Jan Szyszko. Profesor nauk leśnych, od 1993 r. na prominentnych stanowiskach od dyrektora krajowe zarządu Parków Narodowych po ministerstwo środowiska, najpierw w rządzie Jerzego Buzka i obecnie w rządzie Beaty Szydło.
Mimo tytułu naukowego nie sprawiał jako urzędnik państwowy wrażenia osoby mądrej i rozważnej, nadrabiał to gorliwością w schlebianiu stojącym na wyższych stanowiskach i ostentacyjną religijnością. Nic jednak nie zapowiadało jego chorobliwej wręcz skłonności do niszczenia przyrody. Już jednak usunięcie z nazwy Ministerstwa Ochrony Środowiska słowa "Ochrony" wraz z objęciem urzędu ministra stanowiła zły omen. No i nie trzeba było długo czekać, kiedy szybko przeprowadził, we właściwy dla partii rządzącej sposób, bez konsultacji ze środowiskami naukowymi i organizacjami pozarządowymi ustawy rozszerzające prawa stowarzyszeń łowieckich, pozwalające na daleko idącą ingerencję w ekostan Puszczy Białowieskiej oraz na wycinkę drzew bez wymaganych do tej pory zezwoleń.
Skutki już widać: niszczona jest ekosfera Puszczy Białowieskiej, co wywołuje protestu także z zagranicy, giną przypadkowi ludzie, którym zdarzyło się znaleźć na linii strzału myśliwych w miejscach bliskich skupisk ludzkich, a w miastach giną zdrowe drzewa nie tylko na działkach rodzinnych, ale demolowane są parki i skwery.
Do tego wszystkiego minister stał się współautorem skandalu, jakim było zastrzelenie wypuszczonych z klatek hodowlanych około 500 bażantów. To nie było polowanie, lecz zwykła rzeź, stanowiąca pogwałcenie kodeksu łowieckiego. Jeśli do tego dodać oszustwa w zeznaniach majątkowych i podatkowych, Jan Szyszko nie będzie mógł spać spokojnie, gdy partii obecnie rządzącej przyjdzie oddać władzę.
Skutki już widać: niszczona jest ekosfera Puszczy Białowieskiej, co wywołuje protestu także z zagranicy, giną przypadkowi ludzie, którym zdarzyło się znaleźć na linii strzału myśliwych w miejscach bliskich skupisk ludzkich, a w miastach giną zdrowe drzewa nie tylko na działkach rodzinnych, ale demolowane są parki i skwery.
Do tego wszystkiego minister stał się współautorem skandalu, jakim było zastrzelenie wypuszczonych z klatek hodowlanych około 500 bażantów. To nie było polowanie, lecz zwykła rzeź, stanowiąca pogwałcenie kodeksu łowieckiego. Jeśli do tego dodać oszustwa w zeznaniach majątkowych i podatkowych, Jan Szyszko nie będzie mógł spać spokojnie, gdy partii obecnie rządzącej przyjdzie oddać władzę.
Antoni Macierewicz. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych odważny i wybitny opozycjonista, jeden ze współtwórców Komitetu Obrony Robotników, wielokrotnie więziony i internowany.
Po 1989 r. odezwała się w nim druga natura, człowieka mściwego i pieniacza, ogarniętego manią lustracji. Kiedy mu powierzono misję ustalenia współpracowników PRL-owskiej bezpieki, nie cofnął się przed wykorzystaniem jej do politycznych porachunków i oskarżenia nawet ofiar stalinowskich represji.
Nie spotkała go kara za zdemontowanie wywiadu wojskowego pod rządami PiS w latach 2005-2007, a obecnie, zbudowawszy sobie kosztem milionowych wydatków silną pozycję w partii na ewidentnym kłamstwie o o zamachu na samolot prezydencki w 2010 r., bezkarnie niszczy system obronności kraju, unieważniając rozstrzygnięte przetargi na dostawę uzbrojenia i dokonując czystek w armii, z której usunął bądź skłonił do odejścia kilkudziesięciu generałów, w tym dowódców poszczególnych rodzajów broni. Łamie prawo obsadzając spółki skarbu państwa w podległych sobie spółkach osobami bez wymaganych kwalifikacji.
Dodać do tego należy łamanie przepisów o korzystaniu z transportu w podróżach służbowych, wykonując przejazdy prywatne, doprowadził do wypadku samochodowego, po czym zbiegł z miejsca zdarzenia.
Lista wymienionych tu jego przewin jest dalece niepełna, ale i te stawiają go na jednej z czołowych lokat w kolejce do Trybunału Stanu, a następnie do sądów i powszechnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz