niedziela, 29 stycznia 2017

Trzeba walczyć o demokrację i nastawić się na długi marsz

Powoli zdają się milknąć echa zbytecznej i szkodliwej dla morale obrońców demokracji sprawy faktur, która wybuchła w najbardziej niebezpiecznym dla całej opozycji - parlamentarnej i pozaparlamentarnej - momencie. Rząd i cała większość parlamentarna nie tylko przyspieszył proces niszczenia instytucji demokracji w Polsce, ale wykorzystał protest polityków opozycji i w Sejmie i  obrońców demokracji pod gmachem Sejmu jako okazję do oskarżenia ich o próbę puczu. Za nic mając ogólną wiedzę o tym, czym jest pucz i na czym polega. Bezprawnie opublikowane zostały wizerunki części osób, które obecnie są przesłuchiwane i obciążane zarzutami o przestępstwa lub wykroczenia.
I w tej sytuacji, w której konieczna jest pomoc i obrona tych ludzi, okazanie solidarności z nimi, w KOD-zie i w mediach rozpoczęła się gorsząca awantura o charakterze personalnym. W mojej ocenie był to akt niebywałej wręcz odpowiedzialności za wielotysięczny ruch ludzi poświęcających swój czas i siły, żeby dać przynajmniej świadectwo własnej niezgody na poczynania szajki politycznej zwanej jak na ironię Prawem i Sprawiedliwością. Orwell się kłania.
Na szczęście na tzw. prowincji trwa praca organiczna, jakby w myśl hasła, które dla swojej postawy Tomasz Lis określił słowami, że działa nie dla Kijowskiego i nie przeciw niemu, tylko na rzecz obrony demokracji.


Byłem dziś na spotkaniu dolnośląskiego aktywu KOD, zorganizowanym przez ludzi, których nie interesują personalia, co nie znaczy, że z niepożądanych zdarzeń nie należy wyciągać konstruktywnych wniosków, lecz to, co należy czynić, żeby ruch na rzecz obrony demokracji był silny i skuteczny.

W dyskusji, którą zainicjował jak zwykle w bardzo interesujący sposób prof. Bartłomiej Nowotarski mowa była zarówno o kierunkach, jak i formach działania. On sam wyjaśnił najpierw istotę demokracji liberalnej oraz metodę manipulacji przez PiS ideą wolności stojącej w sprzeczności z liberalizmem (teoretycznie jest to wolność nie ograniczona ani konwenansami (zwanymi dziś poprawnością polityczną), ani zasadami współżycia społecznego, co nie znaczy, że nie można trafić za kratki nawet za działania całkowicie zgodne z zasadami demokracji. Stwierdził też, że następnym rządom nie uda się już wykręcić od jakiejś formy osławionego 500+. Zaproponował więc, żeby KOD wykoncypował coś bardziej racjonalnego, ale nie w formie prostej kwoty pieniędzy, lecz pakietu różnych środków pomocy, który nazwał pakietem równościowym, co sam odczytałem jako mix pomocy materialnej oraz działań na rzecz równości społecznej czy równych praw dla mniejszości i grup w jakis sposób dyskryminowanych.
Bardzo mi się to spodobało, gdyż od roku głoszę, że KOD nie powinien reagować tylko na kolejne antydemokratyczne działania rządzących, lecz także wypracować jakąś atrakcyjniejsza wizję rządzenia, niż tę, którą społeczeństwo odrzuciło w wyborach w październiku 2015 r. Żałuję tylko, że chcąc się dostosować do życzeń organizatorów, żeby wypowiadać się krótko, nie dodałem, że nie można nie doceniać trudu tych wszystkich, którzy musieli włożyć wiele wysiłku, żeby te wszystkie manifestacje, marsze i happeningi doszły do skutku i cieszyły się niekiedy nadspodziewanie liczna frekwencją. Ale i tak kilkoro następnych mówców odniosło się pozytywnie do mojego głosu. M.in. p. Michał Kuszyk, który wskazał na potrzebę kierowania się wartościami liberalizmu w KOD, ale w wersji prymarnej, a nie tylko w dziedzinie ekonomii oraz na możliwości poszukiwania sojuszników w działaniach KOD-u, zwłaszcza w opozycyjnych partiach politycznych.
Drugi z kolei dyskutant, prof. Ludwik Turko skupił się na potrzebie precyzyjnego opisu procedur działania i stosowania się do nich, żeby uniknąć następnych kryzysów w ruchu. I chyba on znalazł więcej naśladowców w dalszej dyskusji, którzy receptę na powodzenie ruchu widzą w raczej w regulacjach statutowych.
Nie wszyscy mówcy potrafili wypowiedzieć się w sposób zwięzły, nie wszyscy zdawali się rozumieć istotę demokracji, w których w wyborach decyduje liczba głosów, a nie słuszność osób lub spraw, ale u wszystkich czytelna była troska o państwo i jego obywateli.
Dlatego też opuszczając zgromadzenie w ogłoszonej przerwie, po której mieli się przedstawiać kandydaci do przyszłotygodniowych wyborów, wracałem do domu mocno podniesiony na duchu. Z tymi ludźmi, jeśli uda im się przyciągnąć innych można skutecznie walczyć o przywrócenie demokracji, godząc się na to, że będzie to jednak długi marsz. Walczyć na taką skalę, w jakiej każdy jest w stanie. Ważne, żeby nie poprzestawać na dawaniu upustu własnej frustracji w domowych dyskusjach lub wylewając żale na Facebooku, lecz przynajmniej robiąc frekwencję na manifestacjach, żeby rządzący i świat widzieli, że "nie ma zgody na te metody".


Zdjęcie użytkownika Małgorzata Lech-Krawczyk.Jak kto się uprze, to znajdzie mnie jako pierwszego od prawej. Zdjęcie z profilu KOD Dolnośląskie na Facebooku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz