sobota, 16 maja 2015

Wybieram Komorowskiego

Chyba nie mam wyczucia politycznego. Miałem nadzieję,  że oddając głos na prezydenta Komorowskiego w miniona niedzielę przyłożę ręki do tego, żeby nie było drugiej tury i tego całego zgiełku wyborczego. Okazało się nie tylko, że będzie jednak druga tura, ale że w pierwszej rywal prezydenta uzyskał najwięcej głosów. O sukcesie Pawła Kukiza nie wspomnę. Nie zmienia to mego zdania, że nie widzę w nim sprawnego polityka, zdolnego zrobić coś znaczącego w kraju, a już zwłaszcza poprawić funkcjonowanie instytucji państwa, lepsze warunki gospodarowania i klimat społeczny. Sam będąc osobowością, w naturze której jest kłótliwość i skłonność do okazywania skrajnych emocji raczej ten klimat pogorszy.
Zgiełk więc trwa i jest coraz trudniejszy do zniesienia. 
Niestety,  sztab obecnego prezydenta zaczął fatalnie. Deklaracja o rozpisaniu referendum, którego jedno z pytań ma dotyczyć wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach powszechnych jest bowiem nieprzemyślaną gruntownie reakcją na sukces Pawła Kukiza, który zyskał duże poparcie nie dzięki postulatowi w tej sprawie, lecz deklaracji rozwalenia obecnego układu. Owo poparcie dali mu ludzie młodzi, dla których 10 lat duopolu PO-PiS zdaje się trwać przez całe ich życie. 
Publicyści ogólnikowo oceniają kampanię prezydenta jako złą lub zgoła fatalną. Że za mało ofensywna, za mało fajerwerków, za mało wsparcia rodziny. Ja poza tym wyskokiem z  zapowiedzią referendum tak źle tej kampanii nie oceniam. Prezydent nie może sobie pozwalać na obiecywanie tego wszystkiego, co obiecuje jego rywal, gdyż wie, że byłyby to obietnice niewykonalne. Nie może zachowywać się nazbyt swobodnie, gdyż kampanią kampanią, ale on jest wciąż prezydentem kraju i powinien szanować powagę urzędu. Poza tym z natury jest  człowiekiem spokojnym i zrównoważonym.


Śmieszne byłoby przecież, gdyby prezydent kraju o godzinie 6.00 rano rozdawał kawę w metrze,  pozwalał sobie na przemawianie sprzed ołtarza w kościele, lub do mikrofonów Radia Maryja. A jego rywal i jego otoczenie wychodzi z założenia, że wszystkie chwyty są dozwolone. Wprawdzie sam rywal powoli nabiera wprawy i jest ostrożniejszy w deklaracjach oraz ocenach obecnego prezydenta, ale jego otoczenie nie przebiera w środkach: wytyka prezydentowi to, co samo robi (np. słuchanie się przez prezydenta uwag jego asystentki i jednocześnie szefowa sztabu sama podpowiada pretendentowi, żeby pocałował swoją żonę), od Dudy chce odlepić sprawę SKOK-ów i przypisuje ją prezydentowi i w ogóle stara się dowieść, że nie jest on człowiekiem inteligentnym. No i że nie ma doktoratu. A że doktor robi zły użytek z posiadanego stopnia naukowego, to już inna sprawa.

Mając więc do wyboru:
  • prezydenta przewidywalnego, zrównoważonego i sprawdzonego na różnych stanowiskach państwowych i polityka, który był jednym z najbliższych współpracowników ministra Ziobry w rządzie PiS oraz jako minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego odegrał niejasną rolę w sprawie banków SKOK oraz ułaskawienia znajomka braci Kaczyńskich,
  • związek obecnego prezydenta z partią, która rządząc przeprowadziła Polskę względnie sucha stopą przez światowy kryzys finansowy, które jednak nie zdobyła się na odważniejsze reformy oraz związek pretendenta do stanowiska prezydenta z partią, która fatalnie zapisała się jako partia rządząca w latach 2005-7, którą to partie swoim zwycięstwem może pomóc doprowadzić do wygrania wyborów parlamentarnych i recydywy owych rządów i wprowadzenia mechanizmów, które nie pozwolą na łatwe ich obalenie (vide "reformy" Orbana),
  • względną niezależność obecnego prezydenta od głównego, wstecznego nurtu w polskim Kościele, reprezentowanym w większości przez ultrakonserwatywnych i gotowość opowiedzenia się za umiarkowanymi rozwiązaniami  w kwestiach przemocy w rodzinie czy stosowania metody in vitro w leczeniu bezpłodności oraz pretendentem do urzędu, który deklaruje się jako fundamentalny katolik, (całkowity zakaz in vitro i karanie lekarzy przeprowadzających procedury, całkowity zakaz aborcji) słuchający się episkopatu,
  • prezydenta będącego zwolennikiem postępującej integracji europejskiej i umacnianiem w niej pozycji Polski jako promotora integracji oraz eurosceptyka, który pozwolił sobie demonstracyjnie nie powstać z miejsca na czas czas grania hymnu Unii Europejskiej
 z pełnym przekonaniem zagłosuję 24 maja na prezydenta Komorowskiego


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz