Dwa miesiące trwa już wewnętrzny konflikt w Komitecie Obrony Demokracji spowodowany "aferą fakturową". Wiem o niej tyle, ile o niej informują media i pisze się na Facebooku. Osobiście uważam, że więcej szkody dla ruchu i dla sprzeciwu wobec postępującego zmieniania Polski z państwa demokratycznego w satrapię wyrządziło nagłośnienie sprawy faktur przez kilkoro członków tymczasowego zarządu niż samo wystawienie faktur. Nawet jeśli było to działanie niewłaściwe.
Efekt jest taki, że od względnie masowej manifestacji przed gmachem Sejmu 16 grudnia tymczasowy zarząd główny nie wykonał żadnego spektakularnego działania. Mało tego, fakt, że wybuch afery zbiegł się w czasie z manifestacją przed gmachem Sejmu, sprawił, że ta z każdym dniem topniała. Być może wpłynęła na to w znaczącym stopniu mroźna pogoda oraz święta. A że afera wybuchnęła w gorących (wbrew aurze) dniach protestu w Sejmie i wokół niego, trudno mi się opędzić od myśli, że przeciwnicy Mateusza Kijowskiego zadziałali z korzyścią dla partii rządzącej. A starożytni Rzymianie mawiali nie bez racji, że Is fecit, cui prodest. Nie chce mi się bowiem wierzyć, że to czysty przypadek.
Efekt jest taki, że od względnie masowej manifestacji przed gmachem Sejmu 16 grudnia tymczasowy zarząd główny nie wykonał żadnego spektakularnego działania. Mało tego, fakt, że wybuch afery zbiegł się w czasie z manifestacją przed gmachem Sejmu, sprawił, że ta z każdym dniem topniała. Być może wpłynęła na to w znaczącym stopniu mroźna pogoda oraz święta. A że afera wybuchnęła w gorących (wbrew aurze) dniach protestu w Sejmie i wokół niego, trudno mi się opędzić od myśli, że przeciwnicy Mateusza Kijowskiego zadziałali z korzyścią dla partii rządzącej. A starożytni Rzymianie mawiali nie bez racji, że Is fecit, cui prodest. Nie chce mi się bowiem wierzyć, że to czysty przypadek.