niedziela, 5 czerwca 2016

Niebezpieczna pokusa przed KOD-em

W dyskusjach, obserwowanych zwłaszcza na Facebooku, pojawiać się zaczęły głosy, że dobrze byłoby, gdyby Komitet Obrony Demokracji, korzystając ze swej popularności, zaczął szykować się do wyborów. Dziś jeden z dyskutantów uparł się nawet, żeby Mateusz Kijowski zgolił brodę, ostrzygł się i włożył na siebie garnitur. Żeby wyglądał jak polityk.
Sam sugerowałem kilka tygodni temu, żeby KOD zarysował jakąś atrakcyjną wizję Polski, gdyż cel, jakim jest przywrócenie stanu sprzed listopada 2015 roku może być dla milionów Polaków za mało zachęcający, żeby je porwać do aktywności. A stan demokracji sprzed wyborów jednak nie wystarczył, żeby obronić Polskę przed rządami hordy Kaczyńskiego*. 


Ale to miała być wizja państwa będącego ucieleśnieniem  nie tylko demokracji proceduralnej (wybory, referenda, procedury stanowienia i kontroli prawa itd.), ale i demokracji w relacjach państwo (jego instytucje) - obywatel, a więc np. maksymalna dostępność do informacji publicznej, do dokumentacji przetargów po ich rozstrzygnięciu, w egzekwowaniu obowiązków obywateli przez instytucje państwa ale i obowiązków tych instytucji wobec obywateli (np. funkcjonowanie urzędów  skarbowych czy ZUS), w szkołach wszystkich szczebli (likwidacja wasalizmu w szkołach wyższych), w edukacji demokratyczniej w szkołach oraz wsłuchiwaniu się władz w opinie i postulaty organizacji pozarządowych. Nie bez satysfakcji stwierdzam, że świętowanie rocznicy wyborów 4 czerwca z udziałem byłych prezydentów spowodowało pewien ruch. Oby tylko nie zgasł on przedwcześnie.
Miałaby to być wizja,  a nie program polityczny. 
Bo jeśli chce się iść do wyborów i pisać program, trzeba dokonywać wyborów i postawić na poparcie ze strony jakiegoś segmentu społeczeństwa, o określonych oczekiwaniach ekonomicznych, społecznych oraz określonym światopoglądzie. A to oznacza, że na drugim planie lub zgoła w tle postawione zostałyby inne segmenty z ich potrzebami i zapatrywaniami. Nawet Platforma Obywatelska, która szła szerokim frontem, grupując w swoich szeregach zarówno liberałów lewicowych jak i ultrakonserwatywnych, pozostawiła poza kręgiem swoich priorytetów mieszkańców wsi oraz ludzi o poglądach etatystycznych.
Poza tym wchodząc teraz na scenę polityczną trzeba byłoby odebrać elektorat innym partiom. Może i znaczna część elektoratu Platformy Obywatelskiej na to by poszła. Ale to wszystko.

Niech więc kierownictwo KOD-u uparcie trwa przy swojej funkcji platformy politycznej, na której znajdą się te stronnictwa, które łączy poczucie potrzeby przywrócenie w Polsce demokracji, może w wersji bardziej atrakcyjnej niż sprzed pół roku, przywrócenie Polsce właściwego miejsca w stosunkach międzynarodowych, a szczególnie wśród państw Unii Europejskiej, może jakieś elementy racjonalności ekonomicznej, polityki społecznej, które w sumie pozwolą na uzyskanie w przyszłych wyborach wystarczającej przewagi, żeby odsunąć hordę Kaczyńskiego od władzy i dostatecznie zdeterminowaną, żeby w sposób kategoryczny rozliczyć ja za szkody poczynione Polsce i Polakom.
Oczywiście, nie zależy to tylko od KOD-u i jego liderów, ale i od partii będących dziś w opozycji. A te wciąż trwają w nieustannym chocholim tańcu, raz spoglądając na cel, jakim jest demokracja, a raz na słupki poparcia w badaniach opinii, nie mogąc się zdecydować, co teraz jest najważniejsze.

_______________
* Bo to już nie partia polityczna, tylko zgraja ludzi owładniętych chęcią zniszczenia Polski, jej gospodarki i pozycji w świecie. A także chęcią całkowitej demoralizacji obywateli. Trudno bowiem inaczej odczytać przyzwolenie na działalność organizacji nacjonalistycznych, którym dodatkowo obiecuje się uzbrojenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz