Tydzień temu wziąłem udział w spotkaniu niewielkiej grupy osób, które wyraziły zainteresowanie stworzeniem we Wrocławiu koła czy też oddziału Stowarzyszenia "Dom Wszystkich Polska", stworzonego przez posła Ryszarda Kalisza. Po opuszczeniu Sojuszu Lewicy demokratycznej dwukrotnie już gościł on we Wrocławiu z zamiarem upowszechnienia celów stowarzyszenia i nadzieją, że zawiąże się tu jakieś lokalne jego ogniwo.
Wedle statutu cele organizacji są bardzo pociągające. Chce ona popierać społeczeństwo obywatelskie działające na wszystkich istotnych kwestiach życia społecznego, działać na rzecz urzeczywistniania konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawa i przejrzystości funkcjonowania instytucji publicznych i w związku z tym przeciwdziałać przejawom patologii życia społecznego, działać na rzecz praw i wolności obywatelskich i w tym zakresie przeciwstawiać się wszelkim przejawom dyskryminacji mniejszości społecznych i słabszych, a także przyczyniać się do integracji europejskiej oraz rozwijania kontaktów między społeczeństwami.
W części pierwszej spotkania zebrani wysłuchali relacji z Dnia Otwartego stowarzyszenia w jego biurze w stolicy, na który zjechało się ok. 200 osób z całego kraju. Padła tam idea Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego, interesującego projektu polegającego w przybliżeniu na tym, że państwo zapewnia wszystkim dorosłym obywatelom kraju nie osiągającym dochodu z pracy minimalne świadczenia, a po osiągnięciu wieku emerytalnego zapewni je także tym, którzy pracowali. Ponadto każdy może sobie gromadzić oszczędności w bankach lub funduszach emerytalnych i zapewnić sobie na starość dodatkowy dochód. Nie rozpoznałem jeszcze tej idei w szczegółach, więc mogę się w jego tutaj opisie rozmijać z pewnymi założeniami.
W dyskusji zebrani skupili się nad modelem funkcjonowania stowarzyszenia oraz nad tym, co można w ramach celów statutowych zrobić dla mieszkańców i z mieszkańcami Wrocławia. W dyskusji często zabierała głos wieloletnia senator Rzeczypospolitej Polskiej Maria Berny, mająca duże doświadczenia w ponad półwiekowej aktywności zawodowej i społecznej. Z właściwą sobie kulturą i swadą wskazywała mechanizmy, jakich można użyć w działaniu, żeby było ono skuteczne, ale też perswadowała działania nie rokujące powodzenia. Kultura i rewerencja panowała zresztą w całej dyskusji, w której wszyscy zabrali głos. Do ostatecznych konkluzji jeszcze daleko, ale ucieszyłem się, gdy padły zdania o tym, że w samym Stowarzyszeniu jest miejsce dla wszystkich, bez względu na płeć, wyznanie lub bezwyznaniowość, narodowość itd., i że podejmowane będą działania na rzecz zakopywania rowów w społeczeństwie, tak głęboko wykopanych przez polityków, zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku lat. Służyć ma temu przyciąganie ludzi ze wszystkich środowisk i krzewienie idei kultury dyskusji i działania zespołowego. Zgodzono się też z wnioskiem, żeby przedstawiciele Wrocławia włączyli się do zespołów problemowych w zarządzie Głównym i w miarę krzepnięcia oddziału Wrocławskiego tworzyli takie zespoły na miejscu I rzecz chyba najważniejsza: że mając na uwadze cele stowarzyszenia, działania lokalne skierowane będą na rzecz ich urzeczywistniania w środowisku wrocławskim. Stąd tytuł relacji.
Idąc na to spotkanie bez większego przekonania, bo i tak mam wiele do roboty, miałem wątpliwości, czy zechcę się angażować jeszcze i na tym polu. Ale z każdą minutą rosła we mnie pewność, że w miarę czasu i sił zechcę przychodzić na kolejne spotkania i uczestniczyć w działaniach. Tym bardziej, że spotkałem grono fajnych, mądrych i myślących ludzi.
PS.
No i rozsypał się ten Dom-ek z kart. Bo inwestor nie zadbał o zbudowanie silnych fundamentów, a już zrobił sobie z domu platformę startową do lotu do Strasburga. Daleko nie doleciał, a po domku została... kamieni kupa, żeby nie wyrazić się dosadniej. Dziś się to najpewniej potwierdzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz