wtorek, 8 listopada 2016

O potrzebie dyskusji (o i w Komitecie Obrony Demokracji)

Zdawałoby się, że w kwestii potrzeby dyskusji w różnych mniej lub bardziej zorganizowanych środowiskach, ruchach społecznych czy partiach nie ma wątpliwości. I dyskusje takie trwają nieustannie. 
I pewnie nie pisałbym w sprawach oczywistych, gdyby nie pewna dyskusja internetowa na marginesie wpisu Elizy Michalik na Twitterze, która każe zastanowić się nad sensownością przywództwa Mateusza Kijowskiego. Jedno zdanie, ale wynika zeń, że jest to przywództwo wydaje się zbyt układne, by nie rzec ugodowe,  jak na potrzeby chwili.
Moje parę zdań w tej sprawie, sprowadzające się do tezy, że za takim przywództwem poszły tysiące manifestantów w całym kraju i że wciąż realizowana jest przyjęta rok temu strategia ruchu, wskazuje na to, że przywództwo Mateusza Kijowskiego się sprawdza, opublikowałem na forum "Sympatycy Komitetu Obrony Demokracji na Facebooku" z przytoczeniem notatki z portalu "Na temat", gdzie przytoczone jest zdanie Elizy Michalik.

Mój wpis doczekał się kilkudziesięciu komentarzy. Jedni zgadzają się z tym, co piszę, a właściwie po prostu w obronie dotychczasowego przywództwa, inni opowiadają się po stronie dziennikarki.


Zmartwiła mnie jednak część wpisów. Ich autorzy zaatakowali bowiem Elizę Michalik, która nie ma ich zdaniem prawa do kwestionowania przywództwa KOD-u. I nie jest dla nich ważne to, że dziennikarka jest zaangażowana po stronie obrony demokracji i choć nie widziałem jej na manifestacjach, to z pewnością brała w nich udział. Jakby uznali, że KOD i jego ludzie są wyjęci spod krytyki, bo stoją na czele walki o ważną sprawę.
Nie podobało mi się wytykanie dziennikarce popełnionego kiedyś plagiatu. Bo nawet jeśli się on jej zdarzył, to w niczym nie zmienia to sensu postawionego przez nią pytania. Nawet gdy kryje się za nim jakiś własny sąd. Trudno mieć nawet do mordercy pretensje o to, że chce się upewnić, że idzie najkrótszą drogą z krakowskiego dworca do Wawelu.
A wystarczyło tylko odpowiedzieć na postawione pytanie tak lub nie i uzasadnić swoje zdanie.
Najbardziej zdumiały mnie jednak opinie kwestionujące sens dyskusji. Zabieranie głosu odbierane jest jako czcza gadanina lub swary, kłótnie albo nawet "mieszanie", czyli sianie zamętu.
Otóż nie ulega dla mnie wątpliwości, że jeśli w jakiejś organizacji znany jest cel ogólny, a ma się wątpliwości co do sposobów ich osiągania lub ewentualnie przywództwa czy stylu przewodzenia, to należy pytać i oczekiwać odpowiedzi. A jeśli w poszukiwaniu odpowiedzi, która dla jednych może być prosta, ale dla innych niekoniecznie i w rezultacie zrodzi się dyskusja, to należy dyskutować. Byle poważnie, czyli z namysłem, przytaczaniem rzeczowych argumentów, wykazywaniem oponentom słabości ich wywodów.
KOD powstał w jasnym celu. Ma bronić demokracji, czyli protestować przeciwko aktom przekraczania przepisów konstytucji, uchwalania w niekonstytucyjnym trybie ustaw niezgodnych z konstytucją, przeciwko niszczeniu instytucji demokratycznych i w ogóle demolowaniu zasady trójpodziału władz. W ciągu roku od powstania ruchu dewastacja państwa prawa ulega stałemu przyspieszeniu i Polska dziś - obok Turcji i Węgier - wskazywana jest przez polityków i media całego świata jako  państwo, które z niedawnego wzoru demokracji stało się państwem autorytarnym i nie wiadomo, kiedy proces niszczenia demokracji się zatrzyma.
Nie dziw więc, że znaczące postaci polskiej demokracji, które od grudnia zeszłego roku biorą udział w manifestacjach głoszą dziś bez ogródek, że wrogiem demokracji jest Prawo i Sprawiedliwość i że trzeba tę partię w marszu przeciw demokracji zatrzymać. Część z nich szuka już innych niż manifestacje form protestu: głodówek, pikiet, 11 listopada będą próbowali zatrzymać marsz narodowców, co już będzie aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa, gdyż nacjonaliści maja zgodę władz na swój marsz. No i wielki sukces osiągnął "marsz czarnych parasolek" w ponad stu miastach kraju, który spowodował, myślę, że taktyczne, cofnięcie się władzy.
Jest więc realna potrzeba dyskusji nad tym jak dać ujście nielicznym na razie przejawom zniecierpliwienia w szeregach obrońców demokracji, bo jednak wskazana jest tu konsolidacja wysiłków i być może rozszerzenie form działania.
Faktem jest, że internet z jednej strony sprzyja dyskusji, bo każdy jego użytkownik może zabrać głos i wyrazić swoje zdanie. Nawet ten, który faktycznie nie ma nic do powiedzenia. Z drugiej strony jednak z tego, że każdy kto chce zabrać głos i pisze "weźcie się wy od Mateusza odp...", sprawia, że trudno jest wyłowić wypowiedzi rzeczowe. Gdyby ta sama dyskusja odbywała się twarzą w twarz, wzięliby w niej udział tylko naprawdę zainteresowani, a nie mający nic do powiedzenia nie zabieraliby głosu w obawie, że się skompromitują lub zostaną napomniani. Dlatego liczę na to, że owocna okaże się taka dyskusja w gronie dolnośląskich KOD-erów, planowana na przyszły tydzień. Nie muszę dodawać, że wybieram się na nią.
Ale internet jest i trzeba z jego dobrodziejstwami oraz skutkami negatywnymi nauczyć się żyć.

Czy Mateusz Kijowski wciąż jest silnym liderem KOD.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz