środa, 10 lutego 2021

Kronika dni zarazy 74 (1834)

10 lutego 2020 r. Rok temu słyszeliśmy i czytaliśmy o nowym wirusie w Chinach i chyba o pierwszych zachorowaniach we Włoszech. Ale łudziliśmy się jeszcze, że do nas nie przyjdzie. Ale w marcu przyszedł i weciąż zbiera srogie żniwo.
Terasz słyszymy o nowych mutacjach na Wyspach Brytyjskich  i na zachodzie Europy. A u nas według oficjalnych danych zjawisko zdaje się przygasać. Już od długiego czasu liczba nowych zachorowań jest czterocyfrowa. Ale jednak w setkach liczą się zmarli, co zdaje się fałszować podawaną liczbę zachorowań. Notuje się też spadek liczby zajętych łóżek i respiratorów do połowy stanu z jesieni minionego roku.
Teraz czekamy na zaszczepienie się. I ustalona data staje się coraz bardziej realna, gdyż pojawiają się nowe szczepionki. Jednak głoszone są rozmaite opinie co do ich skuteczności. Według jednych znawców zagadnienia powodują one odporność i eliminują niebezpieczeństwo roznoszenia wirusa, inni oznajmiają, że zaszczepieni mogą jednak zarażać i maseczki będziemy jeszcze nosić dlugo (teraz ma to nawet pewien plus - na mrozie nie marznie nos), a jeszcze inni, że zamiast uchronienia od zarażenia powodują tylko lekki przebieg choroby. Jakby jednak nie było, dają pozytywny skutek, choć może nie tak daleko idący, jakby się początkowo wydawało. I trzeba się zaszczepić.

Natomiast trwa kołomyja wokół obostrzeń. Rząd wydaje tak nieprzemyślane i spóźnione  rozporządzenia, że człowieka ogarnia naraz przerważenie, złość i śmiech. Ostatnio niedowarzony minister kultury i sportu triumfalnie ogłosił, że od najbliższego piątku czynne mogą być  pływalnie i korty tenisowe na otwartym powietrzu! Już widzę grających na śniegu tenisistów i morsów kąpiących się w przeręblach na pływalniach. 
I jednocześnie członkowie PiS-owskiego establishmentu właściwie już na masową skalę bezkarnie łamią obostrzenia. Jedni (jedne) szaleją z dziećmi na stokach narciarskich, inni (inne) kibicują sportowcom na zamkniętycvh dla publiczności zawodach sportowych lub "leczą się" w hotelach z zabiegami. Zamiast po dekonspiracji stracić posady, jak to się dzieje w demokracjach, żurnaliści zastanawiają się,  czy chociaż przeproszą  za to, co wyprawiają. Zamiast tego słyszą sztubackie wykręty.
A dziś nawet nie wiadomo, ile osób zachorowało, ile zmarło i jak wygląda zajętość łóżek i respiratorów na oddziałach covidowych. Bo media prywatne solidarnie ogłosiły jednodniowy protest i nie podają żadnych informacji, żeby pokazać, jaki będzie kraj pozbawiony mediów niezależnych od władzy. Nawet Eurosport ma dziś czarny ekran z odpowiednią informacją o powodach protestu. Nie widziałem więc występu Igi Świątek. A nie otworzę przecież państwowej (czyli PiSowskiej) szczujni, które tylko w przecinkach i spójnikach nie kłamią. Z jakiegos zagranicznego portalu dowiedziałem sie, że gładko uporała się z przeciwniczką, od której zeszłego roku zebrała srogie baty.
A powód protestu jest taki, że rządząca szajka przygotowała bat na media prywatne. Chce je obłożyć nowym wysokim podatkiem - od reklam. Przejęte przez państwo media są spokojne. One dostaną jeszcze więcej reklam od państwowych spółek i nie będą płacić tego podatku. Dodatkową perfidią rządu jest głoszenie, że dochody z podatku pójdą na służbę zdrowia i kulturę fizyczną. A wystarczyło tylko nie dać ekstra dwóch miardów na TVP i przeznaczyć na szpitalnictwo.
Biskupi wciąż milczą. Ich to wszystko nie dotyczy. Oni się martwią tylko o "dzieci nienarodzone" (bo narodzone to łatwy łup dla księży pedofilów i cołaska przy chrzcie i pochówku) oraz o "tęczową zarazę", a także o to, żeby przycichła sprawa pedofilii wśród kleru. Co dzięki "wyrokowi" łże-Trybunału Konstytucyjnego się dzieje.
A opozycja parlamentarna liczy głosy w przyszłym Sejmie i kombinuje, jakby tu wykręcić się z ogłoszenia stanowiska w interesujących społeczeństwo kwestiach praw kobiet, rozdziału państwa i kościoła oraz praw osób nieheteronormatywnych. Najodważniejsze stanowisko, obecnego prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego brzmi lakonicznie - "Nie mam z tym problemu". Reszta w mniejszym lub większym stopniu widzi konieczność decydowania za kobiety : od wymogu rozmowy kobiety w ciąży z psychologiem po tzw. kompromis aborcyjny. Pomijam skjrajne stanowisko Konfederacji, która jednak jako bliska faszyzmowi nie ma  szans na wejście w koalicję.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz