poniedziałek, 21 kwietnia 2014

O antysemityzmie raz jeszcze

W serii "Bardzo krótkie wprowadzenie" ukazał się polski przekład książki amerykańskiego historyka Stevena Bellera zatytułowany "Antysemityzm" (Kraków : Nomos, 2014). Choć jest to rzeczywiście dość zwięźle napisana książka, zawarta tu analiza zjawiska w jej historycznych przemianach ukazana została w sposób dalece bardziej precyzyjny, niż w omówionej niedawno książce Bożeny Keff.Autor mniej uwagi poświęcił opisowi przejawów antysemityzmu, więcej zaś próbom wyjaśnienia jego podłoża.
Szczególnie interesujące wydało mi się wyjaśnienie przejścia od antysemityzmu motywowanego religijnie do różnych jego przejawów wyrosłych na gruncie filozoficznym, naukowym i społecznym. Otóż pisze Beller, że w okresie Oświecenia, gdy religie w środkowej Europie ustępować zaczęły pola racjonalizmowi, zelżało nasilenie antysemityzmu i z natury rzeczy Żydzi jako beneficjenci tej sytuacji stali się jego zwolennikami. Romantyzm  jako antyteza racjonalizmu z natury rzeczy niósł niebezpieczeństwo nawrotu irracjonalizmu i możliwych w tych warunkach nieracjonalnych teorii. A że do tego oświecenie wiązano z kulturą francuską, a początek XIX wieku był okresem nasilenia konfliktu francusko-pruskiego, więc Żydzi jako swego rodzaju beneficjenci Oświecenia stali się w środkowej Europie, głównie w Niemczech pewnego tym silniej postrzeganym ciałem obcym. Pogląd ten znalazł wyraz w myśli filozoficznej Fichtego, Herdera, Hegla, a później nieco zdeklarowanego antysemity Richarda Wagnera, który uznał za szkodliwe wpływy kultury żydowskiej na sztukę, w tym oczywiście na muzykę, jego zdaniem w rezultacie zniewieściałą. Jakby pierwiastek żeński był w sztuce czymś niewłaściwym! No, ale to była połowa XIX wieku!
Ideologom   owoczesnego antysemityzmu w sukurs przyszła teoria Darwina, wedle którego w królestwie zwierząt występują gatunki niższe i wyższe i te wyższe są lepiej przystosowane do przetrwania. Natychmiast znaleźli się teoretycy, którzy przeszczepili tę teorię na gatunek ludzki i oczywiście wyszło im, że Aryjczycy są rasą wyższą, zaś Semici - niższą. Jeszcze trzeba było to udowodnić. No i znaleźli się mędrcy, którzy za pomocą "szkiełka i oka" czyli pomiarów czaszki, proporcji ciała i podobnych zabiegów "udowodnili" słuszność teorii o wyższości i niższości różnych ras. Można było tym sposobem nie tylko z poczuciem wyższości traktować Żydów, ale też wszystkie ludy kolorowe. I uzasadnić "naukowo" np. kolonializm czy niewolnictwo.


Mimo tych teorii Żydzi doświadczali negatywnych skutków antysemityzmu w sposób wybiórczy. Obowiązywały ich wprawdzie rozmaite zakazy, np. posiadania ziemi, wykonywania niektórych zawodów, ale radzili sobie w tych dziedzinach, którymi mogli się zajmować. Odnosili więc sukcesy w sferze finansów, handlu, usług, w sztuce, a nawet niekiedy i w polityce. A że większość narodów środkowej Europy żyła w biedzie, bo kapitalizm oznaczał bezwzględny wyzysk), więc łatwo było demagogom obrócić gniew na Żydów, jako największych wyzyskiwaczy i żadnych władzy.  Najbardziej wyrazistym wykwitem tej ideologii był niemiecki nazizm i jego skutek w postaci holokaustu.
Pisząc o antysemityzmie po ostatniej wojnie autor zwraca uwagę, że antysemityzm w coraz wyższym stopniu staje się czymś wstydliwym, że nie wypada go głosić, ani tym bardziej dopuszczać się dyskryminacji tych resztek ludności żydowskiej, która Europe dziś zamieszkuje. Ale dostrzega jego formy zastępcze, nazywane raz antysyjonizmem (nie jesteśmy przeciw Żydom, ale sprzeciwiamy się ich skrytych dążeń do zawładnięcia światem), antyjudaizmem lub antykomunizmem (np. w okresie maccartyzmu w Stanach Zjednoczonych), gdyż Żydzi początkowo popierali te ideologię, zakładającą w teorii równość wszystkich narodów). Oczywiście, na poparcie tej tezy przytacza kampanie antysyjonistyczne w Związku Radzieckim i w latach 1967-68 w Polsce. Zwraca też uwagę, że antysemityzm traci grunt także z powodu globalizacji, powszechnego ruchu praw człowieka oraz względnego dobrobytu w tych częściach świata, w których był szczególnie groźny.
Na koniec pisze jednak: "Antysemityzm, w formie ruchu politycznego, dążącego do prześladowania, dyskryminowania, wypędzania czy nawet eksterminowania Żydów, w naszym zglobalizowanym świecie nie stanowi już dużego zagrożenia. Jednak antysemityzm rozumiany jako resentyment do żydowskiej siły i sukcesów, iluzorycznych czy też nie, i jako społeczna i kulturowa niechęć lub uprzedzenie, będzie istniał dopóty, dopóki będą istnieć Żydzi".
Autor, jako historyk środkowej Europy, głównie Niemiec, skupił swą uwagę na antysemityzmie w tym kraju, w następnej kolejności w Austrii, w mniejszym zaś we wschodniej Europie, a zupełnie marginalnie w innych częściach świata. Toteż w dość obszernym posłowiu wytyka mu to Ireneusz Krzemiński. Wytyka mu też zachwianie proporcji w opisach przejawów antysemityzmu oraz nieścisłości w odniesieniu do tego, jak rzecz miała się w Polsce. Może i słusznie. Dla mnie jednak podstawową wartością tej książki jest ukazanie mechanizmów rodzenia się nowoczesnego antysemityzmu i tym samym intelektualnych jego podstaw w dzisiejszych czasach. W tym zakresie spełniła ona moje oczekiwanie. Ale i trak trzeba będzie sięgnąć po nieznaną mi fundamentalną rozprawę na ten temat pióra Hannah Arendt.

PS.
Zajrzałem jeszcze do nowiutkiej książki wydanej przez Uniwersytet Wrocławski "Współczesne oblicza autorytaryzmu". Mniej tu prób wyjaśnień opisywanych zjawisk, więcej zaś opisów i egzemplifikacji. Ale w jednym z artykułów znalazłem przytoczoną za Aliną Cała definicję antysemityzmu. Jest o według niej Przydawanie symbolicznych, negatywnych znaczeń postaci Żyda i zbiorowości Żydów. Jest to rodzaj paranoidalnej wizji rzeczywistosci, objawiającej się obsesyjnym skupieniem na koncepcji Żyda zbiorowego, postrzeganego nie jako osobowość, lecz mityczna grupa, niezróżnicowana i działająca celowo, nawet nieświadomie".  Dalej pisze ona, że "antysemityzm pełni funkcję wyjasniania świata w sytuacji, gdy brakuje mechanizmów kulturowych pozwalających na rozwiązywanie żywotnych problemów olbo gdy rozwiązanie tych problemów jest utrudnione z powodu ograniczeń osobowościowych, braku dostatecznej wiedzy lub ograniczeń zakodowanych w postaci etnocentryzmu i ksenofobii. Służy ponadto jako zabieg przemieszczania frustracji, osobistych i współczesnych". Przytaczający te opinie Paweł Żuk, analizując forum Filmweb.pl wyróżnił trzy główne typy wypowiedzi antysemickich:
a) Żydzi są zawsze w centrum uwagi. Oni rządzą światem (i oczywiście Hollywood, w wyniku czego najwieksze pieniądze dostaja rezyserzy pochodzenia zydowoskiego na filmy nawiązujące do holokaustu i oni "zgarniają" najwięcej Oscarów),
b) Żydzi są źli i szkodzą Polakom (tu znakomitą ilustrację stanowią zacytowane komentarze o filmach "W ciemności" Agnieszki Holland i"Pokłosie" Pasikowskiego),
c) Żydzi to współcześni hitlerowcy, gdyż dyskryminują Palestyńczyków, ale o tym filmów się nie produkuje.

                 
okładka  okładka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz