niedziela, 1 maja 2016

.Nowoczesna w Radzie Miasta Wrocławia

Pół roku temu z okładem zagłosowałem na partię Ryszarda Petru, licząc na to, że jej lider mądrze pokieruje zespołem ludzi nowych w polityce, ale z sukcesami zawodowymi i biznesowymi, co pozwalało sądzić, że są ludźmi odpowiedzialnymi. I to się sprawdza. Partia wprowadziła do Sejmu relatywnie najwięcej kobiet i one zdają mi się najcenniejszym kapitałem politycznym tej partii. Choć z satysfakcją słucham zawsze Krzysztofa Mieszkowskiego, który przemawia bardziej jako wrażliwy społecznie i bezkompromisowy artysta niż jako polityk.
Sam lider zaczął z przytupem, chętnie udzielał wywiadów i wypowiedzi en passant, mówiąc barwnie, do rzeczy, rzucając błyskotliwymi bon motami, w wyniku czego poparcie dla .Nowoczesnej szybko poszybowało w górę, by teraz wahać się około 20 procent. Co jak na partię liberalną, kojarzoną  z twardym neoliberalizmem, uznać trzeba za wyjątkowo wysokie. Szkoda swoją drogą, że partia mając moim zdaniem atrakcyjny program społeczny, mający na celu m.in. minimalizowanie zjawiska marginalizacji, czyli poczucia braku zainteresowania ze strony państwa, nie przykłada wagi do jego eksponowania. Chyba, że partia pokaże ten program gdy zbliżać się będzie kampania wyborcza. Jeśli oczywiście partia rządząca nie uzna, że sytuacja jest szczególna i ogłosi wtedy jakiś stan wyjątkowy i zawiesi resztkę swobód demokratycznych, w tym i wybory.
Później jednak zdarzyło się liderowi parę lapsusów, ze światełkiem w tunelu na czele, jeszcze inne wypowiedzi medialne tak zostały przykrojone, żeby wyszły z tego lapsusy, co na szczęście nie zmieniło stanu poparcia dla partii.

Umacniająca się pozycja .Nowoczesnej sprawia, że rosną jej szeregi nie tylko na skutek akcesu ludzi do tej pory poszukujących bytu politycznego, z którym mogliby się związać, ale także poprzez zmianę barw partyjnych ludzi aktywnych politycznie od lat. Co uważam za coś naturalnego. Jeśli ja kiedyś zagłosowałem - i to dwukrotnie, w 2005 i 2007 r. - na Platformę Obywatelską, a teraz zagłosowałem na .Nowoczesną, to czemu miałbym odmawiać politykom tej partii zmiany barw klubowych?
Ostatnio podniósł się rwetes w środowisku dolnośląskich szeregów .Nowoczesnej po przyjęciu w jej szeregi sześciu lokalnych polityków PO, na skutek czego partia Petru ma tyluż właśnie swoich mandatów w Radzie Miasta i stała się - wraz z dwojgiem radnych PO, którzy pozostali w swojej partii - koalicjantem klubu prezydenta miasta. Który tymczasem już nie cieszy się takim poparciem, jak kilka lat temu, gdyż tkwiąc długo u władzy zaczął tracić kontakt z rzeczywistością i zaczął rządzić w sposób coraz bardziej nieprzejrzysty. I już raczej bez szans na reelekcję w następnych wyborach. 
Decyzję zresztą można oceniać rozmaicie. I tak jest w szeregach lokalnych działaczy oceniana, o czym informują media. U jednych budzi sprzeciw, gdyż partia bazowała na ludziach do tej pory nie afiliowanych przy żadnej partii, co najwyżej przez krótki czas z Ruchem Palikota, a lider jeśli przewidywał ewentualne transfery do .Nowoczesnej, to pojedyncze i procedowane z dużą ostrożnością. A tu sześcioro aktywnych polityków, co prawda szczebla lokalnego.
Efektem tego sprzeciwu jest odejście z partii blisko trzydziestu osób, a wśród nich jednego, który kandydował na Sejmu i jak mi wiadomo, bardzo przeżył, że tak się nie stało. Zadra tkwiła w nim tak mocno, że chyba należało liczyć się z tym, że potrzebuje pretekstu, żeby dał głośny wyraz swemu niezadowoleniu. I pociągnął za sobą innych, z którymi podobno do partii wszedł i dzięki którym znalazł się w zarządzie dolnośląskim. No i pretekst nadarzył się. Nie wiem, czy przeczytałem to w którejś z gazet, czy na Facebooku, że część działaczy lokalnych .Nowoczesnej już zaopatrzyła się w oprawki do legitymacji radnych miejskich lub sejmikowych, które mieli otrzymać po wyborach w 2018 r., a tu zwiększyła się konkurencja, do tego z doświadczeniem politycznym. I trzeba będzie się w kampanii mocniej napracować. Z mniejszą pewnością sukcesu.
Mam za mało danych, żeby rzeczowo ocenić decyzje Ryszarda Petru. Nie wiem przede wszystkim, na jakich warunkach ta szóstka przyjęta została w szeregi .Nowoczesnej. Nie wiem też, na jakich warunkach zawarta została koalicja ze stronnictwem prezydenta Dutkiewicza. Musiały być dla .Nowoczesnej atrakcyjne, gdyż prezydent miasta potrzebuje poparcia partii środka bardziej niż partii prawicy nastawionej na budowę pomników i nazewnictwo ulic, za nic mającej sobie prawo. Uważam mimo to decyzję Ryszarda Petru o przyjęciu tej szóstki za racjonalną. Choć z pewnością ryzykowną. Szum wokół transferu szybko przeminie, bo taka jest natura życia politycznego i funkcjonowania mediów, które potrzebują wciąż nowego żeru, a partia zyska wpływ na zarządzanie miastem i szansę na zwiększenie rozpoznawalności w świadomości mieszkańców, co może dać rezultaty w przyszłych wyborach samorządowych. Oczywiście pod warunkiem, że ten wpływ na zarządzanie będzie realny i że w rezultacie Wrocław będzie rządzony lepiej. A lepiej to znaczy, że wpływ na decyzje będą mieli fachowcy od urbanizacji, ekologii, architektury, inżynierii miejskiej, kultury i edukacji, że będą oni zarządzali spółkami miasta, pieniądze z budżetu będą inwestowane w sposób zaspokajający rzeczywiste potrzeby większości mieszkańców i w zgodzie z zasadami racjonalnej gospodarki. Czyli np. bez zbędnych kosztów, bo ostatnimi laty trochę tych pieniędzy zmarnowano. Nie tyle na nietrafne inwestycje, bo nie mam na to przykładów, ile na przekroczenia kosztów określonych we wstępnych kosztorysach. Sztandarowym przykładem jest tu Stadion Miejski lub klub piłkarski, który ze względu na przyzwolenie z jego strony na ekscesy kiboli nie powinien dostać z budżetu ani grosza. 
No i że miasto będzie zarządzane w sposób całkowicie transparentny, bez decyzji z zakamuflowanym biznesowym lub osobowym tłem, mieszkańcy będą należycie informowani o poczynaniach i zamiarach władz.
Na to liczę. Z pewnością nie ja jeden.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz