niedziela, 5 maja 2019

Deklaracje programowe partii i co z nich wynika

Ceniony wybitny ekonomista, zwolennik tzw. Koalicji Obywatelskiej i z tego powodu krytyczny wobec "Wiosny", z którym lubię dyskutować na Facebooku (mam wrażenie, że z wzajemnością) w reakcji na przytoczoną przeze mnie deklarację ideową partii Biedronia wytknął brak w niej choćby słowa o wzroście gospodarczym, oświacie i nauce. Odpowiedziałem, jak to na Facebooku, skrótowo, a więc i niezadowalająco jak na oczekiwania mego oponenta.
Postanowiłem więc napisać szerzej, choć pewnie i tak nie wystarczająco. Może kiedyś zrobi to ktoś bardziej wprawny w kwestiach politycznych.
Otóż choć są to sprawy bardzo ważne, to zwłaszcza ekonomia nie ekscytuje przyszłych wyborców. Poza tym zwłaszcza ekonomista wie, że prawa ekonomiczne może nie są tak ścisłe jak prawa logiki, fizyki czy matematyki. Więc należy pozwolić im działać oraz ingerować w sposób taki, żeby rozwoju ekonomicznego nie zahamować i korzystać z owoców tak, żeby dochód dzielić możliwie sprawiedliwie.


Więc co więcej można w tej deklaracji zapisać? Chęć zmiany systemu podatkowego? Jak np. PO, która zapowiadała system 3 x 15 %. I co z tego wyszło?
Co się tyczy edukacji to jest to kwestia jej systemu, treści kształcenia w jakimś stopniu podporządkowanych celom, w tym także wychowawczym, żeby po różnych cyklach kształcenia (nie każdy dotrze do doktoratu) człowiek otrzymał niezbędny zasób wiedzy, umiejętność jej spożytkowania, zdolność do jej wzbogacania oraz potrafił funkcjonować w ukształtowanym przez wieki ładzie społecznym. Oczywiście tych celów jest dużo więcej. Tylko że zdaniem specjalistów z zakresu polityki oświatowej istniejący system sprawdza się w pełni dopiero po minimum 30 latach funkcjonowania, a częste zmiany powodują tylko zamęt i dezorientację. Wychwalany powszechnie system edukacji w Finlandii liczy sobie blisko pół wieku. Zmianom ulegają zasadniczo tylko treści i metody kształcenia, bo zmienia się wiedza i technologia. W Polsce jawi się więc tylko problem, jak przezwyciężyć zamęt do "deformie" wprowadzanej przez rząd PiS. Moim zdaniem także otwarta jest kwestia powrotu do objęcia obowiązkiem szkolnym 6-latków, wszak w dużej części krajów ten obowiązek obejmuje już 5- a nawet 4-latków. Po prostu życie w dzisiejszych czasach wymaga wydłużenia cyklu edukacyjnego, a nie skracania.
Zaś jeśli idzie o naukę, to poza ludźmi ją uprawiających lub ewentualnie wdrażających jej owoce do praktyki, mało kogo polityka w tym zakresie obchodzi i nie ma sensu wpisywanie jej do deklaracji  programowych. I bez niej wiadomo, że należy jej zapewnić nieskrępowane co do treści i kierunków) możliwości rozwoju, bo jedne przekładają się na praktykę (nauki przyrodnicze, ekonomia, technologie), a drugie na kulturę (m.in. wybór wartości, sensu życia, poczucie dumy z człowieczeństwa i przynależności np. do narodu).
A teraz nieco zaczepnie. Nie będę sięgał do przeszłości zbyt daleko. Ale kto może odpowiedzieć, z jakim programem ekonomicznym, edukacyjnym czy naukowym szedł do władzy AWS w 1997 roku, kiedy najważniejsze było scalenie dziesiątek podmiotów politycznych we w miarę spójna jedność. A po roku okazało się, że - już po dojściu do władzy powstały projekty reform emerytalnych, administracji kraju, edukacji i zdrowia.
Cztery lata później SLD szedł z hasłami odwrócenia części tych reform i co odkręcił (przejście z kas chorych na scentralizowany NFZ), to na gorzej. A resztę co najwyżej przyhamował.
O dwuletnim zamęcie spowodowanym przez dziwaczną koalicję PiS - Samoobrona - LPR) nie wspomnę. Zwłaszcza o tym, co wyprawiał Giertych w oświacie.
A co zostało z deklaracji programowej PO z 2007 r.? Albo PSL? Po pierwsze, czy były spisane i ogłoszone? Nie pamiętam, może były. O podatkach wspomniałem. O zamiarze ograniczania administracji nawet jeśli było, to potem okazało się, że ministerstw może i było mniej, ale mnożyły się urzędy pełnomocników rządu do różnych spraw. Było o likwidacji instytucji zameldowania. Zostało. Była mowa o programach. Ale kto czyta kilkudziesięciostronicowe elaboraty? Pewnie nawet czołówka partii tego nie robiła.
A było coś o zamiarze nacjonalizacji emerytur? A zrobiono. Było o zwiększeniu podatku VAT o 1 procent? A podwyższono. Było o wydłużeniu wieku przechodzenia na emeryturę? A wydłużono. Było o posłaniu 6-latków do szkół? A wysłano. I można tak pytać dalej. O biurokratyzacji nauki (słynna i rozwijana przez Gowina ad absurdum parametryzacja) też nie było.
Bo deklaracje programowe przygotowuje się i ogłasza w celu przekonania i przyciągnięcia wyborców i porusza się w nich sprawy, które ich żywo interesują, a  nie o wszystkich sferach życia społecznego, bo jak się z nich zrobi elaboraty, to nikt nie przeczyta nawet tych 13 punktów w deklaracji "Wiosny". Idę o zakład, że poza zwolennikami "Wiosny" nawet te 13 punktów przeczytało niewiele osób.
A ja nie przeczytałem nic o ekonomii, oświacie czy nauce w deklaracji Koalicji Europejskiej, ani podmiotów ją tworzących, ani w deklaracji Kukiza, ani żadnych innych partii idących do wyborów europejskich. 
Bo o nich nie piszą. Z powodów, o których wyżej 

Wybory 2019. Sondaż: kto wygra wybory do Sejmu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz