Mariusz Błaszczak, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, firmowanym przez Beatę Szydło. Od lat jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS, szef kancelarii premiera rządu, gdy był nim obecny zwykły poseł. U początków kariery politycznej bez skutku startował na burmistrza Legionowa, a potem już wiceburmistrz w urzędach stołecznych, później już poseł i minister. Wydawałoby się człowiek bez właściwości, o którym pewien publicysta napisał, że byłby bardziej elastyczny i wielowymiarowy, gdyby był z dykty.
Jako minister w obecnym rządzie okazuje się człowiekiem groźnym i bezwzględnym, wykorzystującym policję do celów partyjnych, recenzujący krytycznie akcje policjantów, gdy jego zdaniem reagują zbyt zdecydowanie w stosunku do córki koleżanki partyjnej i chwalący policjantów nie reagujących w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa ludzi mu niemiłych, czyli uczestników manifestacji KOD w Gdańsku. Inicjator wzywania na przesłuchania w prokuraturze uczestników manifestacji w Warszawie w czasie kryzysu parlamentarnego w połowie grudnia oraz wprowadzenia policji na teren Sejmu.
Wspólnie z ministrem nadzorującym służby specjalne stoi za przyjętą przez Sejm z całkowitym zlekceważeniem opinii konstytucjonalistów, obrońców praw człowieka oraz opozycji ustawą o policji, nazwaną ze względu na zawarte treści ustawą inwigilacyjną, w myśl której policja ma w stosunku do obywateli dalece dalej idące uprawnienia niż wynika to z reguł obowiązujących w państwach demokratycznych i niż to określa Konstytucja Rzeczypospolitej. De facto sankcjonuje ona działania, za które kierownictwo CBA zostało skazane sądownie, a następnie ułaskawione przez urzędującego prezydenta. Przy tym do ustawy wpisane zostały mechanizmy czyniące fikcją kontrolę sądową nad postępowaniem policji i służ specjalnych.
Jest on też głównym strażnikiem przed napływem do Polski uchodźców z krajów objętych wojnami lub konfliktami wewnętrznymi zagrażającymi ich bezpieczeństwu i życiu. Posuwa się w tym zakresie do tolerowania (a kto wie, czy nie inspirowania) działań pozaprawnych i sprzecznych z prawem międzynarodowym w stosunku do osób, które znalazły się na terytorium Polski lub usiłują się tu dostać.
Są to wystarczające powody, żeby został postawiony przed Trybunałem Stanu, a w następstwie jego postanowień zniknął z życia publicznego.
Wspólnie z ministrem nadzorującym służby specjalne stoi za przyjętą przez Sejm z całkowitym zlekceważeniem opinii konstytucjonalistów, obrońców praw człowieka oraz opozycji ustawą o policji, nazwaną ze względu na zawarte treści ustawą inwigilacyjną, w myśl której policja ma w stosunku do obywateli dalece dalej idące uprawnienia niż wynika to z reguł obowiązujących w państwach demokratycznych i niż to określa Konstytucja Rzeczypospolitej. De facto sankcjonuje ona działania, za które kierownictwo CBA zostało skazane sądownie, a następnie ułaskawione przez urzędującego prezydenta. Przy tym do ustawy wpisane zostały mechanizmy czyniące fikcją kontrolę sądową nad postępowaniem policji i służ specjalnych.
Jest on też głównym strażnikiem przed napływem do Polski uchodźców z krajów objętych wojnami lub konfliktami wewnętrznymi zagrażającymi ich bezpieczeństwu i życiu. Posuwa się w tym zakresie do tolerowania (a kto wie, czy nie inspirowania) działań pozaprawnych i sprzecznych z prawem międzynarodowym w stosunku do osób, które znalazły się na terytorium Polski lub usiłują się tu dostać.
Są to wystarczające powody, żeby został postawiony przed Trybunałem Stanu, a w następstwie jego postanowień zniknął z życia publicznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz