czwartek, 24 listopada 2016

O V Rzeczpospolitą

Któregoś dnia w Radiu TOK FM, którego słucham regularnie rano, ktoś z gości wyraził się o przyszłej erze post-PiS-owskiej jako o V Rzeczypospolitej. Przyznaję, że mi się ta nazwa spodobała. Z jednej strony przez skojarzenie z V Republiką, jak bywa nazywana współczesna Francja, z drugiej zaś przez odróżnienie od III i IV RP. Pierwsza z nich przegrała poniekąd na własne życzenie przez nadmierne zadufanie po latach sukcesów ekonomicznych, a za taki uważam zwłaszcza pokonanie światowego kryzysu finansowego niemal suchą nogą oraz rosnący po nim dochód narodowy brutto oraz umocnienie pozycji Polski w stosunkach międzynarodowych, co wyraziło się w nieprzywiązywaniu należnej wagi do sfery socjalnej, choć przecież zrobiono tu wiele oraz w zaniedbaniach w prowadzeniu kampanii prezydenckiej, co wywołało efekt domina i przełożyło się na słaby wynik w wyborach parlamentarnych. W rezultacie - nieistotne słusznie, czy nie - rządy koalicji PO-PSL okrzyknięte zostały jako rządy nieczułych na codzienne ludzkie problemy liberałów i taki jest dziś ich powszechny odbiór. O IV RP nie ma co pisać - jaki koń jest, każdy widzi.

Trzeba więc pracować nad koncepcją państwa wolnego od przywar III i IV RP, czyli państwa prawa o zdrowej gospodarce, układającej sobie od nowa relacje polityczne i ekonomiczne z otoczeniem zewnętrznym, pretendujące do odgrywania w relacjach międzynarodowych znaczącej roli, a jednocześnie nie tracące z pola widzenia spraw ludzi w trudnej sytuacji ekonomicznej i życiowej. W odróżnieniu od państwa pod rządami dotychczasowych partii (względnie) demokratycznych powinno to być państwo maksymalnie wolne od partyjniactwa w zarządzaniu kadrami we wszystkich sferach, na które państwo ma wpływ, w administracji publicznej i samorządowej, w spółkach z udziałem skarbu państwa, w kulturze i szkolnictwie. Są dobre wzory państw, w których wyraźnie oddzielone są stanowiska polityczne i merytoryczne. Rządy tych państw radzą sobie nie tylko bez Misiewiczów, ale też bez Staszków, którzy chcą się sprawdzić w biznesie lub Gradów nagradzanych wysoko płatnymi stanowiskami w rewanżu za wierną służbę premierowi. Polska też sobie bez nich poradzi.
Powinno to być państwo, które zapewni pełne prawa ludziom należącym do rozmaitych mniejszości lub po prostu słabszych. O prawach kobiet nie wspomnę. Wymagać to będzie wprowadzenia wreszcie w życie zapisanej w konstytucji wzajemnej autonomii Kościoła i państwa. Nie powinno to być takie trudne jak do tej pory, gdyż Kościół zapłaci za lata przymierza z obecną opresyjną władzą osłabieniem swego autorytetu, a kto wie, czy nie kompromitacją.
To co napisałem jest pewnie mocno idealistyczne. Ale mam wrażenie, że każdy kolejny akt zaciskania pętli na naszych wolnościach, każdy akt niszczenia podstaw gospodarki, każdy akt przyzwolenia na działania organizacji neofaszystowskich, przynajmniej w części społeczeństwa będzie budził tęsknotę za państwem prawa i potrzebę zaprowadzenia porządku demokratycznego. A już na pewno zacznie się to ostawać, gdy rządy zaczną być odczuwane w kieszeniach. A to jest pewne jak to, że trzeba nam będzie kiedyś umrzeć.
Jest pytanie, kto byłby w stanie taką ideę państwa zrealizować. Kiedy przywołuję w pamięci wypowiedzi polityków partii, które rządziły, to jest w nich nadzieja, ale warunkiem jest oddanie ich w ręce ludzi nie skompromitowanych przez popełnianie grzechów, o których wyżej pisałem, którzy musieliby się w sposób jasny opowiedzieć za wyliczonymi tu postulatami.  PSL skreślam, gdyż ta partia zdradziła swych ojców założycieli, których stać było na niezależność od biskupów. Wyraźnie musiałaby się też zadeklarować partia, złożona z ludzi nowych w polityce czyli .Nowoczesna. Nie liczę na partię Razem, która robi wszystko, żeby zaprzeczyć swej nazwie i jest po prostu po bolszewicku sekciarska.
No i mamy Komitet Obrony Demokracji, który mógłby pełnić rolę, jaką w 1989 r. pełnił Komitet Obywatelski "Solidarność", czyli w jakiś sposób ręczyć za wiarygodność deklaracji partii gotowych realizować idee V RP. KOD ma trudniej,  bo jednak nie reprezentuje jak Komitet Wałęsy przeważającej części obywateli, ale jeśli będzie działał rozważnie (ale i odważnie), jego autorytet może wzrastać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz