono by, że PO i Lewica są za okrutnym mordowaniem zwierząt. Teraz w kropce jest Senat, w którym odbyły się konsultacje z przedstawicielstwami hodowców. Właściwie trzeba by napisać ustawę na nowo. Ale to nie Senat  miał w tej sprawie inicjatywę ustawodawczą. Więc choć istnieje potrzeba poprawy bytu zwierząt domowych, ta stawa w obecnej postaci nie nadaje się nawet do poprawek. Senat zdaje się nie chce dziś głosować nad tą ustawą, ale chyba w końcu ją odrzuci. Komisja senacka tak postąpiła.
No i trwa rozwalanie sądownictwa. Nielegalna izba dyscyplinarna odbiera immunitety legalnym sędziom. Protestują prawnicy całego świata. A  wiceminister sprawiedliwości nie kryje radości.
Czym to się skończy? Cóż z tego, że TSU pół roku temu z okładem wdał postanowienie o nielegalności wspomnianej izby, skoro Polska (państwo polskie) jej nie przestrzega i nie ma, przynajmniej na razie nie nie żadnego bata? 
Jest coraz gorzej, człowiek coraz bardziej boi się, że jak zachoruje, nie znajdzie ratunku, że z dnia na dzień kurczą się oszczędności, gdyż inflacja znacznie przewyższa odsetki bankowe, że tak jak parę lat temu w Grecji państwo obetnie mu emeryturę. I że może trafić na ławę sądową, bo jakiemuś Ziobrze czy sterowanemu przezeń prokuratorowi nie spodoba się to, że jest się krytycznym wobec tej szajki, której się wydaje, że sprawuje rządy, a faktycznie niszczy państwo i resztki tkanki społecznej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz